Artykuły

Nowe wcielenie "Pawła Pierwszego"

Dymitr Mereżkowski, szlachcic urodzony w r. 1865 na Ukrainie, należał do bardzo wszechstronnych pisarzy. Oprócz dramatu uprawiał powieść, esej, publicystykę, krytykę. "Paweł I" uznany jest przez historyków literatury za część osobliwej trylogii - złożonej z dramatu ("Paweł I") i dwóch powieści ("Aleksander I" i "Dekabryści"). Łączy owe utwory swoista historiozofia autora, którą można by nazwać jakimś mistycznym anarchizmem. - Wielka w nim niechęć do tak charakterystycznego dla ojczyzny Mereżkowskiego i wszystkich _ państw totalitarnych - kultu jednostki. Ubóstwianie człowieka, w tym przypadku cara, uważa pisarz za grzech śmiertelny, przynajmniej do chwili "trzeciego objawienia", tj. zstąpienia na ziemię Ducha Świętego, a więc do momentu, kiedy Bóg zamieszka w każdym z ludzi. Jest też Mereżkowski przeciwnikiem wszelkiej władzy, państwa, prawa - ograniczają one bowiem, jego zdaniem, zaistnienie na ziemi królestwa miłości - Królestwa Bożego. Należy zatem naród uwolnić od cara. Ale czy poprzez zbrodnię? Nie! Bo zbrodnia jest grzechem, którego nic z duszy ludzkiej wymazać nie zdoła. "Paweł I" to sztuka o strachu i przemocy, podstępie i zbrodni. Ukazuje lęk przed carem i lęk cara. Okrucieństwo władcy i okrucieństwo wobec władcy.

Jest to też rzecz o determinacji. Z historii wiadomo, że Paweł I był człowiekiem, z którym bardzo źle się od najwcześniejszego dzieciństwa obchodził los, a dokładniej - matka - Katarzyna I. Rozsiewała ona m. in. wątpliwości i plotki o jego pochodzeniu, na tron przygotowując potem wnuka Aleksandra. Rozlicznymi krzywdami i upokorzeniami wykształciła w Pawle wiele kompleksów, urazów, lęków, odbijających się później fatalnie na jego zachowaniu i stosunku do ludzi. Stąd np. własny strach pokrywa on okrucieństwem, a więc rozbudzaniem lęku w innych. Paweł Mereżkowskiego nie jest potworem, jakiego przeważnie spotykamy na kartach podręczników historii. Jest w pełni człowiekiem. - Człowiekiem cierpiącym i człowiekiem kochającym. Postacią bardzo tragiczną, bo od dzieciństwa skazaną na samotność i wieczną obawę o swoje życie, nikomu nie mogącą ufać (nawet synowi), nie orientującą się kto jest wrogiem a kto przyjacielem.

Sztuka napisana została w r. 1908, a więc zaledwie w siedem lat po śmierci Pawła I. Stąd nawet Konstantemu Stanisławskiemu zabroniono jej wystawiania, mimo bardzo już zaawansowanych prób. Kiedy natomiast w r. 1919 Mereżkowski ucieka z kraju przed bolszewikami, tym bardziej nie ma już na co liczyć. W swojej ojczyźnie nie doczekuje się więc premiery. Umiera w r. 1941. Światowa prapremiera "Pawła pierwszego" odbyła się natomiast w r. 1910 w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, a do r. 1939 wystawiano ją Polsce jeszcze 15 razy. Rolę Pawła I grali aktorzy tej miary, co Ludwik Solski, Józef Węgrzyn, Kazimierz Junosza Stępowski. Najnowsza jej premiera miała miejsce 28 stycznia w Teatrze "Ateneum" w Warszawie.

Autor adaptacji i reżyser spektaklu Krzysztof Zaleski zbudował przedstawienie w dużej mierze na. zasadzie kontrastowych, gwałtownych zmian kierunku akcji i nastrojów postaci. Taka kompozycja ciągłego zaskakiwania gwarantuje utrzymywanie widza, który zna przecież finał, mimo wszystko w ciągłym napięciu. Nie odczuwa się natomiast, tak często wydobywanego przez realizatorów tej sztuki, nastroju grozy, bo dominuje go atmosfera wielkiego smutku, wypływającego z determinacji i osamotnienia. W ten sposób też zbudował sylwetkę Pawła I Jerzy Kamas. Ten wspaniały aktor, dość skromny mi środkami, ukazuje cały wewnętrzny dramat małego, słabego człowieka, wyniesionego przez los i historię na piedestał na którym nie ma żadnych szans przetrwania. Dużego trze ba talentu aby, mimo względnej powściągliwości, ukazać widowni bardzo bogatą gam sprzecznych uczuć i zmiennych nastrojów, jakie, miotają bohaterem. Partnerem grającym przynajmniej na tym samym poziomie jest Marian Kociniak w roli Piotra Pahlena generał gubernatora Petersburga - inicjatora spisku przeciwko Pawłowi. Chłód, opanowanie i cynizm, bijące z każdego jego spojrzenia czynią go postacią zupełnie przeciwstawną carowi. Główny ciężar gry Kociniak przenosi na twarz, a zwłaszcza oczy, i jest w tym wszystkim niezwykle wiarygodny. Dobre kreacje aktorskie stworzyli te Maria Pakulnis jako Księżna Anna oraz Bohdan Ejmont w roli Wałujewa.

Piękna i znacząca jest muzyka Jerzego Satanowskiego idealnie oddająca zarówno nastroje bohatera, jak i panujące wokół niego atmosferę. Utrzymana w stylu epoki scenografii Wiesława Olko podkreśla jednocześnie (m. in. poprzez czarne obramowania luster) tragiczną wymowę sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji