Czas akcji: koniec XIX wieku.
Miejsce akcji: Kraków i okolice.
Osoby: 16 ról męskich, 9 ról kobiecych oraz liczne epizody.
Druk:
Wodewil w pięciu aktach.
"Królowa przedmieścia" to utwór bardzo popularny zwłaszcza w młodopolskim Krakowie i jego okolicach. Na początku XX wieku sztukę wystawiano co roku, a społeczność krakowska nadała tym wystawieniom taką samą rangę, jak występom Lajkonika czy puszczaniu wianków na Wiśle. Kuplety z wodewilu stały się prawdziwymi przebojami. Język utworu jest unikalnym zapisem gwary krakowskiej z przełomu XIX i XX wieku.
Głównymi bohaterami wodewilu są Mania, tytułowa "królowa przedmieścia" i Zygmunt, jeden z jej zalotników. Mania jest młodą i piękną dziewczyną, sierotą, która mieszka na Zwierzyńcu, Zygmunt zaś wykształconym młodzieńcem z Krakowa. Podczas włóczęgi po krakowskich przedmieściach spotkał Manię i zakochał się w niej. Wokół tak atrakcyjnej dziewczyny kręci się jednak na Zwierzyńcu wielu kawalerów. O względy jej zabiega także, choć w sposób dość arogancki i podstępny, podstarzały pisarz gminny, Majcherek. Perfidnie wykorzystuje dla zdobycia Mani swoją pozycję i znajomość obowiązujących przepisów. Jednak bystra i rezolutna dziewczyna stanowczo opiera się wszystkim zalotnikom i w pierwszej kolejności domaga się ślubu, a dopiero po ślubie zgodnego pożycia z małżonkiem.
Intencje Zygmunta wydają się być szczere i zgodne z jej oczekiwaniami, ale jest on reprezentantem innego świata, którego Mania boi się i nie rozumie.
Tymczasem Majcherek wikła dziewczynę w urzędniczą intrygę, której następnie sam staje się ofiarą. Chce wyrzucić Manię ze Zwierzyńca, gdyż nie ma ona żadnych dokumentów potwierdzających jej tożsamość, nawet metryki chrztu. Jednak w trakcie rozpoczętego postępowania dowodowego, okazuje się, że Mania jest nieślubną córką znanego krakowskiego adwokata, Złotogórskiego. Ten przyznaje się w końcu do ojcostwa i postanawia dać córce bogaty posag, sam pozostając incognito. Warunkiem otrzymania kwoty 20.000 złotych reńskich jest jednak wyjście Mani za mąż.
Natomiast Zygmunt, chcąc obniżyć swój status społeczny, który wprowadzał dziewczynę w zakłopotanie, przystąpił do flisaków, aby w ten sposób zyskać jej przychylność. Mania, świadoma faktu, że tylko ślub daje jej szansę na zmianę losu, przyjmuje wreszcie oświadczyny Zygmunta, który jako flisak zmienił imię na Rusław. Uzasadniając swoją decyzję przewrotnie, choć szczerze: "Cóż mam robić, kiedy się pan uparłeś. No... zresztą i mnie już gwałtem trzeba męża!" - dziewczyna rzuca się mu się w objęcia.
Sztukę kończy chór flisaków, którzy między innymi śpiewają tak:
"Nie bądź dumna taka,
Nie strońże ode mnie,
Pokochaj flisaka,
Nie dręcz go daremnie!"
Wodewil w 5 aktach; tekst: Konstanty Krumłowski.
Prapremiera: Kraków 1898.
Osoby: Złotogórski, mecenas; Stefan Zagórny, malarz; Zygmunt; Majcherek, pisarz gminny; Jasiek Nalepa, fiakier krakowski; Opałko, stróż nocny; Antek, Kantek, Staszek, Wicek - andrusy zwierzynieckie; Marcin, Serwatka - radcy gminni; Retman flisaków; Mania, królowa przedmieścia; Zosia, Stasia - jej przyjaciółki; Madejowa, przekupka z Czarnej Wsi; Helcia, modelka; dziewczęta, andrusy, flisacy, goście w karczmie, lajkonik i jego świta.
Akcja rozgrywa się z końcem ubiegłego wieku na Półwsiu Zwierzynieckim, w Czarnej Wsi i w Krakowie.
Akt I. Na Półwsiu Zwierzynieckim wesoło bawi się w sobotę miejscowy ludek, pokpiwając tęgo z gminnych władz, a zwłaszcza z przekupnego, chytrego pisarza gminnego, Majcherka. W towarzystwo zwierzynieckich andrusów - zadziornych, lecz w gruncie rzeczy poczciwych i sympatycznych, dostaje się Zygmunt, zamożny młodzieniec z Krakowa, wraz ze swym przyjacielem, malarzem Stefanem Zagórnym. Zygmunt przyszedł tu szukać ślicznej dziewczyny, którą zobaczył wczoraj w tej właśnie okolicy. Zakochał się z miejsca, chociaż nie wie, kim jest i gdzie mieszka ta jego "królowa przedmieścia". Zwierzynieckie chłopaki zamierzają dać "wycisk" miejskim paniczom, zwłaszcza że w Zygmuncie rozpoznali elegancika, co wczoraj biegał za ich Mańką. Żeby załagodzić sytuację i nawiązać nici przyjaźni, Zagórny i Zygmunt zapraszają wszystkich na zabawę do pobliskiej karczmy. Odgłosy tej zabawy irytują nadchodzącego Majcherka. Jest oburzony, że jakaś pijatyka może obejść się bez jego udziału, chociaż dzisiaj - i tak ma w głowie coś innego. Zakochany w pięknej Mani, obmyślił chytry plan jej zdobycia i zwierza go radcy gminnemu, Marcinowi. Mania nie zna ojca ani matki, jest sierotą, nie ma żadnych dokumentów. Na tej podstawie Majcherek zamierza usunąć ją z terenu gminy zwierzynieckiej, chyba że... wyjdzie za niego - ,,w sposób wszelką uczciwość wykluczający".
Mania na razie nie spodziewa się takich kłopotów. Nadchodzi z pogodną piosenką na ustach... Zygmunt zbliża się do wymarzonej dziewczyny, stara się zatrzymać ją miłymi słowami, lecz Mania odrzuca jego zaloty i ucieka. Powraca natomiast Majcherek, rozgoryczony, że tak wybitna persona, jak on, marnuje się na Półwsiu Zwierzynieckim. Przyczłapał pod okienko Mani z oświadczynami. Pragnie, żeby go - "kaś ta wlaz" - kochała. Mania wybija mu jednak amory z głowy, więc Majcherek przyrzeka zemstę: wydali ją z gminy. Jeszcze dziś!
Akt II. Usunięta ze Zwierzyńca Mania znalazła przytułek u Madejowej, przekupki z Czarnej Wsi. Pracuje u zacnej kobiety ciężko, ale ma przynajmniej dach nad głową. Tutaj odnajduje ją Zygmunt. W tajemnicy przed Manią daje pani Madejowej trochę pieniędzy na utrzymanie dziewczyny, wyznaje, że kocha Manię, ale nie chce być natrętnym, widząc, że ukochana nie odwzajemnia jego uczuć. W chwilę po nim przychodzi Majcherek. Nie bacząc na krzywdę, jaką Mani wyrządził, znowu namawia ją na małżeństwo i - korzystając z nieobecności Madejowej - bierze się do uścisków. Ratuje Manię od jego natarczywości Zygmunt; spacerował jeszcze pod domem i usłyszał jej wołanie o pomoc. Przepędza Majcherka, lecz sam zyskuje niewiele: Mania - choć Zygmunt bardzo jej się podoba - oświadcza, że nigdy nie wyjdzie za miejskiego chłopaka. Znajdzie sobie męża wśród swoich, na Zwierzyńcu.
Akt III. Ze wspólnych wypraw z Zygmuntem na Zwierzyniec malarz Zagórny sprowadził sobie do pomocy w pracowni wesołego andrusa, Kantka. Siedzą teraz w pracowni i gadają, póki Zagórnego nie zabiera do pobliskiego ogródka z piwem Helcia - atrakcyjna modelka, dziewczyna sprytna i rezolutna. Wkrótce po ich wyjściu odwiedza pracownię mecenas Złotogórski, przyjaciel i opiekun Zagórnego, człowiek zamożny, niejednokrotnie wspomagający finansowo talent młodego malarza. Mecenas czeka na Stefana. Wbiega Zygmunt, chcąc opowiedzieć przyjacielowi o krzywdzie, jaka spotkała Manię, i o tym, jak on stara się jej dopomóc. Gmina zwierzyniecka wydaliła ją z powodu braku dokumentów? On dzisiaj odnalazł w parafii te dokumenty: ma metrykę Mani, ma świadectwo zgonu jej matki... Zwierza to wszystko w euforii mecenasowi, i Złotogórski dowiaduje się z tych informacji, że Mania jest... jego córką, której od dawna poszukuje, chcąc naprawić błąd swej młodości.
Złotogórski zakochał się kiedyś w dziewczynie ze Zwierzyńca, zląkł się jednak konsekwencji tego romansu i gdy kochanka oczekiwała dziecka - porzucił ją, stracił z oczu. Później, gdy jego żona umarła, robił wszystko, aby dowiedzieć się, co stało się z tamtą kobietą i dzieckiem... Nie przyznaje się Zygmuntowi do swego ojcostwa, ale bierze od niego papiery Mani i przyrzeka zająć się tą sprawą, zaopiekować się dziewczyną; jest przecież adwokatem! Odchodzi, a Zygmunt - szczęśliwy, że oddał sprawę w dobre ręce - czeka na przyjaciela. Zagórny przybiega, oszołomiony otrzymaną przed chwilą depeszą: jego obraz wysłany na wystawę do Paryża zyskał złoty medal i 50 tysięcy franków nagrody! Jest bogaty, będzie sławny! Wraz z Kantkiem wydaje w pracowni przyjęcie. Przychodzi Helcia, są sąsiadki, wre zabawa.
Akt IV. Zebranie gminnej rady Zwierzyńca, któremu ton nadawał chytry Majcherek, dobiegło końca. Radni już się rozeszli, tylko Majcherek rozstrzyga jeszcze sprawę fiakra przyłapanego na gorącym uczynku nastraszenia - "kaś ta wlaz" - pieska pani hrabiny. Nie udaje mu się jednak naciągnąć fiakra na parę reńskich grzywny, bo chłop nie w ciemię bity. "Krakowski jestem fiakier z krakowską fantazyją, melonik mam na bakier i długą kierezyją...".
Fiakier przywiózł na Zwierzyniec mecenasa Złotogórskiego; adwokat szybko łagodzi sprawę, mając do Majcherka znacznie poważniejszy interes. Szczerze wyznaje, że Maria Dzierwańska to jego córka. Wierząc, że Majcherek - osoba urzędowa - jest uczciwym człowiekiem, nie orientując się w jego machlojkach i nie podejrzewając zalotów do Mani, mecenas na jego ręce składa posag dla swej córki: 50 tysięcy reńskich! Prosi, aby jego nazwisko pozostało w ukryciu i aby Majcherek ten posag przechował i przekazał Mani dopiero po ślubie, dziewczyną bowiem interesuje się młody uczciwy człowiek z Krakowa, Zygmunt Dębski.
Majcherek popada w rozterkę. Chociaż sprzeniewierzenie pieniędzy pachnie kryminałem, długo walczy z sobą: czy dać je Mani i ile?... Czy powiedzieć, że po prostu dorobił się sam tych pieniędzy i skusić ją nimi do małżeństwa?
A tymczasem Zagórny, który dzięki nagrodzie doszedł do takiej samej sumy, postanowił zrezygnować z planowanego wyjazdu do Włoch. Chce ożenić się z Helcią, malować jej portrety i - pozostać w Krakowie, tym najpiękniejszym z miast...
Akt V. Wisłą przypłynęli na Zwierzyniec flisacy na swych tratwach; śpiewają o rzece i pracy... Antek i Kantek, dwa zwierzynieckie andrusy, spotykają się na pogawędce; Majcherek - widząc spacerującą Manię, podchodzi do niej: przełamał się i - mówi jej o pieniądzach złożonych w depozycie. Mania cieszy się ogromnie, ma tylko jeden kłopot: chcąc otrzymać posag, musi przecież wyjść za mąż, a nie kocha właściwie nikogo. To znaczy - tylko tego przystojnego pana z miasta, lecz on zniknął, gdzie go teraz szukać?
Znalazł się Zygmunt! Przypłynął razem z flisakami jako jeden z nich. Nie chciała go Mania, bo miastowy, więc zaciągnął się do flisaków, pragnąc zdobyć jej serce. I oczywiście zdobył!
"Królowa przedmieścia" napisana przez Konstantego Krumłowskiego (1872-1938), dziennikarza i autora wielu jeszcze innych podobnych utworów ("Śluby dębnickie", "Białe fartuszki", "Dziewczyna w perkaliku", "Piękny Rigoi" i in.), jest już klasycznym naszym wodewilem, przez blisko sto lat utrzymując wielką popularność, uzyskaną natychmiast po premierze. ,,W miejsce operetki wiedeńskiej, która była wówczas jedynym zdrojem pieśni - pisał Boy - wniosła coś świeżego. Pyszne melodie krakowskie, aktualne kuplety i jakiś nie podrabiany sentyment, który chwytał za serce... Sztuka zrobiła się modna, chodzili na nią w czasie letnich ogórków wszyscy. Kiedy w owej właśnie dobie Przybyszewski zjechał do Polski, poznanie jego z młodym Krakowem odbyło się - jak je opisuje w "Moich współczesnych" - na "Królowej przedmieścia".
W czym tkwiła jej siła? Jej magnetyzm? Posłużmy się innym cytatem. Pisał pamiętnikarz krakowski, Antoni Waśkowski: "Krumłowski tworzył swoją zabawną "Królową" w czasie, kiedy stary Kraków, ten z końca XIX wieku, już zamierał, kiedy charakterystyczne sylwetki z przedmieść wydawały się unikatami. Krumłowski chciał utrwalić czar starego Krakowa, czar jego zwyczajów, piosenek, czar jego okolic i ludzi. Nadał swej komedii formę prostą i bezpretensjonalną, barwną, śpiewną, a dla reżyserów bardzo ponętną i wdzięczną, bo posiadającą pewną rozciągliwość i pojemność sceniczną".
Przerabiano też, adaptowano "Królową przedmieścia" wielokrotnie, szczególne jednak znaczenie posiada dokonana w 1931 we Lwowie i wznawiana później na różnych scenach adaptacja Leona Schillera. Adaptacja bardzo daleko idąca: z pięciu aktów wykroił Schiller trzy - lecz za to niemal w całości prześpiewane. Rozwinął też bliski sobie motyw cyganerii artystycznej, poświęcając mu znacznie więcej miejsca i użyczając także i własnych piosenek (m.in. "Wiatr za oknami", "Moja kochanka"), włożonych w usta Zygmunta. W ogóle piosenek dodał Schiller sporo, m.in. dawne "Oleandry", które w finale brzmiały wyjątkowo pięknie.
W rezultacie wodewil Krumłowskiego i Powiadowskiego stał się jedną z najgłośniejszych i najświetniejszych prac scenicznych Schillera, cytowaną we wszystkich jego monografiach. Po wojnie adaptowali "Królową przedmieścia": Tadeusz Kwiatkowski (uzupełniając tekst szeregiem piosenek i scen z innych wodewilów Krumłowskiego), Jerzy Rakowiecki i Jerzy Wittlin (przenosząc akcję na warszawskie Bielany), Władysław Świeży (przywracając jej kształt stosunkowo najbliższy oryginałowi) itd. Niewiele w wystawianych dziś przeróbkach pozostało z Krumłowskiego, niewiele z muzyki Powiadowskiego, ale - "Królowa" nadal przecież żyje i nadal cieszy. W 1937 trafiła nawet na ekran; w filmowej wersji Manią była Helena Grossówna, Zygmuntem - Aleksander Żabczyński. Ta wersja również znacznie odbiegała od oryginału i nie korzystała z muzyki Powiadowskiego (ilustrację muzyczną opracował Henryk Wars).
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie