30 maja 1868
Początek pierwszego sezonu teatrzyków ogródkowych
Warszawa: początek pierwszego sezonu teatrzyków ogródkowych; w ogródku przy restauracji Tivoli (ulica Królewska) od końca maja do 11 października występy zespołu Jana Russanowskiego. „Pierwszy dzień pod dobrą otworzył się dla Tivoli wróżbą. Publiczność znęcona nowalią zebrała się dość licznie, w liczbie przeszło siedemset osób, ażeby nacieszyć się tym nowym zupełnie widowiskiem.[...]. Przedstawiono sztuki: Miłe zajście oraz Adam i Ewa. Ani treści, ani rozbioru tych sztuk zamieszczać nie będziemy, gdyż rzeczywiście bardzo trudno zdać sobie sprawę z rzeczy. której przynajmniej do połowy słyszeć nie było podobna. Miejscowość pod tym względem jest niefortunnie dobrana: huk przejeżdżających powozów z jednej lub drugiej strony, to jest od Zielonego Placu i od Królewskiej ulicy, był głównym powodem, że pierwsza sztuka do połowy nie mogła być słyszana. Dodajmy jeszcze nienawyknienie artystów do grywania pod gołym niebem, niezastosowanie do miejscowej potrzeby organu mowy, a może nawet chwilami wzruszenie; nadto jeszcze zbyt głośne domaganie się publiczności ażeby za swoje 10 kop. wszystko słyszeć mogła, a będziemy mieli obraz chaosu, jaki w sobotę w Tivoli z początku panował. Powoli jednak wszystko ułożyło się do równowagi, artyści mówili głośno i egzercytowali płuca przy huku dorożki jak nieboszczyk Demostenes przy huku morza; publiczność się uciszyła, i tak pierwsza sztuka (przy końcu prawie dowiedzieliśmy się, że wierszem napisana) dopłynęła do końca. Druga, odpowiedniejsza miejscowości, bo urozmaicona śpiewkami, a szczególniej urozmaicona pełną oryginalności grą p. Russanowskiego, który w dobry humor publiczność wprawił, we wszystkich wznieciła to przekonanie, że zabawa tego rodzaju pokierowana umiejętną ręką, z wyborem sztuk odpowiednim miejscowości, a zwłaszcza ozdobiona śpiewem i muzyką mogłaby uprzyjemnić chwile, które Warszawianie wypędzeni skwarem, przepędzać muszą poza domem”. ([Józef Kenig] Teatr letni w ogródku Tivoli „Gazeta Warszawska” 2 czerwca 1868 nr 120)
Marek Piekut