Artykuły

Grzegorzewski, Witkacy i do tego Moniuszko

Natomiast po drugiej stronie gmachu, znów oddzielony od Teatru Wielkiego niedawnymi decyzjami, Teatr Narodowy wstawił "Halkę Spinozę" - imponujące widowisko Jerzego Grzegorzewskiego, bogato inkrustowane tekstami Stanisława Ignacego Witkiewicza i...księdza Józefa Tischnera. Dyrektor Grzegorzewski, inscenizując własne dzieło we własnym teatrze, lekką ręką zrezygnował z siedmiu rzędów widowni i z bocznych lóż, aby do ogromnych rozmiarów powiększyć przestrzeń sceny - teren gry dla blisko czterdziestu wykonawców. Trzeba jednak sprawiedliwie przyznać, że efekt jest doskonały: spektakl nabrał powietrza, iście zakopiańskiego, a o takie właśnie w tym widowisku idzie. Punktem wyjścia fabuły (jeśli można tu w ogóle mówić o fabule) jest realizowanie przez Witkacego (a może jego sobowtóra-uzurpatora?) awangardowego filmu wg "Halki" Moniuszki w zakopiańskich plenerach. W gruncie rzeczy istotne jest tu po prostu skonfrontowanie ze sobą trzech, a może nawet czterech światów. Jednym jest sam Witkiewicz-artysta przez jednych wielbiony, dla innych niezrozumiały, sam trochę zagubiony w swych awangardowych teoriach i poglądach na sztukę; drugim - nudny świat zakopiańskich kuracjuszek, leniwie leczących spleen na wystawionych do słońca leżakach, a wieczorami na podniecających dansingach; trzecim - zwariowany świat kabotyńskich śpiewaków prowincjonalnej opery; czwartym wreszcie-miejscowi Górale, jedyni obdarzeni prostym, zdrowym rozsądkiem, mądrze i zabawnie gadający tekstami z "Filozofii po góralsku" księdza Tischnera. Komentują góralskimi przypowieściami sceniczne wydarzenia, na kształt -jak twierdzi Grzegorzewski - greckiego chóru w antycznych tragediach...

Dialogi i sytuacje szalenie bywają zabawne, wszystko zostało wysmakowane plastycznie, do tego dobra muzyka Radwana i jeszcze lepsza Moniuszki. Co do aktorów, to wprawdzie u Grzegorzewskiego nigdy nie idzie im lekko, niemniej z tego tłumu wykonawców, w którym niejeden wygłasza ledwie parę zdań i to nie zawsze składnych, można jednak tym razem wyłuskać szereg postaci, co zapisują się w naszej pamięci złotymi zgłoskami. Z panów: Jerzy Łapiński, Mariusz Benoit, Wojciech Malajkat, Krzysztof Wakuliński (Witkacy) i Zbigniew Zamachowski (cudownie śpiewający góralską przyśpiewkę), z pań: Gabriela Kownacka i Ewa Konstancja Bułhak. W sumie - to bardzo udana premiera; powinna mieć duże powodzenie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji