Czas akcji: współczesność.
Miejce akcji: wieś.
Obsada: 6 ról męskich, 4 role kobiece.
Druk: "Dialog" nr 7/1990.
Sztuka w trzech aktach pisana gwarą.
Stary, umierający wdowiec leży w ubogiej izbie i czeka na śmierć. Wzywa swoje dzieci - trzy córki i syna, aby w obecności Nauczyciela dokonać zapisu, co które z nich ma dziedziczyć. Córki nawet nie zapytają ojca o zdrowie, tylko w jego obecności rozmawiają o zapisie. Najodważniejsza z nich - ciężarna Jaśka - pyta wprost Starego, jak będzie dzielił majątek. Stasiek - syn Starego, usiłuje uświadomić siostrom, że powinny raczej zatroszczyć się o umierającego ojca, modlić się o zdrowie, a nie tylko rozmawiać o majątku i naciskać ojca, by zdążył sporządzić testament. Siostry zarzucają Staśkowi, że swoją troskliwością i opieką nad ojcem usiłuje sobie wychodzić lepszy zapis. Kobiety niecierpliwią się coraz bardziej. Awantura wisi w powietrzu. Coraz głośniej domagają się od umierającego ojca, by zaczął już dyktować ostatnią wolę, bo im się spieszy do obowiązków w gospodarstwach. Wreszcie Stary zaczyna wyliczać, co komu zapisuje. Synowi daje krowę, jednej córce trzydzieści arów ziemi ornej, drugiej, Jaśce - budynki i plac, na którym stoją, a ostatniej córce łąkę. Nauczyciel spisuje ostatnią wolę starego na maszynie do pisania. Ale dzieci upominają się jeszcze o zagajnik. Wprawdzie wszyscy głośno zapewniają się nawzajem, że te dziesięć arów krzaków nie jest nic warte, ale naciskają na ojca, żeby je komuś darował. Przymuszony Stary oddaje krzaki synowi. Ta decyzja wywołuje oburzenie córek, które uważają, że nie należy się bratu i krowa i zagajnik. Nauczyciel usiłuje się wtrącić, by powiedzieć, że decyzja należy do umierającego i nie można ani jej podważać, ani sprzeciwiać się jego woli. Dodaje, że skoro wszyscy ocenili ten kawałek majątku jako nic nie wart, to nie powinno im robić różnicy, kto otrzyma zagajnik. Ale siostry nie zgadzają się z nim. Jaśka wykrzykuje wręcz, że Nauczyciel został przez Staśka przekupiony, bo poprzedniego dnia widziała z mężem, jak brat spędził wieczór w domu Nauczyciela. Nie wierzy tłumaczeniom brata, że Stasiek był u Nauczyciela z polecenia ojca, aby się z nim umówić na spisanie testamentu. Zdenerwowana Jaśka chwyta maszynę do pisania i rzuca nią o ziemię. Skoro zapis jest niezgodny z jej i jej sióstr oczekiwaniem, to nie będzie żadnego zapisu - krzyczy. Ojciec usiłuje uspokoić wzburzoną córkę, ale to jeszcze bardziej ją rozsierdza. Dochodzi do kłótni. Jaśka krzyczy na ojca, który usiłuje jej uświadomić, że ona z mężem otrzymuje największą część ojcowizny, bo budynki z placem są najwięcej warte. Kobieta zaczyna szarpać leżącego ojca. Kiedy brat chce ją od ojca oderwać, zaczyna się ogólna bójka, do której dołączają jeszcze dwie pozostałe siostry. Nauczyciel zabiera zniszczoną maszynę i ucieka, podczas gdy pozostali, kłębiąc się na podłodze przewracają na siebie kredens i w końcu wytaczają się z izby. Z daleka słychać krzyki męża Jaśki - Walka. Stary resztką sił, z zakrwawioną piersią i rozdartą koszulą, wygramola się z łóżka i doczołguje do drzwi. Przerażony zamyka je w ostatniej chwili na haczyk, zanim zięć zdąży wbiec do izby. Wściekły Walek wali pięściami w drzwi i wrzeszczy o niesprawiedliwym zapisie.
Przed domem Starego, wśród powyrzucanych przez okna sprzętów - mebli, radia i telewizora, siedzi Walek. Mijają go mieszkańcy wsi, pytając czy ciągle siedzi i pilnuje. Obok domu przechodzi także Grzybiarz, zdziwiony niecodziennym widokiem wdaje się z Walkiem w rozmowę,. Dopytuje się, czy dom zniszczył pożar i czego pilnuje Walek. W trakcie ich rozmowy nadchodzi ciężarna Jaśka, przynosząc mężowi obiad. Niezadowolony Walek ubliża żonie, że nie są to pierogi, których oczekiwał, tylko kurczak. Wyrzuca Jaśce, że na pewno przeleżała cały dzień, nie zdążyła ulepić pierogów, nie przyniosła mu więcej butelek oranżady, a przecież panuje straszny upał. Grzybiarz próbuje usprawiedliwić kobietę, uświadomić Walkowi, że ciężarna Jaśka nie powinna tyle pracować ani dźwigać, bo może zaszkodzić dziecku. Walek przywołuje - dla porównania - kobyły, które mu się źrebiły po całym dniu ciężkiej pracy i dzięki temu rodziły zdrowe źrebięta. Nie dostrzega różnicy między klaczą a rodzącą kobietą. Jaśka zapewnia męża, że pierogi przygotuje mu na kolację. Grzybiarz jest zaciekawiony, czemu Walek nie jada w domu. Dowiaduje się, że chłop od czterech dni siedzi przed domem swego zmarłego teścia i pilnuje jego ciała. Stary bowiem zmienił pierwotny zapis i cały majątek przekazał na rzecz gminy, więc dzieci nie czują się w obowiązku go pochować. Co więcej, nie chcą pozwolić, aby pochowali go koledzy z czasów wojny ani sołtys. Dlatego Walek czeka, aż pogrzebem zajmie się gmina. Grzybiarz, dowiedziawszy się, że w chałupie leży rozkładające się ciało ludzkie, ucieka.
Rodzeństwo odwiedza Jaśkę w jej domu. Kobieta urodziła już syna, a teraz czeka na swoich gości. Upiekła ciasto i ugotowała bigos, a nawet naszykowała butelkę koniaku. Okazuje się, że Walek został aresztowany, a Jaśka była właśnie w jego sprawie u prokuratora i teraz relacjonuje siostrom i bratu to spotkanie. Walek jest oskarżony o to, że groził teściowi śmiercią, że pobił ciężarną żonę (ten incydent Jaśka bagatelizuje), że groził szwagrowi (aż Stasiek z rodziną uciekli na tydzień z domu i pomieszkiwali u teściów). W trakcie relacji Jaśki wraca sprawa zagajnika, która wywołuje na chwilę niezgodę wśród rodzeństwa. Kieliszek koniaku łagodzi emocje i Jaśka może opowiadać dalej. Prokurator wie, że Walek zdewastował chałupę ojca, że nie dawał go pochować. Wszyscy są zaskoczeni, skąd prokurator miał dokładny opis wydarzeń dotyczących podziału majątku i wypadków po nim następujących. Kiedy sobie uświadamiają, że zeznania, które każdy z nich składał na policji, trafiły do prokuratora, nabierają przekonania, że to oni wsadzili Walka do więzienia. Wspólnie więc uradzają, że wycofają swoje zeznania u prokuratora i dadzą Jaśce po tysiąc dolarów na adwokata. Zadowolona Jaśka pakuje rodzeństwu ciasto, bigos i wędlinę, a oni w tym czasie zmawiają się, że póki siostra zajęta jest sprawami Walka, muszą pójść do gminy i wykupić to, co im się z ojcowizny należy, zanim Jaśka zdąży się w to włączyć. Gdy goście zostawiają Jaśkę samą, kobieta pisze list do męża. Postanawia, że tylko niewielką część dolarów, które dostaną na adwokata, przeznaczą na sprawę. Wystarczy przecież, że rodzeństwo wycofa zeznania i prokurator będzie musiał Walka wypuścić. Pozostałą kwotę Jaśka przeznaczy na łapówkę w gminie i załatwi w tajemnicy przed rodzeństwem wykup placu i budynków po ojcu, a także krzaków, bo nie może dopuścić, żeby zagajnik trafił w ręce Staśka.
Ukryj streszczenie