Artykuły

Jak gorzko

Profesor Jerzy Jarocki w swoim legendarnym już akcie pominiętym "Plafonowa" wysyłał nas wszystkich do szkoły. Była w tym jakaś nadzieja, ze nigdy nie jest zbyt późno, żeby się uczyć żyć. Po "Platonowie " Piotra Kruszczyńskego zostajemy bez żadnych złudzeń. Czas minął?

Trudno mi uciec przed porównywaniem tych dwóch przedstawień: spektakl Jarockiego mam przed oczyma do dziś - niemal minuta po minucie. Ale i ze spektaklu naszego Teatru Polskiego zapamiętam na zawsze kilka scen: ostatnią na pewno.

Kluszczyński zdecydował się na odważny, ale też interesujący i teatralnie nośny zabieg: żadnych sentymentów, zero współczucia. Wszystkie postaci traktowane są ironicznie, szyderczo, karykaturalnie. W pierwszym akcie (nuworysze zaproszeni do sauny) trudno mi się było oprzeć wrażeniu, że to wyłącznie szczeniacki wygłup, ale kolejne sceny mnie przekonały. Opisaną przez Czechowa prowincję w carskiej Rosji oraz jej gnuśnych mieszkańców (jakie znajome i współczesne te realia!) naprawdę można czytać przez ten pryzmat: efekty są szokujące. Wszystkie (jakże liczne!) romansowe wątki "Płatonowa" wpisane są w jeden, bardzo w tym przedstawieniu wyeksponowany, kontekst: ekonomiczny. Z tej perspektywy duszne dylematy naszych drogich bohaterów oraz ich egzystencjalne wynurzenia nabierają zupełnie nowego wymiaru - wszystko sprowadza się wyłącznie do mniej i bardziej udanych transakcji. Kłopot w tym, że bankrutują w efekcie wszyscy. I ci, którzy coś mają, i ci, którzy nie mają nic.

Galeria Czechowowskich typów przelewa się przez scenę w kolejnych dialogach "na boku": skrywane przed ogółem twarze tu się odkrywają i nawzajem obnażają swoje intencje i demaskują kłamstwa. Brzydną z minuty na minutę coraz bardziej.

"Płatonow" to przede wszystkim aktorzy. Tu musieli zagrać przeciwko swoim postaciom: z dystansem, na granicy komizmu. Świetnie wypadają w tej konwencji Ewa Szumska (Sonia), Michał Grudziński (Trylecki, teść Płatonowa), Michał Kaleta (Osip). Brawurowy jest Łukasz Pawłowski (Głagoliew junior), o brawurę ociera się też Jakub Papuga (Mikołaj, szwagier Płatonowa). Jakąś granicę przekracza chyba niepotrzebnie Elżbieta Mrozińska (wdowa, generałowa Wojnicew). Konsekwentny jest Roland Nowak (Głagoliew). No i wreszcie Płatonow grany przez Leszka Lichotę: anty amant do n-tej potęgi. Na usta ciśnie się pytanie: co te baby w nim widziały?

W inscenizacji Kluszczyńskiego zdarzył się jednak jeden wyłom: nie udało się obrzydzić Saszy (żony Płatonowa) granej przez Katarzynę Bujakiewicz. Nazywana głupią gąską i ironicznie traktowana przez wszystkich i tak się broni szlachetnością oraz czystością serca przez większą cześć przedstawienia. I co z tym zrobić?

No, a teraz mam dylemat. Czy opisywać tę ostatnią scenę. Nie opiszę, bo nie będzie niespodzianki, zaskoczenia. A powinno być. Idźcie Państwo koniecznie do teatru, bo to spektakl o nas: tutaj, teraz. Z żółtymi akcentami rzuconymi na scenę przez scenografa Mirka Kaczmarka - bardzo niegłupio. Z wiązanką kiczowatych przebojów w prezencie od kompozytora Pawła Dampca - bardzo a propos.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji