Artykuły

Antygona

To, co w tym spektaklu piękne, to, jak zwykle, inscenizatorsko-plastyczne wizje Leszka Mądzika: czy to osypujące się pustynnym piaskiem, falujące płaszczyzny, czy to postać niemej Eurydyki, która słuchając relacji o śmierci syna zdejmuje sobie kolejne twarze - cienkie maski bólu. Świat, w jakim Mądzik umieszcza tragedię Sofoklesa, jest ludziom nieprzychylny: jałowy, odpychający. W finale wicher odsypuje piasek z trupów - jakby drwiąc z ofiary Antygony. Mogłaby to być wspaniała perspektywa interpretacyjna, niestety, w tym przedstawieniu ramy inscenizacyjne i, by tak rzec, mięso sceniczne to diametralnie różne światy. Anna Chodakowska drugi już raz - po "Fedrze" w Teatrze Na Woli - dowodzi, że w repertuarze tragicznym jest raczej bezradna; tu, grając główną rolę i podpisując afisz jako reżyserka, ową bezradności?), kiepskim gustem scenicznym i nieumiejętnością trafienia w tragiczny ton dzieli się nader obficie z zespołem. Pięknie pomyślany spektakl jest żenująco słabo wykonany; aż boli, gdy widać, jak niewiele, ot, sprawnego reżysera, było potrzeba, żebyśmy mieli ważny i spełniony teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji