Artykuły

Nie ma kultury bez alternatywy

- W Ameryce nauczyłem się silnej wiary w siłę kolizji. Alternatywa i kultura, która się z nią wiąże, musi być silna i musi zmierzyć się z kulturą establishmentu. Z tego płynie pewna wartość w szczególności dla tej kultury ustabilizowanej, koturnowej, która zawsze pożyczała, bo ona zawsze karmi się siłą i energią alternatywy. Natomiast alternatywa potrzebuje pewnych struktur i wyzwań - mówi kompozytor Jan A.P. Kaczmarek w wywiadzie dla Polski Głosu Wielkopolskiego.

Z laureatem Oscara Janem A. P.Kaczmarkiem o jego pomysłach na promowanie Poznania jako europejskiej stolicy kultury, katastrofie smoleńskiej i planach artystycznych rozmawia Marek Zaradniak.

Znalazł się Pan w gronie osób, które są ambasadorami Poznania w staraniach o miano Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016. Ceniony twórca filmów dla dzieci Andrzej Maleszka zaproponował m.in. stworzenie w Poznaniu "Experymentarium". A jakie są Pańskie pomysły, aby Poznań otrzymał to miano?

Zamierzam związać z Poznaniem kilka moich projektów i mam nadzieję, że dzięki nim uda się zwrócić większą uwagę na to miasto. Pomysł Andrzeja Maleszki uważam za genialny. To człowiek, który znakomicie porusza się w świecie wyobraźni dziecka.

Warszawa również chwali się tym, że jest Pan jej ambasadorem w staraniach o europejską stolicę kultury. Czy nie ma tu konfliktu? Jakie pomysły warszawskie warte są przeszczepienia na poznański grunt?

Na razie obie strony są świadome tego i nikt nie czuje się dotknięty. A poza tym sprawdziłem i nie jestem rekordzistą. Jest wiele osób, które reprezentują dwa miasta, a na przykład Krzysztof Zanussi jest ambasadorem czterech miast. Na tym tle wyglądam bardzo skromnie. A jeśli chodzi o przeszczepianie pewnych idei warszawskich do Poznania czy odwrotnie, to ja nie myślę w takich kategoriach. Moja optyka jest zupełnie inna. Oglądam Polskę z zewnątrz, z Los Angeles, a także podróżując dookoła świata. Z mojego punktu widzenia należy pomóc Poznaniowi w budowaniu drogi, która pozwoli na to, aby był bardziej zauważalny na zewnątrz.

Jak Poznań powinien się prezentować, jak powinien wykorzystać swój potencjał, aby stać się europejską stolicą kultury? Czy powinien stawiać na środowiska alternatywne, z których przecież i Pan się wywodzi?

Poznań powinien szukać harmonii. A harmonia polega na tym, że musi istnieć też bardzo silna alternatywa. W Ameryce nauczyłem się silnej wiary w siłę kolizji. Nie może być tak, że jedna z tych sił jest sztucznie powstrzymywana. Alternatywa i kultura, która się z nią wiąże, musi być silna i musi zmierzyć się z kulturą establishmentu. Z tego płynie pewna wartość w szczególności dla tej kultury ustabilizowanej, koturnowej, która zawsze pożyczała, bo ona zawsze karmi się siłą i energią alternatywy. Natomiast alternatywa potrzebuje pewnych struktur i wyzwań. Ja pracując w filmie amerykańskim, niestety albo na szczęście, uzależniłem się od zjawiska, jakim jest globalna dystrybucja. Kiedy komponuję muzykę, ma znaczenie dla mnie to, że potem usłyszę reakcje na nią w Tokio, Rio de Janeiro czy Teheranie. To jest ta przewaga kultury z wielką dystrybucją. Alternatywa natomiast ma siłę i wyciska piętno lokalne, ale jednocześnie ma siłę stymulacji.

A może są jakieś pomysły z Los Angeles, gdzie mieszka Pan od ponad 20 lat, które warto przeszczepić na wielkopolską mapę kultury, aby Poznań i Wielkopolska jeszcze bardziej były widoczne w Polsce i w Europie?

Z daleka obserwuję poznańskie pojedynki o to, czy stworzyć park, czy centrum handlowe. Osobiście jestem za stworzeniem parku. Bo jeżeli Nowy Jork stać na Central Park i są tam także różne mniejsze parki i podobnie jest w Londynie czy innych miastach, to dlaczego Poznań ma być pozbawiony przestrzeni zielonej, która ma także ogromną funkcję społeczną? Natomiast miejscem alternatywnym, z którym sympatyzuję, jest poznański squot i myślę, że miasto może znaleźć jakąś formę podtrzymania tego miejsca, które z tego, co czytam, jest bardzo kulturotwórcze.

Od kilku lat buduje Pan w Rozbitku koło Kwilcza ośrodek, w którym znajdzie siedzibę instytut prowadzący warsztaty dla młodych twórców. Na jakim etapie jest budowa i pomysł na funkcję tego miejsca?

Czasy się zmieniły i wszystko się robi w coraz większym napięciu. Plan jest taki, aby otworzyć Rozbitek za rok. W tej chwili mówię o tym niewiele. Kiedy będziemy znali dokładną datę otwarcia, ujawnię cały pakiet związany z programami Rozbitka.

Najczęściej słyszymy o Pana kolejnych ścieżkach dźwiękowych. A inne utwory? Na jakim etapie jest planowana na rok 2010 opera o Chopinie?

Opera poświęcona życiu Chopina upadła

w wyniku kryzysu, jaki pojawił się w Warszawie, w jej finansach i gotowości do podjęcia tak spektakularnego przedsięwzięcia. Zaczynam pracę nad nowymi projektami, ale dziś za wcześnie jeszcze na szczegóły.

Mówił Pan kiedyś też o zamiarze stworzenia opery w oparciu o książkę Johna Irvinga "Modlitwa za Owena".

Ten pomysł jest na razie zawieszony. Czeka po prostu na swój dobry dzień.

Ale podczas tego pobytu w Poznaniu spotkał się Pan z dyrektorem tutejszego Teatru Wielkiego Michałem Znanieckim. Czy z tego coś wyniknie?

Być może. Na razie była to wizyta zapoznawcza. Pierwszy raz rozmawialiśmy twarzą w twarz. Przedtem tylko przez telefon. Z dużą sympatią podziwiam każdego dyrektora opery, który wchodzi w nowe miejsce i musi się zmierzyć z zastanym stanem rzeczy dużej instytucji. Mam nadzieję, że jego obecność wprowadzi do Opery i kultury Poznania zupełnie nową wartość. To człowiek, który wiele podróżuje. Zna świat i energię różnych kultur.

Przyjechał Pan do Polski niemal dwa miesiące po katastrofie pod Smoleńskiem. Czy amerykańskie media poświęcały jej wiele miejsca? Jaki miała ona wpływ na Pana? Wszak pisał Pan utwory związane z rocznicą polskiego Sierpnia czy poznańskiego Czerwca.

Dla mnie i dla mojej żony była to katastrofa emocjonalna. Dla mnie było to równie tragiczne, jakbym słyszał o upadku powstania listopadowego. Zginęło wielu ludzi, którzy nie powinni zginąć. Zginęli w moim przekonaniu dlatego, że my, Polacy, nie potrafimy przestrzegać procedur. Nie zachowujemy ostrożności, którą inne tak zwane cywilizowane narody zachowują. To jest rodzaj symbolicznej klęski. Sami sobie zgotowaliśmy ten los i miała miejsce symboliczna dekapitacja. Tracimy nagle głowę. To jest bardzo bolesne i to wyjaśnia obecność tłumów, które podczas żałoby przychodziły przed Pałac Prezydencki czy przed inne miejsca związane z tą tragedią.

Jakie są w Los Angeles echa tego, co się dzieje w Polsce? Czy tamtejsze media dużo poświęcały miejsca wydarzeniu?

Ta wiadomość była we wszystkich pismach na pierwszej stronie. Upadek samolotu, katastrofa w każdym kraju są eksponowane. A do tego katastrofa samolotu z głową państwa i kilkudziesięciu innych obywateli tym bardziej.

Urodził się Pan w Koninie, mieszka w Ameryce, przez lata związany był Pan z Poznaniem. Kim się Pan czuje?

Ciągle pracuję nad pewną mądrą formułą. Większość mojego czasu spędzam w Los Angeles. Poza tym podróżuję w związku z moją pracą, ale też co roku przyjeżdżam do kraju głównie z powodu budowy w Rozbitku z przekonaniem, że moja obecność tutaj jest potrzebna obu stronom.

Czy w przyszłości zamierza Pan powrócić do Polski na stałe?

W czasach komunistycznych powrót to była wielka rzecz, bo istniała żelazna kurtyna i konsekwencje przekraczania jej były nieodwracalne. Dziś to wszystko jest mniej dramatyczne i w związku z tym nie chcę w tej chwili podejmować żadnych decyzji. Takie rzeczy pojawiają się w życiu spontanicznie. Któregoś dnia tęsknota za zapachem polskiego lasu może być taka duża, że się zapakuję, przyjadę i ogłoszę, że tu mieszkam na stałe. A tam będę bywał. Na razie na stałe mieszkam w Los Angeles, a tutaj pracuję. Czuję sie Polakiem, ale mieszkam w Ameryce.

Czy przy wielu zajęciach związanych z tworzeniem muzyki znajduje Pan czas na rzeczy niezwiązane z muzyką?

Moje hobby to przede wszystkim rodzina. Mam czworo dzieci. Wszystkie są już dorosłe. Biorę udział w ich życiu i obserwuję, jak rozwiązują swoje

życiowe dylematy. Ale czasami gram też w tenisa, jednak mniej niż dawniej. Coraz bardziej wciąga mnie natura, ale nie chodzi o leżenie na trawie. Lubię intensywne marsze.

Jan A.P. Kaczmarek - ur. w 1953 r. w Koninie. Studiował prawo na UAM. Przeważyły jednak zainteresowania artystyczne. Założył Orkiestrę Ósmego Dnia.Tworzył widowiska multimedialne. W 1989 r. wyjechał do USA. Komponował muzykę do spektakli teatralnych.Prawdziwą sławę zyskał dzięki muzyce filmowej. W 2005 r. za muzykę do filmu "Marzyciel" otrzymał Oscara. W Polsce stworzył Instytut Rozbitek, który organizuje warsztaty dla młodych twórców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji