Czas akcji: początek lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Miejsce akcji: gabinet profesorski na jednym z uniwersytetów w USA.
Obsada: 1 męska, 1 kobieca.
Druk: "Dialog" nr 5/1994.
Akt I
John, czterdziestoparoletni nauczyciel akademicki, siedzi za biurkiem w swoim służbowym gabinecie. Naprzeciwko niego, po drugiej stronie biurka, siedzi młoda studentka, Carol. John rozmawia przez telefon ze swoją żoną, mówią o kupnie domu, który jeszcze tego dnia stanie się ich własnością. John obiecuje żonie, że dołączy do niej za dziesięć, piętnaście minut. Tyle czasu zamierza poświęcić na rozmowę ze studentką, która wprawdzie nie była umówiona na spotkanie, ale przyszła w ważnej sprawie. Carol chce rozmawiać na temat swojej pracy zaliczeniowej. John nie ukrywa, że to praca bardzo słaba. Carol jest zgnębiona, zdenerwowana, mówi z trudem, jej zdania się urywają, bardzo często przerywa w pół słowa Johnowi, chwilami trudno im się porozumieć. Carol zapewnia Johna, że stara się być dobrą studentką, że chodzi na wykłady, wszystko skrzętnie notuje. Na dowód swej pracowitości zeszyt z notatkami ma przy sobie. Mówi, że kupiła książkę, która John napisał i kazał przeczytać, ale w żaden sposób nie może zrozumieć jej treści. Carol z naciskiem powtarza, że musi zaliczyć ten semestr, że przyszła na studia, żeby się uczyć, a potem "wybić się na kogoś". Żeby to osiągnąć musi zdać, jednak ona nic nie rozumie. "Od rana do wieczora tylko jedno mi w głowie: Jestem głupia." - mówi załamana Carol. John uprzejmie zaprzecza, lecz Carol tak prowadzi rozmowę, że na koniec ma pretensję o to, że to właśnie wykładowca uważa ją za głupią studentkę. Zakłopotany John, chcąc pomóc dziewczynie, przytacza wspomnienia ze swego dzieciństwa, kiedy wiele osób z jego bliskiego otoczenia mówiło mu, że jest głupi. Rozmowę przerywają telefony od zniecierpliwionej żony Johna. On obiecuje, że przyjedzie, jak tylko skończy rozmowę ze studentką. Przed Carol zaś tłumaczy się, że nie ma za wiele czasu, bo finalizuje kupno domu i jest to bardzo ważny moment w jego życiu. Carol dużo wie o Johnie. Pyta, czy dom kupuje w związku z nominacją na profesora. On potwierdza tę wiadomość. Komisja Nominacyjna ma zatwierdzić nadanie mu dożywotniej profesury, co wiąże się ze stałym kontraktem na uczelni, wyższą pozycją w uniwersyteckiej społeczności, bardzo dobrym wynagrodzeniem, stabilizacją, spokojem o przyszłość. Carol chce wiedzieć, jaką ocenę uzyskała za swoją pracę zaliczeniową. Zamiast odpowiedzi John drze tę pracę na kawałki i obiecuje Carol, że na koniec semestru otrzyma stopień bardzo dobry. Będzie musiała jednak przyjść kilka razy do niego na rozmowę, a on, jeśli zdoła, obudzi w niej zainteresowanie omawianym tematem. Zdaniem Carol złamią w ten sposób przepisy, lecz John tym się nie przejmuje. Wyjaśnia, że chce pomóc Carol, bo mu się podoba. Chcąc rozluźnić atmosferę, John mówi lekceważąco o studiach, o tym, że wyższe wykształcenie jest w gruncie rzeczy nieprzydatne w życiu. Prowokuje w ten sposób Carol do dyskusji na temat jego własnej książki, w której krytykuje system wyższego szkolnictwa. Jednak Carol odbiera wszystko jak atak i choć wywód Johna jest prosty i logiczny, to Carol z całą mocą wykrzykuje, że nie rozumie ani słowa. Jej zdenerwowanie i emocje wywołują u Johna naturalną chęć uspokajania - kładzie rękę na ramieniu Carol. Kolejny telefon od żony przynosi informację, że są problemy ze spisaniem umowy na kupno domu. John jest tym zaniepokojony, a jednocześnie zaskoczony niespodzianką, że w nowym domu urządzane jest przyjęcie, podczas którego ogłoszona zostanie jego profesorska nominacja.
Akt II
Ten sam gabinet na uniwersytecie. John opowiada Carol o swojej pracy, o tym, że uwielbia uczyć studentów, że robi to z pasją, doskonali się, a nominację profesorską uważa za ukoronowanie swojej pracy. Na podstawie tej nominacji zawarł kontrakt na kupno domu dla rodziny. Osiągnie wiele. Czuje się dotknięty tym, że Carol złożyła na niego skargę. Komisja Nominacyjna ją przeczyta.
Carol w imieniu grupy studentów i własnym postawiła Johnowi zarzuty: seksizmu, elitaryzmu, skłonności do pornografii w dygresjach na wykładach, nadużywania władzy, manipulowania informacjami. Ujawniła, że John obiecał jej ocenę bardzo dobrą w zamian za wizyty w jego gabinecie i że ją obejmował.
Wszystko, co John powiedział, zostało obrócone przeciwko niemu, każde słowo nabrało dwuznaczności, uległo nadinterpretacji. Nawet rozmowa w służbowym gabinecie była nadużyciem władzy. Carol jest pewna siebie, mówi długo, wyczerpująco, nie dopuszcza sprzeciwu, jest nieprzejednana, daje precyzyjny opis zdarzeń, które o n a odebrała tak, jak opisała w skardze. John chce wyjaśniać, rozmawiać, Carol odmawia, nie złamie przepisów, może mówić z Johnem tylko w obecności Komisji Nominacyjnej. Gdy wychodzi z gabinetu, John zatrzymuje ją, błagając o rozmowę. Wtedy Carol wzywa pomocy.
Akt III
Parę dni później. Carol przyszła do służbowego gabinetu Johna na jego prośbę. Nie chce rozmawiać na temat złożonej skargi. Na podstawie przedstawionych w niej faktów, Komisja nie przyznała Johnowi nominacji profesorskiej i wdrożyła wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Carol mówi o jego największym błędzie: John chciał zdobyć władzę i zdobył ją. John wie, że wszystko, co powie, każda jego intencja, zostanie zrozumiana całkowicie przeciwnie. W notatkach pilnej Carol jest wiele precyzyjnych zapisów, jak ten jego zwrot do studentek z 17 kwietnia "podejdźcie może, dziewczęta..." który w opinii studentek jest przekroczeniem "przywileju ojcowskiego". Być może Carol pójdzie do Komisji, wycofa skargę, ale najpierw John z listy lektur musi usunąć swoją książkę i wprowadzić nową listę, ułożoną przez Carol. John odmawia. Rozmowę przerywa dzwonek telefonu. Carol nalega, żeby John podniósł słuchawkę. Telefonuje Jerry, adwokat Johna. Informuje go, że wpłynęło przeciwko niemu oskarżenie o usiłowanie gwałtu na studentce w służbowym gabinecie. "Pan usiłował mnie zgwałcić. Wychodziłam z tego gabinetu, a pan rzucił się na mnie" - wyjaśnia Carol.
John odbiera telefon od żony, stara się zachować spokój, "Nie, kotku, teraz nie mogę mówić" - tłumaczy żonie. Wyprasza studentkę z gabinetu. Wychodząc, Carol poucza go: "I niech pan nie nazywa żony kotkiem". John nie wytrzymuje, chwyta Carol i bije ją, używa wobec niej wulgarnych słów. Słowa Johna są obraźliwe. Carol nie protestuje.
Oleanna to nazwa norweskiej kolonii w Zachodniej Pensylwanii, którą dla przybywających do Ameryki Norwegów utworzył w połowie XIX wieku znany skrzypek, kompozytor, założyciel norweskiego teatru narodowego, Ole Borneman Bull. Miała to być szczęśliwa, bogata osada, nazwano ją Oleanna - Bull miał na imię Ole, jego żona Anna, stąd nazwa. Ale kolonią źle zarządzano, wszyscy zbankrutowali, marzenie o krainie szczęśliwej nie spełniło się. Pozostała ludowa ballada "Oleanna" spisana w języku norweskich osadników pełna kpiny z marzeń. Mamet pisze: "Oleanna" jest sztuką o straconej Utopii, w tym wypadku o klęsce Utopii związanej z Akademią.
Ukryj streszczenie