Artykuły

Osiedleńcy z wyspy "Buzi Buzi"

Kierownik "Komedii Muzycznej" Z. Zimand wprowadził na scenę "Ogniska Polskiego" (po tragikomedii Zapolskiej) komediową farsę muzyczną Ryszarda Kiersnowskiego, łączącą z egzotycznymi tańcami hula-hula i strip-teasem, przygody osiedleńców i przyjezdnych na wyspie Buzi-Buzi. To niezwykłe wcielenie humoru jest dziełem najzdolniejszego z komediopisarzy emigracyjnych o niewyżytych instynktach satyrycznych. Sztuka jest jakby skrzyżowaniem zmodernizowanego Robinsona Cruzoe z emigracyjnymi przygodami na Wyspie Skarbów. Żyłka do wałęsania się po świecie sprawiła, że na tę mało zaludnioną wyspę na Pacyfiku przybyło półtuzina Polaków spełniających tam nieodrodną misję polonizacyjną, ucząc tubylców języka polskiego lub spełniając rolę ich przywódców i misjonarzy cywilizacji. Odtąd wyspie nie grozi wyludnienie.

Główną zaletą tej fantazji na wesoło stanowi udział niemal całego narybku aktorskiego, w którym przeważa płeć piękna. Przewodzi mu oczywiście Krystyna Dygat jako Kizia, dając popis młodocianego szelmostwa i bawiąc się sama znakomicie na scenie, o co zatroszczył się autor, dając sposobność do popisów śpiewaczych i tanecznych w stroju Marleny Dietrich z "Błękitnego Anioła", który ani się nie opatrzył, ani nie wyszedł z mody. Szukającą męża Zuzanną jest Zofia Mroczkowska. Korzystając z tropikalnego klimatu na Buzi-Buzi, daje nie tylko pokaz urody, ale i dowód swego talentu w kilku piosenkach, choć nie ma tu dla siebie pełnego pola do popisu. Ewa Suzin z płaczliwej Meli przedzierżgnęła się w hawajską żonę szamana doskonale noszącą swą spódnicę z rafii i tańczącą egzotyczne tańce. Danuta Czyrska ma sposobność do rozbierania się u lekarza i przekonywującego pokazu spania na scenie, a po przebudzeniu się do zanucenia piosenki.

Rolę polskiej wersji niby Alberta Schweitzera na wesoło przypadła Ronowi Ratschce. Postać Szamana, b. hr. de Stopka, ożywił z sarmackim wigorem Stefan Laskowski, zdobywając nie tylko rękę Zuzanny, ale i uznanie widowni. Talent aktorski Wacława Dybowskiego w roli boya-Pitaszka, mienił się całą gamą wszelakich zalet, sięgając aż po laury odmłodzonego Al Johnsona. Był tak kolorowy, jak my wszyscy wydajemy się egzotyczni Anglikom.

Niezwykle udane były dekoracje Jana Smosarskiego oddające rysy kolonialnego budownictwa i uroki podzwrotnikowego krajobrazu. Skąpał je w tęczy świateł Feliks Stawiński. Do ogólnego ożywienia widowiska przyczyniły się też układy taneczne Leona Biedrzyckiego z rock'n rollem A. Wilczyńskiego. Tempo poddawał swym akompaniamentem autor tła muzycznego Bogusław Madey, wykazując niezwykłą łatwość kompozycyjną w stylu francuskiego modernizmu lub klasycznego jazzu i sprawność pianistyczną w wykonaniu przez siebie uwerturach.

Całość wyreżyserował sam autor sztuki Ryszard Kiersnowski, dając przedstawienie wytrzymane w żywym tempie. Wykazał przy tym, podobnie jak Kora-Brzezińska w "Pani Dulskiej", że można sprawić na naszej scenie, by każdy członek zespołu spełniał swoje zadanie na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Szczyt humoru osiągnięty został w scenie gry kartami, przedstawiającymi kandydatów do Emigracyjnej Akademii Literatury. Dla niej samej można darować dłużyzny pierwszego aktu i błahość ostatniego. Niemniej rzecz ta, zrodzona z ducha karnawału, ma zapewnione powodzenie.

Na poważniejszą sztukę emigracyjną spośród 220 już zarejestrowanych i kilku dalszych, jeszcze nie objętych rejestrem (wśród których znajduje się i Ryszarda Kiersnowskiego "Dziewczyna z tamtej strony"), będziemy znów musieli poczekać dłuższy czas.

[Data dzienna ukazania się artykułu nie jest ustalona]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji