Artykuły

Epitafium dla Teatru Małego

Najpierw na panelu zapytano mnie, czy widzę związek między formą architektoniczną sceny a rodzajem literatury tam wystawianej. Pytanie uznałem za zbyt trudne i wykpiłem się anegdotą, jak Eichlerówna w "Dwóch teatrach" zrzuciła przewidziany kożuch i włożyła bluzkę cyklamenową, kupioną na Chmielnej. Delikatnie zapytana przez reżysera w tej sprawie, odpowiedziała: "Chłopek nie grywam". Mały w ogóle kojarzy mi się z Eichlerówną, zagrała tam węgierską "Zabawę w koty", "Dwa teatry" i wspaniałą Gabrielę Zapolską. Oczywiście z wszystkimi jej właściwymi kaprysami - z obrażaniem się na partnera, graniem do niego za karę plecami, zanim nie wkroczył do garderoby z tuzinem róż. Potem pocałunki, bankiet i złośliwości od nowa. Ale ja ją uwielbiałem. A ona do mnie czuła, myślę, rodzaj sympatii. A ten jej słynny telefon do mojej ówczesnej żony po przedstawieniu: "Pani Zofio, w teatrze dziś miał miejsce incydent - Andrzej miał na wejście brawo!". Kochałem ją za te incydenty, a właściwie mimo nich. I Mały był taką sceną do kochania. Warszawa ją polubiła. I repertuar, i aktorzy, i nawet godziny rozpoczęcia - dwudziesta, zamiast tradycyjnej dziewiętnastej - wszystko było nowe i w jakiś gierkowski sposób nowoczesne. Nawet bufet, gdzie można było kupić niedostępne piwo Heineken i coca-colę - Europa! A na scenie - granie blisko widza, który scenę obserwował często z czterech stron. "Wygnańcy", "Portret Doriana Graya" z młodziutką Jandą, "Ta Gabriela" - to moje najmilsze wspomnienia. Wnętrze było z surowej, czerwonej cegły, i to już było bardzo artystyczne. Trzeba było uważać z dekoracjami, wykorzystywać ściany, naturalne wejścia - i tyle. Raz zaryzykowałem i sprowadziłem do "Doriana" Skarżyńskich z Krakowa. Zrobili piękną dekorację - puszczę podzwrotnikową - i przegraliśmy. Im prościej, tym lepiej. W "Wygnańcach" Joyce'a była tylko aksamitna czarna podłoga (żadnych mebli), sytuacje geometryczne - i wystarczyło. Ta scena wytrzymała nawet plener "Miesiąca na wsi", z żywą trawą, sadzawką i psami. Ale zasada była żelazna - nie zasłaniać ceglanych ścian. Teatr powodzenie miał ogromne. Od dwudziestej do dwudziestej drugiej kawałek Europy.

Teraz ma być tu supermarket - też Europa, tylko ta gorsza. Trudno. Nie będziemy się roztkliwiać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji