Kalendarium

1 grudnia 1820

Żółkiewski pod Cecorą Ignacego Humnickiego

Warszawa, Teatr Narodowy: na benefis Marcina Szymanowskiego prapremiera Żółkiewskiego pod Cecorą Ignacego Humnickiego; ta pięcioaktowa tragedia wierszem, „oryginalnie z dziejów ojczystych napisana”, stała się wielkim wydarzeniem teatralnym i patriotycznym. W obsadzie m. in. M. Szymanowski (Stanisław Żółkiewski), Ignacy Werowski (Henryk, syn Żółkiewskiego), Bonawentura Kudlicz (Koniecpolski), Maria Ludwika Żółkowska (Julia), Józefa Ledóchowska (Prakseda). „Na pierwszym przedstawieniu na godzinę przed przedstawieniem wszystkie miejsca w teatrze były zajęte. Osoby, które nie zmieściły się na parterze, zajęły miejsca w orkiestrze, która przeniosła się na scenę. Pośrodku parteru zgromadzili się akademicy ubrani w czamary, z laskami w ręku i domagali się muzyki. Gdy orkiestra zaczęła grać symfonię, akademicy wrzaskami zażądali Poloneza Kościuszki albo Krakowiaka. Gdy dyrygent nie usłuchał, akademicy zagłuszyli orkiestrę tupaniem i uderzaniem laskami o podłogę. Podczas przedstawienia młodzież klaskała w miejscach patriotycznych, a zwłaszcza przy wierszach o wolności. Na premierze był obecny wielki książę Konstanty: tragedia go niewiele obchodziła, dopiero gdy usłyszał wiersze: Polak gardzi groźbami, nie ulega dumie,

Na wolnej zrodzon ziemi, wolność cenić umie.

Wielbi ojców ojczyzny... nienawidzi panów,

I krwią ryte rozkazy zmaże krwią tyranów

i zobaczył Kudlicza-Koniecpolskiego, rwącego rozkaz króla, wpadł w wściekłość. Wezwał Humnickiego do loży i oświadczył mu, że go każe powiesić. Na drugim przedstawieniu Kudlicz już nie darł królewskiego polecenia, ale je miął w ręku i oddał Szymanowskiemu (hetmanowi Żółkiewskiemu), który papier z szacunkiem prostował. [...] Po zakończeniu premiery długo jeszcze trwały hałasy, gwizdy z galerii i okrzyki: ‘Polonez! Kościuszko!’. Na drugim przedstawieniu licznie zgromadzona policja mundurowa i tajna oraz szpiedzy [Henryka] Mackrotta i wiceprezydenta [Mateusza] Lubowidzkiego bacznie obserwowali widzów. Na paradyzie i galerii czuwała żandarmeria. W tych warunkach publiczności zebrało się mniej aniżeli na premierze: widzowie zachowywali spokój ograniczając się do oklaskiwania niektórych wierszy tragedii. Mimo to Osiński stchórzył i zawiesił dalsze przedstawienia Żółkiewskiego (Eugeniusz Szwankowski, Repertuar teatrów warszawskich 1814-1831, Warszawa 1973 IS PAN, s. 418-419).

Marek Piekut

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji