Czas akcji: koniec XX wieku.
Miejsce akcji: dawny warsztat adaptowany na mieszkanie.
Obsada: 2 role męskie, 1 rola kobieca.
Druk: "Dialog" nr 5/1984.
Sztuka w sześciu aktach.
Głównym bohaterem sztuki jest malarz Nikt. W rzeczywistości nazywa się Jan Nowak i jest młodym rencistą, który w malarstwie znalazł ucieczkę od choroby psychicznej, w jaką popadł po poważnym wypadku w pracy. W ciągu ostatnich siedmiu lat, jakie upłynęły od opuszczenia szpitala psychiatrycznego, nauczył się malować i kopiuje dzieła dawnych mistrzów. Jan żyje z Gosią, kobieta prostą, pozbawioną jakichkolwiek celów innych niż materialne. Do życia malarza, w którym nie brak stresów, alkoholu i ciągłego poszukiwania tożsamości i identyfikacji wkracza Pan. Jest to mężczyzna o trzydzieści lat starszy od niego, ekspert na rynku sztuki, osoba wybitnie inteligentna, dobrze sytuowana i życzliwie do Jana nastawiona. Jego pojawienie się graniczy prawie z cudem, więc Jan traktuje go niemal jak Boga. Pan ogląda kopie obrazów wykonane przez Jana i decyduje się pomóc mu, wziąć jego los w swoje ręce. Najpierw postanawia ukształtować od początku jego osobowość. Chce dokonać tego poprzez wybór odpowiednich lektur, które poleca mu przeczytać. Są to: Biblia, "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego, "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego. Jednocześnie każe mu namalować cykl obrazów pod tytułem "Koszmary". Obrazy te mają przedstawiać wizje, jakie miał w szpitalu i wszystkie mają być podpisane: Nikt. Jako Jan Nowak ma przestać istnieć. Na pytanie, dlaczego to robi, mężczyzna odpowiada, że chce się zabawić w Pana Boga. Wręcza Janowi wypchaną pieniędzmi kopertę i zamawia dwadzieścia obrazów na wystawę, którą ma zamiar zorganizować za rok. Przekazuje mu blejtramy, farby, pędzle i odjeżdża do Warszawy. Ponownie zjawia się u Jana i Gosi po trzech miesiącach. Znajduje Jana w złym stanie psychicznym, malarz nie radzi sobie z zamówieniem. Dużo pije, a obrazy, które namaluje - niszczy. Pan usiłuje mu pomóc w wykonaniu zadania. Jan odmawia jakiejkolwiek współpracy. Twierdzi, że nie umie namalować koszmarów, jakie prześladowały go w szpitalu psychiatrycznym. Pan znajduje rozwiązanie - pozwala Janowi malować siebie i deformować swoją podobiznę na obrazach. Jan idzie za radą i tak powstaje dwadzieścia prac. Robią one sporo zamieszania w światku koneserów i krytyków sztuki w Warszawie. Nikt osiąga sukces. Gdy więc Pan zjawia się ponownie u Gosi i Jana, jej wręcza kluczyki od samochodu, a jemu jeszcze grubszą niż ostatnio kopertę z banknotami. Wyznacza mu też nowe zadanie. Ma namalować następny cykl obrazów, zmienić styl i ich temat. Tym razem mają to być sielskie pejzaże, domki, pola i lasy. Jan potulnie zgadza się i przyjmuje zamówienie.
Gosia romansuje z Panem, co nie przeszkadza jej w planowaniu ślubu z Janem. Malarz natomiast ma znów problemy z wykonaniem zamówienia. Obrazy, które maluje - jak twierdzi - śmieją się z niego. Wynosi je do piwnicy. Chce zamiast sielskich pejzaży malować współczesne stacje Męki Pańskiej: Chrystus wśród kurew i alkoholików. Stan jego zdrowia zaczyna się zdecydowanie pogarszać, ponieważ przestaje brać leki psychiatryczne. Zbił krzyż i poranił sobie ręce olbrzymimi gwoździami. Pan i Gosia, obawiając się szybkiego końca błyskotliwej kariery Jana i utraty dużych pieniędzy, postanawiają działać. Pan pozornie aprobuje pomysł namalowania stacji Męki Pańskiej i namawia Jana, aby Chrystusowi dał jego twarz. Prosi jednak, aby przed przystąpieniem do tej pracy skończył potrzebne na wystawę pejzaże. Jan zgadza się.
Kiedy Pan przyjeżdża po gotowe pejzaże Jana jest na pograniczu delirium alkoholowego. Przyznaje się do tego, że modli się do Pana, jak do Boga i planuje rozszerzenie jego kultu wśród ludzi. Pokazuje Panu zdjęcie swojej matki wykonane przed jego narodzeniem i pyta, czy ją poznaje. Pan zaprzecza, ale Jan opowiada mu, że matka rozpoznała w nim studenta, z którym trzydzieści lat temu miała romans i właśnie wtedy zaszła w ciążę. Dlatego Jan uważa go za swego ojca. Pan, widząc coraz większe poirytowanie malarza, stara się zmienić temat. Wówczas Jan pyta, czy Pan go kocha.
W ostatnim akcie Jan leży w białym płaszczu kąpielowym na tapczanie. Gosia wypytuje go o Pana, którego samochód stoi przed domem. Jan odpowiada jej, że Pan poszedł do hotelu. Potem rozmawiają o postaciach Męki Pańskiej, nad którą Jan już podobno pracuje. Interesują go szczególnie ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Żadna ewangelia nie wspomina ich imion, wobec tego ten, kto przybijał ciało do krzyża powinien nazywać się Nikt. Tak jak on dla świta odbiorców jego sztuki. Gosia, nic z tego nie rozumiejąc, wraca do tematów bezpiecznych i pyta Jana czy jadł już kolację? Malarz mówi, że powinna zabrać pieniądze i uciekać. Ona jednak w dalszym ciągu nie wyczuwa grozy sytuacji. Jej zaniepokojenie budzą dopiero zakrwawione spodnie, które znajduje w łazience. Przypuszczając, że to farba, pyta Jana, czy dużo dziś malował. Jan wysyła ją na podwórze, aby sama zobaczyła ile dziś zrobił. Na podwórzu, na krzyżu wisi nago martwy Pan.
Ukryj streszczenie