Artykuły

Jeszcze nie czas zwijać żagle

W aktorskim świecie pani KRYSTYNA JANDA uchodzi za osobę, która nigdy się nie poddaje i zawsze znajduje rozwiązanie. I nie są to puste słowa, bo ostatnio do płacenia jej bieżących rachunków aktorce udało się przekonać znane towarzystwo ubezpieczeniowe.

Mówiono, że jej teatr chce ogłosić upadłość. Ona jednak nie składa broni. I już ma nowe pomysły...

Wakacje? Wydawało się, że w tym roku Krystyna Janda (58 l.) będzie musiała z nich zrezygnować. Nastały czasy, gdy liczy się dla niej każda złotówka. Bo tylko żelazna dyscyplina w finansach ma szansę uratować od katastrofy jej "dzieci" - teatry Polonia i Och-Teatr. - To już chyba koniec - powiedziała aktorka w chwili słabości.

Czy aktorka poniesie pierwszą porażkę w swoim życiu?

Po takich słowach, przyjaciołom niełatwo przyszło przekonanie pani Krystyny. że nie samą pracą człowiek żyje i że po trudnym sezonie powinna znaleźć czas na odpoczynek.

Jednak posłuchała ich rad izaplanowała kilkudniowy wypoczynek we Włoszech, tylko z przyjaciółką. - Musi nabrać sil przed nową batalią. Bo w najbliższych miesiącach, będzie zmuszona dokonywać cudów, by przetrwać - mówi koleżanka-aktorka.

Kłopoty Krystyny Jandy stały się tematem rozmów w środowisku. Pojawiały się głosy, że stworzona i zarządzana przez nią fundacja na rzecz kultury nie nadąża za potrzebami dwóch teatrów. Że brakuje pieniędzy na nowe produkcje. Mówiono wręcz, że pani Krystyna poniesie największą klęskę w swoim życiu - że będzie musiała zamknąć co najmniej jedną ze scen. Typowano tę młodszą, na warszawskiej Ochocie...

Sama aktorka też nie ukrywała swojej dramatycznej sytuacji. Któregoś dnia nie wytrzymała napięcia i publicznie wyznała: - Po raz pierwszy od pięciu lat powtarzam sobie, że czas zwijać żagle... - mówiła smutnym głosem.

Straty finansowe teatrów pani Krystyny, spowodowane dwutygodniową żałobą po katastrofie pod Smoleńskiem, szacowano w dziesiątkach tysięcy złotych. W budżetach nie przewidziano nadzwyczajnej przerwy.

Wszystkie sprawy związane z teatrami pani Krystyna zwykle dyskutuje z córką, Marią Seweryn (35 l.), która jest również członkiem zarządu wspomnianej fundacji. Ostatnio więcej czasu niż kwestie artystyczne zajmują im rozmowy o kosztorysach nowych produkcji i poszukiwanie oszczędności. Nawet za cenę zakasania własnych rękawów.

W ten właśnie sposób do repertuaru Och-Teatru trafiła "Biała bluzka" według opowiadania Agnieszki Osieckiej - spektakl, który ponad 20 lat temu był przebojem w stołecznym Ateneum.

- To znakomite posunięcie - mówi nam jeden z warszawskich aktorów. - Tanie w produkcji, bo to monodram, świetnie wykonywany przez samą Krysię. Nie wymaga więc gigantycznych nakładów na dużą gwiazdorską obsadę. To świetny patent na podreperowanie budżetu.

Trzymamy kciuki, by z tej trudnej próby wyszła zwycięsko.

W aktorskim świecie pani Krystyna uchodzi za osobę, która nigdy się nie poddaje i zawsze znajduje rozwiązanie. I nie są to puste słowa, bo ostatnio do płacenia jej bieżących rachunków aktorce udało się przekonać znane towarzystwo ubezpieczeniowe.

- Krystyna porusza niebo i ziemię, żeby znaleźć sposób na zdobycie pieniędzy, także w dotacjach. Ale poradzi sobie, bo jest z tych niezatapialnych - zapewnia jedna z osób współpracujących z artystką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji