Artykuły

Niszczący bałagan świata

Z ANDRZEJEM ROZHINEM, reżyserem przygotowującym w Teatrze Horzycy w Toruniu przedstawienie "Iwony księżniczki Burgunda" Witolda Gombrowicza, rozmawia Andrzej Churski

- Dlaczego "Iwona księżniczka Burgunda"? Czy coś się stało, co powoduje, że warto w tym momencie wystawić właśnie tę sztukę?

- To ciągle żywy dramat i moim zdaniem warto do niego wracać nawet wtedy, gdy nic się specjalnego nie stało. Przedstawia rzeczywistość dość szczególną, rzeczywistość zamkniętego układu władzy, w którym pojawia się Iwona - człowiek z własnymi niepokojami, stresem, samotnością, osobistym bólem. Taka relacja jest w naszym dzisiejszym bałaganie świata dość aktualna. W całym tym parciu do przodu, nierozglądaniu się dokoła siebie, zatracaniu podstawowych wątków kontaktu międzyludzkiego gubi się wrażliwość i chęć zrozumienia drugiego człowieka.

- Wyraźną bohaterką będzie więc Iwona?

- Ktoś z innego świata, zagubiony, ale zarazem ze świata równie nieprzyjemnego i nieludzkiego, ktoś samotny, przeżywający swoje problemy i swój ból.

- Czyli bardziej interesuje pana człowiek niż mechanizm - w tym przypadku mechanizm destrukcji, rozwalania świata dworu przez wprowadzenie tam kogoś, kto tam nie pasuje?

- Na pewno i to w każdym wypadku, a więc nie tylko w postaci Iwony, ale Filipa, Króla, Królowej Małgorzaty. Wszystko tu dotyczy człowieka, jego wnętrza, jego charakteru, jego ambicji, wychowania, kultury. "Iwonę" można interpretować na różne sposoby. Dla mnie jest to rzeczywistość świata brutalnego, zepsutego, katastrofalnie zdemoralizowanego, świata nie mającego nic wspólnego z pojęciami tradycji, cywilizacji, dobrych manier, kultury. To gwałt, morderstwo, zgnilizna, całe zło dworu, władzy odgrodzonej szczelnie od rzeczywistości będącej dookoła. Iwona jest katalizatorem ujawniania i uświadamiania tego zła. Choć świat Iwony, jak wspomniałem, też jest zły.

- Mniej się o tym w dramacie mówi.

- Mówi się! Ciotki Iwony zachowują się jak stręczycielki, które chcą ją sprzedać komukolwiek, kto pojawi się na drodze. To jest tragedia Iwony powodująca jej zamknięcie w sobie. Gdy Iwona dostaje się do innego świata, który nie jest przecież lepszy, ożywia to jej uczucia, wrażenia, oczekiwanie miłości. Sytuacja jest jednak beznadziejna, bo Iwona na dworze jest efektem żartu, prowokacji, więc to się nie może dobrze skończyć. Nikt nie chce dotrzeć do Iwony ani jej zrozumieć. Jest obiektem gry i zabawy.

- Czy ta historia jest trochę o nas?

- Myślę, że trochę tak. Nie opowiadam abstrakcyjnej ani historycznej bajki, ale w wizualnej warstwie spektaklu wskazuję na to, że to się dzieje dziś. Sposoby interpretacji ról - a to jest najważniejsze w teatrze - są współczesne, wzięte z obserwacji, nawiązujące czasem w przekazywanych emocjach nawet do obyczajów subkultur młodzieżowych.

- Gombrowicz i teatralny, i aktualny?

- Ten wspaniały Gombrowicz jest ciągle dzisiejszą literaturą. Jego język się nie starzeje. A poza tym jest w to wpisane widowisko, znakomity materiał dla teatru. Dla teatru, jaki lubię: mocnego, energetycznego, który ma siłę. A poza tym, czy nie zdarza się czasem, że gdy jesteśmy poddani presji obecności kogoś, kogo nie akceptujemy, kto jest kulawy, brzydki, inny, to odczuwamy wtedy raczej potrzebę agresji niż współczucia?

- Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji