Czas akcji: koniec XX wieku.
Miejsce akcji: osada w leśnej kniei.
Obsada: 8 ról męskich, 4 role kobiece i kilka epizodów.
Druk:
Komedia w dwóch aktach.
Akcja sztuki rozgrywa się w wiosce noszącej nazwę Ciemno, położonej pośród rozległych obszarów leśnych. Liczy ona zaledwie szesnaście gospodarstw, a dojazd do niej jest tak trudny, że powiedzieć można, iż jest to wiocha zabita dechami na samym końcu świata. Panujące tam stosunki bliższe są tym ze średniowiecza niż z końca XX wieku. Zabobon, głupota i alkoholizm są na porządku dziennym.
Głównym bohaterem sztuki jest Robert, młody obrotny mężczyzna około trzydziestki, który trafił do wioski przejazdem. Sztuka rozpoczyna się, gdy samochód Roberta wpada na wóz Jakubca, na drodze przed jego chatą. Przyczyną wypadku jest pies Pikuś, którego Robert nie chciał przejechać. Chłop obawia się, że mogą wyniknąć dla niego jakieś kłopoty. Uszkodzenia samochodu są tak duże, że dalsza jazda jest niemożliwa. Mietek, syn Jakubca, i Bolek, jego sąsiad, wprowadzają pojazd do stodoły i podejmują się jego naprawy, choć nie mają o tym pojęcia ani nie dysponują odpowiednimi narzędziami. Robert nie bardzo wie, co ma zrobić, dzwoni więc z telefonu komórkowego do swojego prawnika, mecenasa Pająka. Ten radzi mu, aby upozorował, że jest policjantem i wyciągnął od chłopa jakieś odszkodowanie w gotówce, bo z uzyskaniem wypłaty od towarzystwa ubezpieczeniowego mogą być trudności. Robert robi tak, jak mu Pająk radzi, co wywołuje spore przerażenie w rodzinie Jakubca. Chłop w obliczu poważnego zagrożenia, jakie stanowi, jego zdaniem, "urzędowa osoba", zaprasza Roberta do chałupy i usiłuje jakoś wybrnąć z trudnej sytuacji. Gdy poszkodowany przyjmuje zaproszenie, w chałupie Jakubców zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Babka rozpoczyna błagalne modlitwy przed świętym obrazem o to, aby Pan Bóg wyprowadził Roberta ze wsi całego i zdrowego. Gdy zapada zmrok domownicy wraz z miejscowym Plebanem, zaczynają snuć niestworzone i wręcz makabryczne opowieści. Na początek o nieboszczyku, którego ulewne deszcze wypłukały razem z trumną z cmentarnej kaplicy. O tym, jak otworzył oczy, gdy trumna sunęła po wodzie. Oczy tak mu błyszczały, że jedno z nich wydziubała przelatująca sroka. Atmosfera powoli gęstnieje, a w Robercie powoli narasta strach. Zaczyna bać się miejsca i ludzi wśród których się znalazł. A ci dalej snują makabryczne historie, które - według nich - wydarzyły się kiedyś we wsi. Robert coraz bardziej przerażony nie myśli już o tym, jak wydobyć od chłopów odszkodowanie, a jedynie o tym, jak się z tej ponurej okolicy natychmiast wydostać. Tymczasem z opuszczonych zabudowań obok domu Jakubca zaczynają dobiegać dziwne odgłosy. Coś skrzypi, tłucze się, a nawet widać światło błąkające się po budynkach.
Robert szuka drogi ucieczki z Ciemnego. Próba kończy się jednak niepowodzeniem, gdyż okazuje, że do wsi nie dotarła jeszcze motoryzacja. Ponieważ w chałupie potrzebna jest woda, Robert poproszony zostaje o pomoc przy jej nabieraniu. Studnia jest bowiem tak głęboka, że trudno jednej osobie poradzić sobie z wyciągnięciem wiadra. Gdy wiadro jest już na ziemi, okazuje się, że pływa w nim ludzkie oko. Robert blady niczym ściana wytrzymuje z trudem natłok makabrycznych zdarzeń i opowiadań. Gdy w końcu trafia do pomieszczenia na strychu, gdzie ma spać, córka Jakubca, Karolina, serwuje mu kolejną historyjkę, która, pozostawionego wreszcie w samotności Roberta już na skraju wyczerpania psychicznego doprowadza do obłędu.
Następnego dnia o poranku do chałupy Jakubca przyjeżdża mecenas Pająk, aby zabrać Roberta do domu. Gdy w końcu odnajduje go na stryszku, okazuje się, że Robert całkowicie osiwiał i postradał zmysły. Pielęgniarze wyprowadzają Roberta ubranego w kaftan bezpieczeństwa do wezwanej karetki, a mecenas Pająk odjeżdża, holując jego popsuty samochód. Gdy nieproszeni goście znikają, Jakubiec wchodzi do piwnicy pod chałupą i uruchamia nowoczesną linię produkcyjno-rozlewczą wódki. Okazuje się, że wszystko, co się działo, było starannie przygotowaną inscenizacją, mającą ukryć prawdziwe przeznaczenie zabudowań wokół chałupy i skutecznie odstraszyć Roberta, podającego się za policjanta, od chęci podjęcia jakichkolwiek poszukiwań i prowadzenia ewentualnego śledztwa.
Jakubiec komentuje wydarzenia: "Jak na siebie tylko człowiek zdany... to se ze wszystkim poradzi i do nikogo pretensji mieć nie będzie jak mu co nie wyjdzie. Obaczysz pan jeszcze... Świat cały w gruzach legnąć może i ta cała nowoczesność go nie wyratuje... a nasze Ciemno ostanie jak było przez wieki. "
Ukryj streszczenie