Artykuły

Dawid Żłobiński trzeci raz z rzędu z Dziką Różą

Dzisiaj z trzecią Dziką Różą DAWID ŻŁOBIŃSKI cieszy się, że nie zrezygnował. - Trudno byłoby usunąć z serca miłość do teatru, ale mogłem być złym aktorem. Tymczasem nagrody publiczności mówią, że dobrze zrobiłem.

- Czy najlepszego to bym dyskutował. W zespole jest tak wielu świetnych aktorów, że im także należy się taka nagroda - mówi Dawid Żłobiński. - To raczej wyraz sympatii, tej wzajemnej chemii, jaką udało mi się stworzyć na spektaklach.

Dawid Żłobiński

Urodzony w 1971 roku w Krakowie. Od września 2004 roku etatowo związany z teatrem w Kielcach. Teatr interesuje go ponad wszystko. W tym roku otrzymał trzecią Dziką Różę, wyraz szczególnej sympatii widzów.

Czy taka chemia, dar zjednywania sobie otoczenia towarzyszyła Dawidowi Żłobińskiemu od najwcześniejszych lat, na przykład w przedszkolu?

- W przedszkolu z pewnością nie - mówi aktor. - Nienawidziłem tego miejsca. Szedłem tam zawsze z krzykiem: Mamo nie zostawiaj mnie! Mamie się serce kroiło od tych scen - pamięta doskonale.

Podobnie jak pierwsze przedstawienie, w którym wziął udział. W szkole podstawowej siostra grała aniołka, a on diabełka i do dzisiaj wspomina to niezwykłe uczucie, jakie towarzyszyło mu w czasie spektaklu i to, że chciał być kaskaderem. - Ale reakcji widzów nie pamiętam w ogóle - przyznaje, więc o chemii trudno mówić.

TEATR W SERCU

W szkole średniej przypadkowo trafił na warsztaty teatralne. Koleżanka zaciągnęła go do studia przy Teatrze 38 w Krakowie, gdzie poznał dyrektora Piotra Szczerskiego. - Wtedy dotarło do mnie, że teatr to nie zabawa, ale wspólne przedsięwzięcie całego zespołu, że chcąc coś osiągnąć w tym zawodzie trzeba mu się poświęcić. Była w tym jakaś magia, której uległem. Zdawałem do szkoły teatralnej i odbijałem się jak od ściany.

Na egzaminach słyszał, że nie ma warunków do bycia aktorem. - Kiedy ci to mówią aktorzy trzeba wierzyć. Próbowałem więc uciec od tego zawodu. Zdałem do jedynej w Polsce szkoły zajmującej się masażem, uczyłem się anatomii, ale to nie było to. Ciągnęło mnie do teatru, próbowałem więc znowu. Sytuacja się powtarzała, a ja z werdyktem, że się nie nadaję uciekałem. Zajmowałem się wieloma rzeczami, na przykład konserwacją dzieł sztuki, ale teatr tkwił we mnie.

Dzisiaj z trzecią Dziką Różą Dawid cieszy się, że nie zrezygnował. - Trudno byłoby usunąć z serca miłość do teatru, ale mogłem być złym aktorem. Tymczasem nagrody publiczności mówią, że dobrze zrobiłem.

Po studiach z rodzinnego Krakowa wyjechał do Tarnowa, a stamtąd trafił do Kielc, gdzie dyrektorem był Piotr Szczerski. Na początku aktora prześladował pech - problem z kręgosłupem, kiedy kolega na planie "Ani z Zielonego Wzgórza" szarpnął nim tak mocno, że musiał chodzić w kołnierzu ortopedycznym, dostał ospy wietrznej, kiedy zaczynały się próby do "Tranas-Atlantyku" Gombrowicza, a odbierając na scenie kosz z kwiatami ukłuł się w oko. - Odpukać, ale pech chyba minął. Przez ostatni rok nie miałem takich przypadków - śmieje się.

W poprzednich sezonach grywał głównie epizody, sam mówił o sobie, że jest mistrzem drugiego planu. - Nie ma znaczenia jak duża jest rola, ważne by ją dopracować, zrobić z niej perełkę - argumentował, kiedy za rolę kelnerki w "Pijanym na cmentarzu" dostał nagrodę prezydenta Kielc. Wydaje się, że wraz z sympatią widzów został dostrzeżony przez reżyserów - i ten, i poprzedni sezon miał bardzo pracowity. Brał udział w czterech na pięć premierach, a w "Białych nocach" grał jedną z głównych ról. - To dla mnie wspaniałe doświadczenie. Proza Dostojewskiego ma w sobie tyle znaczeń, wymaga dojrzałości, ja ją ciągle zgłębiam - mówi i dodaje: - Żałuję, że nie zdążyłem przeczytać wszystkiego co Dostojewski napisał, ale będę to nadrabiać w czasie wakacji. W trakcie sezonu nie było czasu.

DUŻO PRACY

Dawid Żłobiński nie ogranicza się do grania, bardzo chętnie asystuje reżyserom i sam chętnie wystawiłby jakiś spektakl. - Szukam dobrego współczesnego tekstu - wyznaje. Teraz bierze udział w próbach do "Snu nocy letniej", jest asystentem reżysera Bogdana Husakowskiego i gra Puka. - Ponieważ staram się nie powielać ról muszę znaleźć inny klucz niż ten do Merkurego w "Amfitrionie" - zapowiada.

Jedyne wolne popołudnie, w poniedziałek wieczór aktor poświęcił na pracę z młodzieżą. W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej prowadził warsztaty z interpretacji tekstu. - Młodzi ludzie przynosili teksty, które chcieli czytać: prozę, wiersze, kilkoro z nich ma szanse na bycie aktorami.

ŚLUB W LAS VEGAS

Teraz bardzo zmęczony marzy o odpoczynku. Urlop zaczyna już w ten weekend i plany ma ambitne. - Na pewno odwiedzę siostrę w Stuttgarcie, ale przede wszystkim chcemy z Beatą i naszą córeczką Boginką pobyć u siebie w domu. Pomieszkać, nacieszyć się sobą i odpocząć - mówi.

Dawid Żłobiński jest przecież ojcem malutkiej Bogny, którą z oddaniem, gdy on pracuje, zajmuje się Beata Pszeniczna, aktorka naszego teatru. - Ciężko mi uwierzyć, że miałem takie szczęście spotykając Beatę - mówi Dawid. - Ona jest wspaniała, prawdziwa boginka domowego ogniska. Teraz zajmuje się córeczką i domem, ale kiedy pracowała także dbała o dom i robiła to z taką radością. Jest niezwykła.

Para planuje ślub, ale daty ani miejsca jeszcze nie ustaliła. W grę wchodzi Las Vegas, bo trzeba kiedyś zaszaleć, albo mały kościółek. Z innych szaleństw Dawid wymienia wyprawę na ryby. Po dziadkach przejął bowiem zamiłowanie do wędkowania i z ojcem razem jeżdżą na Mazury posiedzieć cały dzień nad kijem zanurzonym w wodzie. - Jeśli nic nie bierze, to jest nieciekawie, ale jak zdarzy się 15-kilogramowa sztuka to wtedy rozgrywa się prawdziwa walka - mówi z błyskiem w oku. Wyprawa na ryby ma być poważniejsza. - Przyjaciel, rzeźbiarz namawia mnie do wyjazdu znacznie dalej, pozostaje tylko zgrać termin i jedziemy. Wędkowanie wydaje mi się bezpieczniejsze od jazdy konnej, którą tak kiedyś lubiłem. Po urazie kręgosłupa trochę zacząłem się obawiać konsekwencji, a po wakacjach chcę wrócić do Kielc w dobrej formie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji