Artykuły

"Krzesła" czyli tragiczna farsa

Mamy więc wreszcie także i w Krakowie małą, sensację teatralną. Po raz pierwszy (jeżeli nie liczyć amatorskich prób studentów) demonstruje się arcy-super-ultra szlager nowoczesności. Uwaga! Tusz! Ionesco i jego "Krzesła" na scenie Teatru Poezji! To co przez jednych było jeszcze niedawno - bez względu na to czy znane czy nieznane - wyklinane z pogardą jako najbardziej ohydny przejaw zgangrenowanej i zdegenerowanej kultury burżuazyjnej, to co przez innych dzisiaj - bez względu na to czy znane czy nieznane - proklamowane jest z entuzjazmem jako Objawienie - teraz można spokojnie i z zimną krwią próbować ocenić i ustawić na właściwym miejscu.

Eugeniusz Ionesco należy nie tylko do najbardziej interesujących, ale i najbardziej świadomych twórców współczesnego dramatu i teatru francuskiego. W wielu jego utworach (w niektórych nawet - jak np. w L'Impromtu d'Alma - jako główny motyw tematyczny) manifestuje się celowa dążność do pogwałcenia dotychczasowej konwencji teatralnej, do stworzenia nowego języka scenicznego, do operowania innymi niż dotąd środkami wyrazu. W Ofiarach obowiązku jedna z postaci mówi: Wszystkie sztuki, które dotychczas - od starożytności do naszych dni - zostały napisane, były zamsze tylko sztukami kryminalnymi. Teatr był zawsze teatrem realistycznym i kryminalnym. Istotą każdej sztuki jest śledztwo prowadzona aż do rozważania. Istnieje zagadka, która się nam wyjaśnia w ostatniej scenie.

Ionesco buntuje się przeciw tej sztuce metodycznego i systematycznego rozwiązywania poważnych problemowych zagadek. Swoją sztukę buduje na zupełnie innej, niedetektywistycznej zasadzie. Nienawidzi symetrii, która jest tak podstawowa dla architektury, dla muzyki, dla dramatu. Nienawidzi policyjnego ładu fabularnej motywacji, w której wszystko znajduje zawsze swoje przeznaczone miejsce. Nienawidzi złowrogiego, społecznego porządku realistycznej materii sztuki, gilotynującego każdą radość niespodzianki.

Materia dramatyczna sztuki Ionesco jest jakgdyby poza czasem i przestrzenią, można by powiedzieć poza realnymi prawami fizycznego działania. Historia rozwoju dramatu światowego to historia rozmaitych kierunków, ale działały one zwykle, mniej lub więcej, w społecznych lub przyrodniczych lub wreszcie psychologicznych warunkach obowiązujących dla naszego układu kosmicznego. W Krzesłach warunki te są pozernie zachowane. Rzecz dzieje się w opuszczonym i zniszczonym dworze na wyspie - pomiędzy dwoma staruszkami, odźwiernymi tego dworu, którzy rozpamiętywując swoje zmarnowane życie, przygotowują się do wydarzenia mającego nadać temu życiu wreszcie jakiś wielki sens. A więc - wszystko w porządku. Sztuka kryminalna, której istotą jest śledztwo prowadzone aż do rozwiązania, zagadka wyjaśniana w ostatniej scenie.

Ale w istocie nic tu nie jest prowadzone konsekwentnie, nic nie jest nigdy rozwiązywane, wszystko się wciąż rwie, wciąż zaczyna od początku, wciąż stanowi swoje własne zaprzeczenie, jak owych dwoje staruszków, z których każdy jest kimś innym wobec siebie, kim innym wobec drugiego, a zapewne jeszcze kim innym naprawdę, o ile to "naprawdę" w tym świecie w ogóle może"' istnieć. I w końcu nie wiadomo, kto w rzeczywistości istnieje realistyczniej, czy owe "prawdziwe" postacie Starych, oczekujących gości, czy "nieprawdziwe" postacie gości, anonsowanych realnymi dźwiękami dzwonków i zasiadających niewidzialnie na krzesłach, które są, być może, jedynymi realnie egzystującymi elementami rzeczywistości.

Sztuka Ionesco przypomina trochę współczesne malarstwo prymitywne (oczywiście to pozornie prymitywne, gdzie prymityw jest świadectwem wyrafinowania intelektualnego, podobnie jak się działo ze znudzonymi arystokratami, którzy najwyższych rozkoszy doznawali w stosunkach z ciemnymi, brudnymi chłopkami), przypomina malarstwo naiwnego realizmu, Buffeta lub Ben Shana, przypomina owe niewydarzone, nieforemne, wydłużone lub skrócone kształty, tak drobiazgowe, że aż naturalistyczne, a jednocześnie tak drobiazgowe, że aż fantastyczne, tak dokładne, że aż boleśnie tragiczne i tak dokładne, że aż groteskowe. Jest to sztuka, w której mówi się strzępami, ochłapami słów, w której myśli się bełkotem surowej, chaotycznej, nie ujarzmionej pramyśli. Świat tych "Krzeseł" jest ciemny, huczący, jak woda opływająca dookoła wyspę, na której znajduje się samotny dwór.

Jest to świat jeszcze przed stworzeniem, kiedy tylko "duch unosił się nad wodami", albo świat po ostatecznej katastrofie, kiedy zniknie z niego ostatni ślad organicznego życia i pozostaną tylko - krzesła.

Porównanie z malarstwem zmierza I również do wykazania, że sztuka Ionesco posługuje się środkami oddziaływania raczej emocjonalnymi, wrażeniowymi aniżeli intelektualnymi. Można by powiedzieć, że sztuka Ionesco jest antyracjonalistyczna, choć właściwsze byłoby stwierdzenie, że jej racjonalizm jest tylko innego rzędu. Ionesco rozumuje, ale przy pomocy zgęszczeń, zbitek myśli, nagłych jej skoków, przy pomocy brutalnych kontrastów, które właśnie stanowią tu swoisty rodzaj dialektyki. Logika Ionesco polega na odwróceniu logicznego porządku rzeczy. Mówca wygłaszający - w imieniu Starego - wielką mowę, manifest ideowy do świata jest - niemową, wydobywającym ze siebie tylko bezkształtne, gardłowe okruchy sylab. Tak wyglądają Apostołowie w zbliżeniu.

Logika ta polega na doprowadzaniu sytuacji do ostatecznych, absurdalnych konsekwencji: Starzy marzą - jak podobno wyobrażają sobie umierający w ostatnich sekundach przed śmiercią - o ujrzeniu u siebie tych wszystkich ludzi, których w ciągu swego długiego życia pragnęli i których nie mogli widzieć. I oto mocą tej perwersyjnej logiki wszyscy oni - nieistniejący - zjawiają się - nie zjawiając. Taki jest jedyny sposób realizowania marzeń.

W tym systemie widzenia rzeczywistości rozpacz wiąże się nierozerwalnie z kpiną, tragizm z groteską i niedarmo "Krzesła" określone są przez samego autora jako "tragiczna farsa". O owej dialektycznej dwoistości trzeba dobrze pamiętać, gdyż jest ona chyba jednym ze specyficznych elementów tzw. nowoczesnego widzenia świata, gdzie satyra jest odwróconym dramatem a dramat odwróconą satyrą i wiedzieli u nas o tym dobrze i Stanisław Ignacy Witkiewicz i Gombrowicz na długo przed Ionesco...

Obawiam się, że o tym zapomnieli trochę realizatorzy krakowskiego przedstawienia, para reżyserska Jerzy Grotowski i Aleksandra Mianowska, którym zresztą - zważywszy zwłaszcza, że jest to ich debiut i należy się za ich robotę uznanie. Obawiam się, że urzeczeni tragizmem - zapomnieli trochę o śmieszności. Z dwóch słów określenia autorskiego położyli większy nacisk na przymiotnik "tragiczny" lękając się jak gdyby rzeczownika "farsa". A przecież teatr Ionesco to potężny, demoniczny niemal mechanizm groteski i drwiny, "Krzesła" przy całym ich ładunku myślowym to równocześnie kpina na potęgę. Krakowska realizacja już na samym początku - chociażby grą świateł - wprowadza nastrój tajemniczości, niesamowitości, niepokoju, nawet grozy, trwający odtąd właściwie - dość jednostajnie - aż do końca.

Charakterystycznym świadectwem takiego przesunięcia akcentu jest np. potraktowanie postaci Mówcy. W I tekście (a objaśnienia Ionescu są dokładne i przemyślane) postać to wyraźnie groteskowa: kabotyński, półrealistyczny poeta czy malarz "z ubiegłego wieku", Jerzy Sopoćko pokazał zgrabnego, przystojnego, eleganckiego młodzieńca. Była w tym, być może, delikatna ironia, nie było "tragicznej farsy".

Ale nie zrzędźmy z nudnym pedantyzmem właściwym obrzydliwemu zajęciu recenzenta, wyszukując jeszcze te i owe usterki. Sugestywna gra Haliny Gallowej i Jerzego Nowaka ( a wysiłek ich - chociażby fizyczny - jest ogromny), nastrojowa scenografia Wojciecha Krakowskiego i muzyka Adama Kaczyńskiego, staranna reżyseria, to niemało. Uwaga! Tusz! Mamy kawał teatru w Krakowie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji