Artykuły

Notatka T-RO/01/2010

Gardzienice wciąż nie mogą się doczekać zimowej siedziby w Warszawie. Włodzimierz Staniewski nie traci jednak zapału: "Nie poddajemy się. A wie pan, dlaczego? Bo dałem się złapać na lep Pragi. Mnie zagrano praską melodię. Instynkt artysty podpowiada mi, że to świetne miejsce do pracy, mieszkają tu ciekawi ludzie, pochowani po tych suterenach, po tych zaułkach, podwórzyskach, uliczkach, resztówkach... Przy tym Praga to miejsce jeszcze nieprzerobione. Niby w literaturze jakoś funkcjonuje-od Wiecha począwszy, po Marka Nowakowskiego, natomiast w teatrze jest wciąż za mało obecna. Rozmawiałem o tym z mnóstwem ludzi, m.in. z Andrzejem Stasiukiem i on oszalał ze szczęścia. Słuchaj - powiedział - jak idziesz na Pragę, to ja z tobą ręka w rękę" ("Gazeta Wyborcza - Stołeczna" nr 263/2009). Żeby tylko ludzie z Pragi nie "przerobili" Gardzienic...

Ewa Skibińska, zapytana podchwytliwie przez dziennikarkę: "Więc po tych wszystkich latach na scenie nie żałuje Pani, że na studiach zmieniła wydziały z lalkarskiego na aktorski?", odpowiada: "Nie. Tym bardziej, że mam dość krótkie ręce i pewnie męczyłabym się trochę za parawanem" ("Polska Gazeta Krakowska" nr 273/2009). Choćby nie wiadomo jak kochała lalki, to co innego może powiedzieć aktorka wypytywana wcześniej o współpracę z Lupą czy Jarockim...

Recenzenci rozliczają teatry z tego, czy nie sprzeniewierzają się dokonaniom przodków. I tak Jan Bończa-Szabłowski, Jacek Wakar oraz Janusz Majcherek wypominają dyrektorowi Zaczykiewiczowi w Studio dziedzictwo Grzegorzewskiego i Szajny. Natomiast Joanna Derkaczew nawołuje, by w Kielcach ożywiono tradycje teatru Byrskich z lat pięćdziesiątych. No i stało się - polityka historyczna teatru jest faktem.

W Radzie Miasta Poznania zasiada radny Michał Grześ z PO. Na posiedzeniu rady, na którym omawiano problemy instytucji kultury, wykazał się dużym znawstwem, gdy dyskutował z dyrektorem Teatru Polskiego. "Anna Dymna z Tomaszem Raczkiem minęli się w jednej toalecie. Nie o taką współpracę nam chodzi" - argumentował Paweł Szkotak, który zabiegał o pieniądze na remont Malarni, sceny kameralnej Teatru Polskiego. Teraz nie ma tam szatni, klimatyzacji, toaleta jest jedna. "Czy klimat tego miejsca - gdzie nie ma gdzie płaszcza powiesić - nie sprawia, że jest ciekawe? - zastanawiał się radny Grześ. -Zdarzały się przypadki omdleń - próbował przekonywać Szkotak. - To na pewno z nadmiaru artystycznych wrażeń - Grześ brawurowo zbił argument dyrektora Teatru Polskiego" ("Gazeta Wyborcza - Poznań" nr 279/2009).

Łukasz Drewniak w zeszłorocznej ankiecie "Teatru" Najlepszy, najlepsza, najlepsi w kategorii Najlepsze przedstawienie teatru alternatywnego wskazał aż trzy przedstawienia (poznańskiego Teatru Strefa Ciszy, warszawskiej Komuny Otwock oraz Domu Służebnego Polskiej Sztuce Słowa, Muzyki i Obrazu w Nadrzeczu), natomiast w tym roku pyta zaczepnie: "A co to jest teatr alternatywny?". Przez rok aż taka przemiana w krytyku... A może to kolejny dowód otchłannego poczucia humoru... Domagamy się szerszego wyjaśnienia.

Komuna Otwock zamyka działalność. Jej twórcy w wywiadzie dla "Dwutygodnika" (nr 18) komentowali rolę, jaką przyszło spełniać ich grupie. "Myślę, że jest zapotrzebowanie społeczne na anarchistów i my bardzo dobrze je przez lata wypełnialiśmy" - mówi Alina Gałązka. "W społeczeństwie muszą być też kontestatorzy - i to najlepiej tacy, z którymi da się jakoś porozumieć. I utarło się, że to my gramy tę rolę. Wciąż się zdarza, że najróżniejsze organizacje, jeśli nie mają własnego pomysłu na jakieś akcje happeningowe dotyczące praw człowieka, albo praw zwierząt, albo praw kobiet - zwracają się do nas. Bo wiedzą, że my jesteśmy od tych tematów. Tacy dyżurni niby-anarchiści". Grzegorz Laszuk dodaje: "zrobienie spektaklu, który pokazuje jakieś niuanse - to przecież dla prawdziwych anarchistów jest jakaś fanaberia. Pamiętam, jak się kiedyś ściąłem z krakowskimi anarchistami. Mieliśmy zrobić dla nich akcję przeciwko balowi kapitalistów. Powiedziałem: zrobimy, ale ogólnie - o pieniądzach, o tym, że pieniądze korumpują nas wszystkich: i mnie, i was też. I usłyszałem: nie, to nas nie interesuje, trzeba zrobić coś o tym, że kapitaliści to chuje i tyle. Takie było zamówienie, więc - nie zrobiliśmy tej akcji". Szkoda Komuny czułej na niuanse.

Znanego reżysera filmowego i teatralnego Sama Mendesa zaproszono do udziału w ankiecie na temat przyszłości filmu. Co osobiście relacjonował dziennikarzowi "Guardiana" (z 2 grudnia 2009 roku). "Zapytali mnie, czy jestem podekscytowany możliwością produkcji filmów 3D. Powiedziałem im, że właściwie robię w 3D. Mówią na to teatr".

Ryszard Ostapski - niezależny teatrolog, mieszka w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji