Kalendarium

11 września 1796

Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale we Lwowie

Lwów: inauguracja sezonu. Zagrano Cud mniemany, czyli Krakowiaków i Górali Bogusławskiego z autorem w roli Bardosa.

Spektakl miał w czerwcu inaugurować zbudowany staraniem Bogusławskiego Teatr Letni (amfiteatr) w Ogrodzie Jabłonowskich, jednak oczekiwanie na cenzurę austriacką przeciągało się.

Nadszedł nareszcie ten upragniony wieczór.
Trzy, jedna po drugiej, reprezentacye ledwo wszystkich ciekawości zadosyć uczynić mogły: a te niemal wszystkie na budowę wydatki zaspokoiły. Wojciech Bogusławski „Dzieje teatru narodowego w Polsce”, t.1., Przemyśl 1884, s. 100–101.

 

Austriacka recenzja

Jedyną recenzję z tego przedstawienia opublikował korespondent austriackiej gazety:

Pomiędzy wystawionymi w ogrodzie [Jabłonowskich] sztukami zasługuje „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” na szczególną uwagę. Jest to oryginalny polski wodewil — przypuszczalnie pana Bogusławskiego, bo nie podano autora — w dwóch odsłonach. Treść, w krótkości, następująca: Krakowscy przedmieszczanie przyrzekli młodemu Góralowi córkę młynarza, która jednak bez wiedzy swojej rodziny kocha Krakowiaka. Narzeczony przybywa z gór wraz z swoimi towarzyszami na wesele; zamiast jednak spodziewanego szczęścia, nie spotyka go nic innego jak tylko niechęć dziewczęcia do niego, a potem przeszkody jej rodziny wywołane przez ubogiego studenta, powiernika dziewczyny. Tylko matka zostaje wierna przyrzeczeniu, gdyż sama ma słabość do wybranego przez córkę kochanka, w końcu jednak student i tę przeszkodę usuwa. Rozgniewani tym Górale żądają rachunku od wiarołomnych Krakowiaków i z zemsty zabierają im bydło, które pędzą do siebie, w góry. Na tym kończy się pierwsza odsłona. Krakowiacy zbroją się w widły, kosy, siekiery, itd., i ruszają w góry, aby siłą odzyskać swoje bydło. Górale jednak nie zaspali, spodziewając się napaści i zebrali się pod bronią, oczekując Krakowiaków. Wyprzedził ich student, aby po dobroci odzyskać bydło; jednak jego namowy były bezowocne. Był więc zmuszony uciec się do maszyny elektryzującej. Jego zamiar się powiódł. Przy pomocy rozwieszonego na drzewach drutu naelektryzował przejścia, którymi Górale musieli nadejść. Górale odskoczyli, uznali elektryzację za cud (skąd też tytuł sztuki: „Cud mniemany”) i przerażeni zgodzili się nie tylko na zwrot bydła, ale także po całkowitej zgodzie odnowili swoje dawne przymierze przyjaźni z Krakowiakami. Ten wodewil, który w całości wzięty jest z polskiej ziemi i krajobrazu, był grany przedtem już w Warszawie, na początku zaś w Krakowie w całkiem innej postaci. Teraz został cały zmieniony, tak więc przybyła maszyna elektryzująca i nie ma w nim już niczego gorszącego, oprócz kilku wolnych słów, gdzieniegdzie w piosenkach. Cały grany jest w prawdziwych kostiumach: Krakowiacy oraz Górale ukazują się w rzeczywistym stroju narodowym — również i kobiety, które przecie tak niechętnie poddają się jego prawom i jeśli już nic więcej, to chociaż zachowują nowoczesną fryzurę. Ale to jest w końcu rzecz pana Bogusławskiego dbać o kostium teatralny według swoich możliwości. Polacy są rozentuzjazmowani „Krakowiakami”. Zarzuty mamy tylko do wykonania muzyki, która sama małej wartości, jest jeszcze gorzej prowadzona przez pana Wildnera na skrzypcach i pana Zahl na fortepianie.

„Allgemeines europäisches Journal” (Brno), październik 1796, s. 171-172.
Cyt. za: Jerzy Got Na wyspie Guaxary. Wojciech Bogusławski i teatr lwowski 1789–1799, Kraków 1971, s.138-139. Tamże szczegóły na temat ingerencji cenzorskich i okoliczności premiery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji