Artykuły

Pożytki z dysydenta

NA JEDNOAKTÓWKACH Vaclava Havla byłam w Powszechnym po raz pierwszy w roku 1981, w listopadzie. Grano ich wtedy trzy: Audiencja, Protest i Wernisaż. Reżyserował Feliks Falk, tłumaczył Andrzej Sławomir Jagodziński, występowali Mariusz Benoit, Kazimierz Kaczor i Władysław Kowalski.

Jak dziś, wszystko jak dziś, tyle że dziś idą dwie sztuki - Audiencja i Protest.

Tamtych spektakli sprzed lat ośmiu zebrało się do kupy jedenaście, stan wojenny zakończył znajomość sceniczną z Havlem.

Warszawską znajomość, dodajmy, bo była wcześniejsza, krakowska - w r. 1968 - spektakl Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Kameralnym Puzuk czyli Uporczywa niemożność koncentracji.

Jeszcze wcześniej był przekład jego sztuki Powiadomienie, opublikowany w "Dialogu" z r. 1966.

Od r. 1968 do 1981 Havel oficjalnie w Polsce nie istniał, choć pełno było go na tzw. falach obcych rozgłośni.

Dopiero w r. 1983, a potem w 1987 w drugim obiegu ukazały się dwa zbiorki jego sztuk: Spiskowcy i inne utwory dramatyczne oraz Largo desolato i Kuszenie, a także wielokrotnie wznawiany zbiór esejów.

Były to też lata, w których coraz głośniejszym echem docierały do Polski, z jednej strony, wydarzenia polityczne, w których Havel był stroną, z drugiej - echa jego wielkich - naprawdę! - sukcesów na świecie. Pisarskich, dramaturgicznych sukcesów, które wyprowadziły go na bardzo szerokie wódy rynku sztuki.

Potem przyszła pieriestrojka.

I zaraz w lutym 1988 roku krakowski Teatr 38 wystawił Audiencję a w listopadzie tegoż roku studenci PWST w Krakowie wybrali na swoje dyplomowe przedstawienie napisane w r. 1984 Largo desolato.

A teraz mamy wznowienie jednoaktówek Havla w Powszechnym. I było dużo szumu w massmediach wokół tego wznowienia, i była oficjalna premiera (repremiera?) z premierem(...)

Istotnie, bardzo zapoznany w Polsce.

Dlatego niniejsze trzeba zacząć od niego, koniecznie od niego.

URODZIŁ SIĘ w roku 1936 w rodzinie - jak sam napisze- wielkoburżuazyjnej. Jego ojciec był właścicielem sieci restauracji i sal koncertowych, współwłaścicielem wytwórni filmowej Barrandov, którą jego stryj zakładał.

Od początku ma kłopoty ze szkołą, to jest z możliwością kształcenia się.

Napisze o tym: "od początku miałem możliwość oglądania świata z dołu, to jest takiego, jakim jest on naprawdę. Zawdzięczam ją bardzo kiepskiemu połączeniu burżuazyjnego pochodzenia z koniecznością życia w kraju komunistycznym". Pomogło mu to ustrzec się przed iluzjami i mistyfikacjami.

Dalibóg, chyba pomogło. Havel widzi ostro, słucha uważnie, żadnej ze stron nie oszczędza. Ale do "stron" dojdziemy za chwilę. No i więc jakoś - pracując jako laborant i pomagier, zrobił maturę. W roku 1954, jak nasz Puzyna, z punktu debiutuje w prestiżowym piśmie "Kveten" jako krytyk teatralny. Ze studiami znów kłopot. Robi wiele podejść i prób, wreszcie udaje mu się dostać na wydział Ekonomiczny praskiej Politechniki; kiedy chce się z niej przenieść do szkoły teatralnej, wylatuje ze studiów i ląduje w wojsku. Na trzy lata. W roku 1959, po wojsku, znów szuka prasy. I trafia - przypadkiem - do teatru ABC. Jest montażystą scenicznym. W tym samym charakterze pojawi się w sławnym, nowo utworzonym Teatrze na Zabradli (Na Balustradzie).

Ale to już rok 1960 i nieco inny klimat polityczny. Na Zabradli awansuje błyskawicznie na... kierownika literackiego tego teatru, będzie nim do sierpnia 1968. Pisze. Debiutuje jako dramaturg. Jego teatr wystawia mu ten debiut - rok 1983, sztuka Garden party.

Żeni się.

Zostaje członkiem rady redakcyjnej miesięcznika literackiego "Tvar" zlikwidowanego w tym samym roku (1965).

W r. 1966 kończy wreszcie zaocznie studia scenopisarskie w praskiej Szkole Teatralnej. Sypią się jego premiery: Powiadomienie, Puzuk czyli Uporczywa niemożność koncentracji, słuchowisko Anioł Stróż...

W roku 1967 wkracza na polityczną scenę i pozostanie na niej aż do dziś. Na IV Zjeździe Związku Pisarzy Czechosłowacji wygłasza słynną krytykę w roku 1968, w marcu, w łonie ZPCz powstaje Koło Pisarzy Niezależnych i Havel staje na jego czele.

Całą seria wystawień sztuk Hava za granicą; rozpoczynają Powiadomienie w USA. Cała seria nagród zagranicznych, te sypią się aż po dzień dzisiejszy. W r. 1968 - Wielka Austriacka Nagroda Państwowa w dziedzinie literatury europejskiej o-raz OBIE, nagroda amerykańska (powtórnie otrzyma OBIE w r. 1970).

W r. 1982 - Nagroda Jana Palacha za r. 1981, w r. 1986 holenderska Nagroda Erazma z Rotterdamu, dwa doktoraty honoris causa, uniwersytetów, z Toronto i z Tuluzy.

Jest w praskiej wiośnie czynny i widoczny jak mało kto. Po wiośnie nie wyjeżdża na stałe, emigracja go nie interesuje.

W latach 1971-1972 trafia na listę autorów, których książki usunięto ze wszystkich bibliotek publicznych w CSRS.

W r. 1974 w Baden-Baden ma miejsce premiera jego sztuki Spiskowcy i jest to data ważna, bo odtąd wszystkie premiery nowych utworów Havla odbędą się poza Czechosłowacją. Ta z Baden-Baden otwiera ten cykl.

W wyniku czego Havla zaczyna dobrze znać Europa a wcale, na przykład, Polska. Co do CSRS - nie mam podstaw, by cokolwiek wyrokować.

W tym samym roku 1974 podejmuje pracę robotnika fizycznego w browarze (po prostu nie mieliśmy z czego żyć...)

Z tego doświadczenia weźmie się jednoaktówka Audiencja jaką można oglądać w Powszechnym.

W styczniu 1977 roku zostaje jednym z trzech pierwszych rzeczników Karty.

Od roku 1077 też rozpoczyna się Havlowa przygoda z więzieniami: śledczymi i zasądzonymi do stałej odsiadki.

W r. 1977 skazany z zawieszeniem (za działalność na szkodę interesów państwa za granicą), już w 1978 trafia znów do więzienia, tuż po opuszczeniu go organizuje Komitet Obrony Prześladowanych za Przekonania, w r. 1979 aresztowany i osądzony otrzymuje do odsiedzenia 4,5 roku. Odsiaduje prawie cztery, po ciężkim zapaleniu płuc wypuszczony na urlop w 1983.

By w roku 1989 znów trafić tam z powrotem.

W tej chwili także siedzi.

PISARZ POLITYCZNY, zawodowy dysydent - tak określa się go nawet na tzw. przyjaznych mu pozycjach.

To prawda. Z dodatkiem: dobry pisarz.

Havel czuje rzeczywistość, jej klimaty, jej język, jej kłamstwa i jej.... frazes. To bardzo ważne: współczesna frazeologia, która nabija prawdę, jakąkolwiek prawdę. Frazeologia każdej ze stron - tu Havel jest uczciwy, przenikliwy i ostry.

Wszystko co pisze, bierze - jakoś - z własnych przeżyć. Konstruuje tylko (tylko, bagatela!), doprowadzając do syntetycznych, zamkniętych kompozycji w których powtarzalność replik, motywów czy... antymotywów gra często rolę pierwszorzędną. To są ronda i motety lub geometryczne figury, i te przykłady z matematyki i muzyki nie są tu od rzeczy.

Havel to konstruktor, kompozycjonista. Sam to zresztą przyznaje.

Jednoaktówki, którymi się z mim na szerszą skalę poznajemy, opowiadają o losach dysydenta. Ich bohaterem jest sam Havel (w tekście: Waniek).

W Audiencji pracuje w browarze, bo tylko tu - tocząc beczki jako fizyczny - może pracować.

Problem nie polega na laniu łez, że oto inteligent jest poniżany, Havel, nie kwalifikuje się bynajmniej do narzekaczy i Rejtanów, przeciwnie - problem Audiencji leży w zobaczeniu kondycji duchowej tzw. szarego człowieka, majstra z browaru, który musi leże w gnój, żeby inteligent mógł sobie czyściutko bronić praw człowieka.

Świetnie to jest w Warszawie grane: spokojny, stonowany Mariusz Benoit (Waniek-Havel) i rubaszny, prawdziwy Kazimierz Kaczor jako majster browarnik.

Ten gnój, w który trzeba leźć, to nie praca, a skądże, to donosy o tym jak sprawuje się ten upadły anioł, Waniek. I oto propozycja majstra: pisz pan sam na siebie donosy, tak będzie i bezpieczniej, i zręczniej... Nie, browarnik majster nie jest ani podły, ani głupi. Jest jednym z masy, niech będzie: zniewolonym duchowo bo uzależnionym pod każdym względem.

Ma żonę, dzieci - których nie ma bojownik Waniek.

Ta strona medalu: ktoś wytypowany do protestów w imię niejako, społecznego podziału zadań ma swoje aspekty buffo i serio, swoją ironię i dramatyzm.

I o tym samym, choć inaczej, traktuje druga jednoaktówka, Protest w której Benoit - Waniek, (dysydent) przychodzi do pisarza, powiedzmy, by być w zgodzie z potoczną terminologią, reżimowego, bo tamten wezwie go jako zawodowego dysydenta, aby sporządził protest, bo uwięziono chłopaka z którym ma dziecko jego córka.

Demagogia racji, racje fałszywe choć niby prawdziwe, niejednoznaczność motywacji, język frazesów, za którymi skryć można usprawiedliwienie wszystkiego. To popisowa lekcja frazeologii na tematy tak bliskie dziś: protestować, kolaborować i co to znaczy: wybierać - co wybierać - co się naprawdę wybiera...

Niestety reżimowca przeszarżowuje Władysław Kowalski, gra go jak kabotyna, odbierając mu tym samym wszelkie, cienie choćby, argumentów.

Dysydent Benoit stonowany jak i poprzednio, w browarze. Krzepi go przekonanie, że robi to, co uważa za stosowne.

Czarno - biało, płasko?

Jednak nie. Nie dzięki teatrowi, dzięki Havlowi.

Oto jedno z wyznań Havla: "Bawi mnie pisanie różnych krasomówczych wypowiedzi, w których z krystalicznie czystą logiką można obronić absurd; bawi mnie pisanie monologów, w których w sposób wiarygodny i sugestywny wyrażone są same prawdy, które w sumie od początku do końca są zakłamane. A jeszcze bardziej bawi mnie pisanie kwestii, które balansują na ostrzu noża: widz identyfikuje się z reprezentowanymi w nich prawdami, ale dostrzega prawie niezauważalny odcień fałszu..."

Ten odcień fałszu Władysław Kowalski uczynił silną barwą, wyzwaniem.

Ale nic to: jacy i kim jesteśmy? Oto jedna z refleksji po Havlowych sztukach.

A drugi: kto wyliczy kiedyś pożytki z dysydenta, który mówi nie - no, kto?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji