Artykuły

"Sami swoi" J. Pietrkiewicza

Teatr Dramatyczny pod kierownictwem Leopolda Kielanowskiego wystawił w sali londyńskiego "Ogniska" sztukę Jerzego Pietrkiewicza, zdającą w dosadnym zarysie obraz polskiej wsi, a w jeszcze dosadniejszym rzucie obraz przedwojennej rzeczywistości polskiej. Znany dotąd raczej jako poeta liryczny Pietrkiewicz dowiódł swoim debiutem dramatycznym, że wiele wiedzy nazbierał o świecie wiejskim. w którym z racji swego pochodzenia jest mocno ukorzeniony. Ma w swej pamięci bogaty zasób ludzkich kształtów i żywych odruchów człowieka wsi.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jego wieś dobrzyńska jest jakąś patriarchalną oazą, której nie tknął żywiołowy nurt ruchu ludowego i wiciowego. Jego chłopi, przeciwstawieni miejskiej "elicie", ujawniają same tylko tradycyjne wartości, nie manifestując tych sił, jakie bezsprzecznie narosły w nich chociażby w latach międzywojennej Polski.

Fakt ten należy tłumaczyć artystycznym zamysłem autora, który swoje widzenie bliskiego mu świata uporządkował w kształtach groteski, wyraźnie rozkładającej światła i cienie psychiczne. Przy takim ujęciu kolor nowego czasu nie byłby nawet użyteczny do ujawnienia duchowych walorów społeczności wiejskiej. Coprawda ten groteskowy zamysł nie został w sztuce konsekwentnie przeprowadzony, gdyż w niektórych momentach zbyt naturalistyczne głosy paczą pięknie rozplanowaną harmonię sztuki.

Widocznie pokusa do prawdziwego przedstawienia sanacyjnej "elity", stającej "frontem do wsi", uwiodła Pietrkiewicza na manowce. Prawda realna w tym wypadku zyskała, natomiast sztuce taka rzetelność raczej zaszkodziła.

Trzeba mimo to na obronę autora powiedzieć, że w dwóch postaciach sanacyjnych "fronciarzy do wsi" zamknął on całą esencję obozu, co uzurpował sobie i dotąd jeszcze uzurpuje prawo do rządzenia narodem i do jego uszczęśliwiania. Wszystkie odmiany upitych władzą i wódką "eliciarzy" bez względu na rangę i dostojeństwo pozostają w duchowym pokrewieństwie z Kukułką-Wiśniewskim i Wiarkiewiczem, buszującymi po wiejskiej scenie "Sami swoi".

W swoich powikłaniach, nieraz bardzo dramatycznych, gromada wiejska potrafi społecznym instynktem i poczuciem ludzkiej słuszności znaleźć wyjście i unormować wzajemne stosunki. To samo dzieje się w sztuce Pietrkiewicza. Wzburzone na głos wypiastowanego tradycją autorytetu.

Można powiedzieć, że Pietrkiewicz zarysował jeszcze szarszą i zarazem aktualną projekcję w swej sztuce. Daje on odczucie, że głos rozbudzonego autorytetu polskiej zbiorowości przywoła do porządku i zlikwiduje ponury, sanacyjny incydent na polskiej scenie.

Tym chyba można tłumaczyć fakt, że sanacyjni krytycy z taką zaciekłością rzucili się w swych recenzjach na autora sztuki "Sami swoi", odmawiając jego dziełu wszelkiej wartości. Niemiła prawda zawsze najmocniej boli, reakcja jest przeto bardzo wymowna.

Teatr Dramatyczny mimo ubóstwa środków wystawił utwór Pietrkiewicza z dużą pieczołowitością i godnym podziwu wysiłkiem. Niemal wszyscy aktorzy pomyślnie się uporali z trudnościami osobliwego mówienia i gestu. Duża w tym zasługa p. Kielanowskiego, który reżyserował sztukę, a chyba i nie mniejsza oryginalnego i wartościowego tekstu, który wreszcie dostali do rąk aktorzy polscy na wygnaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji