Artykuły

Notatka T-RO/02/2010

W dwudziestym numerze "Dwutygodnika" każdy z jego redaktorów przygotował dla innych pytanie ze swej dziedziny. Paweł Soszyński, odpowiedzialny za dział teatru, bezkompromisowo spytał: "Dlaczego przedstawienia teatralne trwają coraz dłużej?". Przytaczamy najciekawsze odpowiedzi. Bogusław Deptuła stwierdził: "Albowiem najpewniej chcą połączyć się z realem, i przestać być teatrem - wreszcie! Narastającą tendencję widać już od lat i pewnie nic jej nie powstrzyma". Katarzyna Tórz unaukowiła tzw. dyskurs: "Ponieważ dzięki wielogodzinnym seansom wprawiają widza w stan deprywacji sensorycznej, dzięki czemu może on obcować w teatrze z tak zwaną metafizyką". Julisz Kurkiewicz zastanawia się (choć bez złudzeń): "Chyba ma to związek z megalomanią niektórych reżyserów. Od siebie dodałbym inne pytanie: dlaczego w coraz dłuższych przedstawieniach jest coraz mniej przerw?".

Dominika Kluźniak opowiedziała "Dziennikowi Gazecie Prawnej" (nr 251/2009) o swoich doświadczeniach z rolą Pippi Pończoszanki. Okazało się, że dzieci dają aktorce najwyżej dziewięć lat i mają pretensje do swoich mam, że nie zabrały ich na casting. "Kiedyś za kulisy przyszła dziewczynka, pozwoliłam jej dotknąć włosów. Zdziwiła się, że jestem duża i dorosła. Niechcący chlapnęłam, że nawet mam dziecko. Kiedy to usłyszała, stanęła jak wryta, oczy się jej rozszerzyły, powiedziała "0 Boże!", odwróciła się i wyszła. Była chyba zniesmaczona. [...] Szkoda, że będziemy grali "Pippi Pończoszankę" tylko na Dzień Dziecka i mikołajki - co pół roku". Rozrzutny to teatr, który mając w repertuarze prawdziwy hit, decyduje się na tak surową reglamentację.

Roman Pawłowski umie liczyć i policzył, że Teatr Dramatyczny w Warszawie w 2009 roku zagrał "186 własnych przedstawień, o 16 więcej niż w ubiegłym roku. Przyznam, że ta liczba mnie zaszokowała. Dramatyczny ma dwie sceny, gdyby na obu grał we wszystkie dni w roku, pomijając poniedziałki i święta, mógłby pokazać publiczności ponad 600 przedstawień. Tymczasem zagrał ich trzy razy mniej" ("Gazeta Wyborcza - Stołeczna" nr 298/2009). W dalszej części redaktor oczywiście wyjaśnia, jak to jest z sezonem teatralnym (że próby, że przerwa wakacyjna, że najaktywniejsze teatry grają przeważnie ponad 300 spektakli), w pamięci jednak zostaje - jak wyrzut - ta okropna liczba: 600.

Dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni, Ing-mar Villqist, wbrew wcześniejszym deklaracjom niereżyserowania spektakli w swoim teatrze, zdecydował się na realizację własnych jednoaktówek: "Podjąłem się zrobić tę premierę, ponieważ chcę się wystawić na pierwszą linię frontu. Dotychczas moi reżyserzy zbierali cięgi, a ja stałem z boku. Poza tym nie biorę za przedstawienie wynagrodzenia, scenografia jest fragmentem scenografii z poprzednich spektakli, światłami i kostiumami również zajmuję się samodzielnie" (www.trojmiasto.pl, 28 grudnia 2009). Po takiej zapowiedzi do walki na froncie w ogóle może nie dojść...

Łukasz Rudziński na portalu trojmiasto.pl (4 grudnia 2009) podsumowuje plany inwestycyjne w mieście. "Teatralny krajobraz 2013 roku zapowiada się imponująco. Gdański Teatr Szekspirowski ma być jedną z czołowych europejskich scen szekspirowskich. Przebudowany Teatr Muzyczny pozwoli na organizację w Gdyni wielkich imprez nie tylko o charakterze teatralnym. Znacznie wzrośnie komfort podczas przedstawień Teatru Miniatura, podczas gdy Teatr Wybrzeże dysponować będzie czterema scenami, w tym dwiema nowymi. Do tego czasu ruszyć powinna też budowa nowoczesnego Teatru Miejskiego w ramach Forum Kultury w Gdyni. Jeśli poziom artystyczny będzie szedł w parze z rozmachem inwestycji, Trójmiasto może stać się prawdziwą teatralną potęgą". Zabawne, że w 2013 roku Teatr Dada von Bzdulow będzie obchodził dwudziestolecie. Przy okazji urodzin w 2009 roku Leszek Bzdyl mówi o swym życzeniu: "Teatr Dada von Bzdulow tak naprawdę nie ma szansy edukować kolejnych tancerzy, którzy mogliby zasilić jego szeregi. [...] Potrzebujemy studia, w którym będzie można pracować nad kontynuację, bo na razie zanosi się na to, że Dada umrze wraz z utratą sprawności fizycznych przez Kasię Chmielewską i Leszka Bzdyla. My sami jednak tego studia nie znajdziemy. Potrzebne jest wsparcie miasta i ludzie, którzy mogliby się tym zająć, bo to nie artyści powinni tworzyć przestrzeń działań twórczych. Artyści powinni w niej działać" (www.trojmiasto.pl, 18 grudnia 2009). W normalnym mieście władze lokalne szybko zorientowałyby się, że mają skarb, o który trzeba zadbać. Władze Gdańska wyraźnie wolą finansować mury. Wiatr hulający w pustych stoczniach niczego ich nie nauczył...

Ryszard Ostapski - niezależny teatrolog, mieszka w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji