Sztuka w dwóch częściach i siedmiu obrazach
5 kobiet, 5 mężczyzn, statyści /Franciszek Galwa, Weronika Galwa - jego żona, Angelo - ich syn, Anaida - ich córka, Stan Cizek - mąż Anaidy, Omama, Arkady Hubik, Geraldina Hubik - jego żona, Grazziela - ich córka, Krzysztof Biri; statyści - młody mężczyzna, młoda kobieta, siedem staruszek w żałobie/
W didaskaliach poprzedzających sztukę Everac, dramaturg doświadczony i wytrawny, odstępując od swoich wcześniejszych praktyk w tej mierze, udziela bardzo dokładnych wskazówek scenograficznych stawiając realizatorom żądania nader dokładne i sztywne. Rzecz dotyczy sposobu wykorzystania przestrzeni scenicznej i usytuowania akcji. Na scenie winny znaleźć się dwa wnętrza - ciasne pomieszczenie kuchenne i przestronny salon. Właściwie Salon - tak z wielkiej litery pisze bowiem autor zaznaczając w ten sposób ważność owego miejsca - w każdym znaczeniu słowa. W Salonie znajdują się kanapy, fotele, serwantki z rozlicznymi bibelotami i wspaniałymi kryształami, pufy, sto-
liczki a wszystko szczelnie przykryte plastykowymi pokrowcami. Sanktuarium domowe. Miejsce szczególne, sezam, w którym złożone zostały skarby gromadzone w ciągu całego życia dla przyszłych pokoleń. A tymczasem normalne życie toczy się w kuchni między stołem a płytą kuchenną i gdzieś tam w kąt wciśniętym łóżkiem. I tu też wbrew szumnym zapowiedziom odbywają się kolejne rodzinne radosne i smutne uroczystości - zaręczyny córki domu, odejście pana domu na rentę, stypa po babci. A salon wciąż pozostaje zamknięty. A w nim te wszystkie dobra i wspaniałości zbierane z uporem i wielką zapobiegliwością. Świadomość istnienia tego miejsca nie wszystkim wystarcza. Młode pokolenie, syn gospodarzy i córka przyjaciół domu wdzierają się tam wreszcie dokonując aktu profanacji i dzieła zniszczenia. Pada forteca strzeżona rodzinnym tabu. Zapasy gromadzone i "melinowane" w piwnicy znajdującej się pod domem także zawodzą pokładane w nich nadzieje. Mąka to bowiem, czy może coś najzupełniej innego? A wino? Wino, które nabrało zapachu benzyny? Jakaś zatrważająca metamorfoza produktów, które miały radować żołądki i fundować dobre samopoczucie rodziny Galwa. Ludzie to skromni, poprzestający na małym, znawcy kuchni i kulinarnych sekretów, a życie tak ich przykro i zatrważająco zaskoczyło. Niepewność, niejednoznaczność i koniec Salonu. Dopóki jeszcze żyła babka, Omama, staruszka, której pamięć przechowywała strzępy wspomnień epoki c.k. monarchii i pięknych adiutantów, rodzina liczyć mogła jeszcze na jej cudowną niefrasobliwość i swoisty zdrowy rozsądek płynący z tajemniczych acz niewątpliwie bogatych doświadczeń. Ale Omama nie żyje, a świat okazał się bardziej skomplikowany i niebezpiecznie dwuznaczny. Biedni straszni mieszczanie nie mogą już nawet schronić się w azylu swojego Salonu.
Sztuka Everaca tocząca się powolnym rytmem wyznaczanym przez kolejne uroczystości i biesiady posiada dość nikłą akcję. Jest sztuką dialogu i klimatu, klimatu banalnego powszedniego życia i w miarę upływu czasu - zaskoczenia, napięcia, niepokoju. Rozegrane to zostało w bardzo ciekawy sposób. Najbliższe wydaje się pokrewieństwo z "Bidermann i podpalacze" Frischa. Parantele nie najgorsze.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny nr 9/82
Ukryj streszczenie