Artykuły

Teatr powinien wskazywać drogę

- Utwór przeczytałam jednym tchem i szybko zgodziłam się w nim zagrać - rozmowa z ANNĄ POLONY o "Twórcach obrazów" Pera Olova Enquista pokazywanych dziś, 10 marca, w Teatrze Na Woli.

Kazimierz Kutz powiedział, że sztuka Enquista wydaje się jak na polskie warunki dość bezwstydna. To bardzo zachęcająca opinia...

ANNA POLONY: Jest tam trochę ostrych słów i nagości, ale wszystko usprawiedliwione. Zawsze byłam przeciwniczką chamstwa i wulgarności, tak w życiu, jak i w teatrze, uważam jednak, że jeśli mocne słowo wymusza sytuacja, napięcie emocjonalne czy wewnętrzny dramat postaci, która je wypowiada, jest ono usprawiedliwione. Niestety, u nas zbyt często wulgaryzmy używane są jak przecinki. Co do bezwstydu, to nasze przedstawienie jest niczym w porównaniu z tym, co można oglądać w niektórych teatrach.

Czym ujęta panią sztuka Enquista?

- Choć trudno byłoby ją potraktować jako dramat romantyczny, który osobiście ubóstwiam, uważam, że problem, który porusza, i sposób, w jaki to robi, zasługuje na zainteresowanie. Enquist lubi opowiadać o postaciach historycznych. W "Nocy trybad" pisał o Strindbergu, w "Z życia glist" o Andersenie, w "Twórcach obrazów" przypomina słynną noblistkę Selmę Lagerlóf. Niektórzy przyrównują ją do Elizy Orzeszkowej...

Autor "Twórców obrazów" twierdzi, nie bez racji, że była bardzo barwną postacią. Być może, zdaniem niektórych, wiodła nieciekawe życie, bo została starą panną. Kiedy jednak Selma wraca wspomnieniami do lat młodości, rozumiemy, dlaczego jej życie potoczyło się właśnie tak. Utwór przeczytałam jednym tchem i szybko zgodziłam się w nim zagrać. Autor bardzo interesująco kreśli dramat artysty, pokazuje, że sztuka nie rodzi się tylko z talentu, ale i z przeżyć osobistych.

Prapremiera odbyła się w Starym Teatrze w Krakowie. Czy spektakl katowicki to przeniesienie tamtej wersji?

- Nie do końca. Przedstawienie krakowskie było grane ponad sto razy i potem nowy dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach zaproponował Kazimierzowi Kutzowi powtórzenie go w swoim teatrze. Kutz zaprosił Sonię Bohosiewicz i mnie oraz aktorów z teatru katowickiego, Artura Święsa i Grzegorza Przybyła. Gramy więc niby to samo, a jednak nieco inne przedstawienie. Zyskało nową energię. Myślę, że jest bardziej dynamiczne i ostrzejsze niż wersja krakowska.

Czy pani zdaniem w dzisiejszych czasach można mówić o aktorstwie jako o zawodzie z misją?

- Już dziś nie. Miałam szczęście, że uprawiałam ten zawód w najpiękniejszych latach. Czułam, że, będąc aktorką, mówię ważne rzeczy, które mają charakter, jeśli nie misji, to jakiegoś posłannictwa. Walczyliśmy o wolność, niepodległość, o wielkie sprawy. W tej chwili teatr nie umie znaleźć środków wyrazu dla treści, którymi miałby widza zafascynować czy przekonać. A myślę, że właśnie dziś ma szczególne zadanie. Nie powinien być jedynie "zwierciadłem życia", jak mawiał Szekspir, i pokazywać, jakie to życie jest. Powinien robić coś więcej - wskazywać drogę. A to znacznie trudniejsze.

Na zdjęciu: scena z przedstawienia "Twórcach obrazów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji