Artykuły

Ten niezwykły teatr Swinarskiego

Rozmowa z profesorem STEFANEM TREUGUTTEM

- "Dziady" w reżyserii Konrada Swinarskiego zyskały sobie opinię spektaklu niezwykłego, kontrowersyjnego, nowatorskiego inscenizacyjnie i w sposobie odczytania tekstu. Na czym Pana zdaniem, ta niezwykłość polegała?

- Rzeczywiście, "Dziady" Swinarskiego zrobiły niezwykłe wrażenie. Między innymi chociażby dlatego, że premiera odbyła się w kilka lat po sławnej i tak szeroko dyskutowanej inscenizacji Kazimierza Dejmka. To, że "Dziady" pojawiły się znowu, i to w zupełnie innej wersji, budziło bardzo duże zainteresowanie. Swinarski nastawił się na coś innego niż dotychczasowi sławni inscenizatorzy "Dziadów", Schiller przed wojną czy właśnie Dejmek. Nie tyle na sprawę buntu pokolenia, tak jak u Schillera, czy też na sprawę martyrologii, patriotyzmu, nadziei patriotycznej jak u Dejmka.

Dla Swinarskiego celem nadrzędnym było to, co Mickiewicz nazywał budzeniem w sobie nowego człowieka, sprawa odrodzenia duchowego. Człowiek w określonej sytuacji politycznej, zgnębiony tą sytuacją, buntujący się przeciwko niej, jeżeli ma skutecznie działać, musi skoncentrować w sobie maksimum sił duchowych. Sięgnąć do tych najbardziej wewnętrznych zapasów czegoś, co można nazwać męstwem, świętością, poczuciem ofiarności, a więc uczynić z siebie kogoś innego niż jest. I to chyba byłby nadrzędny cel, jeżeli dobrze zrozumiałem Swinarskiego. Nie można go o to zapytać, gdyż przedwcześnie zginął w katastrofie lotniczej, w 1975 roku. Natomiast jego przedstawienie istniało przez dziesięć lat, jeszcze kilka lat po jego śmierci. Ściągało widzów do krakowskiego Starego Teatru, było prezentowane w kilku innych miastach, także poza granicami kraju. Było pokazywane również w Teatrze Telewizji, w 1983 roku. Teraz mamy okazję jeszcze raz przeżyć wzruszenie i radość oglądając ponownie w cyklu :"Nasza klasyka" "Dziady" Swinarskiego.

Przedstawienie, które i od strony formy teatralnej jest bardzo niezwykle. Swinarski uruchomił cały budynek teatralny. Spektakl, który w sferze ideowej dzieje się w duszach Polaków, wyprowadza ze sceny, aby pokazać, że nie jest to tylko, teatr. Czyni to na wiele sposobów. "Dziadów" część III dzieje się i na scenie, i w amfiteatrze, i jednocześnie na podeście przerzuconym przez całą widownię, wchodzącym między ludzi. Spektakl rozgrywa się między ludźmi. Dookoła widowni pojawiają się statyści. Ale przedtem, zanim zawędrowaliśmy do tej sali, akcja działa się w holu teatralnym i na schodach. W scenach "Dziadów" część II i IV" występowali nawet prawdziwi krakowscy żebracy. Jednym słowem, widowisko wyszło ze sceny, weszło między ludzi. Stąd też większa siła moralnego czy etycznego raczej oddziaływania. W czasie przedstawienia zapada co pewien czas bardzo przejmująca cisza, jakby ludzie robili własny rachunek sumienia, zastanawiali się, czy są po dobrej stronie, czy po złej.

Dwudzielność dramatu: Szatan i Anioł, cnota i grzech, zdrada i ofiarność bez przerwy zmusza do bilansu. Są w życiu każdego człowieka takie momenty, kiedy przeprowadza bilans moralny swoich uczynków. To przedstawienie Swinarskiego było właśnie mocnym uderzeniem w nasze możliwości etycznego zrozumienia samego siebie. A rozumienie etyczne samego siebie, to zapomnienie o sobie i myślenie o świecie, w którym mamy działać i to działać pożytecznie dla innych. To chyba również było niezwykle dla tego spektaklu.

- Jak kształt teatralny ma się do realizacji telewizyjnej tego przedstawienia?

- Należy się cieszyć, że właśnie "Dziady" Swinarskiego mają dzięki reżyserii telewizyjnej Laco Adamika dokumentację unikalną. Chyba nie ma w Polsce spektaklu teatralnego, który by był tak dokładnie dokumentacyjnie opisany i przechowany dla przyszłych pokoleń.

Zazwyczaj są migawki do Kraniki Filmowej albo adaptacje telewizyjne. Adaptacje, które uwzględniają warunki pracy w studiu. Wtedy wszystko jest zupełnie inaczej pokazane niż w teatrze, jeżeli nawet są to ci sami aktorzy, ten sam tekst, te same podstawowe sytuacje.

Laco Adamik nie zrezygnował ze środków typowo telewizyjnych, np. zbliżeń, pokazywania aktora od strony psychiczno-wewnętrznej, co właśnie zbliżenia umożliwiają.

Realizował swój telewizyjny spektakl nie tylko w teatrze, ale także z widzami teatralnymi. Bez przerwy widzi się i czuje obecność sali, reakcje widzów. Są kadry obejmujące całą widownię, wszystkie miejsca akcji. Jestem bardzo wdzięczny Laco Adamikowi, że z takim taktem i pieczołowitością starał się pokazać nie siebie jako autora telewizyjnej wersji "Dziadów", ale Swinarskiego jako mistrza teatru. To jest podstawkowa zaleta i niezwykłość tej inscenizacji telewizyjnej.

Rozmawiała BEATA GOŚCIK

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji