Artykuły

Dzienniczek holenderski

Czwartek

Zaskakująca i zabawna propozycja, abym przez tydzień pisał dziennik dla gazety "Zaterdags Bijvoegsel". Karla przekazując tę wiadomość w czasie próby, mówi, że powinienem się zgodzić, bo to ważna gazeta, to samo powtarza Magda, tłumacząc mi list od redakcji. Mam pisać od dzisiaj, to jest czwartku, mam napisać 1750 słów, dalej jest podane, że na kartkach formatu A4, jakie robić odstępy i ile to będzie stron. Mam te strony oddać za tydzień w środę, ale opis środy mogę złożyć w czwartek po południu.

Wychodzę z próby, zastanawiając się, od czego zacząć. Początek dnia podobny do poprzednich. Budzę się wcześnie, o siódmej nastawiam radio, słucham dziennika BBC, czekam na wiadomości z Polski, ale oni w kółko o Rosji, Gorbaczowie, pani Thatcher i Zatoce Perskiej. Nastawiam muzykę. Ten wczesny początek dnia daje mi komfort leżenia jeszcze przez godzinę z myślami o śniadaniu, którego wiem że i tak nie zrobię, bo jestem zbyt leniwy. Przed próbą wstępuję do baru, jem sandwicza, piję kawę, próbuję zadzwonić do Polski, zwykle to się nie udaje, dzisiaj sukces. Rozmawiam z moimi współpracownikami z Teatru Studio. Wiadomość o przełożeniu premiery planowanej na 20 listopada "Kasandry" Christy Wolf.

Zaczekają do mojego powrotu. Czuję się fatalnie, wychodzę z baru z jakimś poczuciem winy, że może gdybym był w Studio sytuacja byłaby inna. Pocieszam się, że skoro decydowały względy techniczne, to i tak nie miałoby to znaczenia. Tak czy inaczej, lepiej telefonować po próbie.

Niepotrzebnie się denerwuję. Wczoraj ustaliliśmy z Henkiem (van Ulsenem), że do dwunastej ustawiamy nowe sceny, robimy korekty, ale po przerwie próbujemy większe części.

Jadę windą na IV piętro domu na Leidsedwarsstraat, gdzie mieści się nasza sala.

Boję się tej drugiej części próby. Henk już czeka, jest także Jim. Jim ma prawie dwa metry wzrostu, jest atletycznym młodzieńcem, uprawia dżudo, studiuje bodaj nauki polityczne, ale interesuje go teatr i debiutuje właśnie jako aktor w roli Gierasima, służącego Iwana Iljicza. Czekamy chwilę na Magdę. Magda studiuje malarstwo, od dwunastu lat mieszka w Holandii, w czasie prób zajmuje się tłumaczeniem. Początek próby dość bezbarwny, omawiamy sprawy techniczne, w której scenie, jaki kostium, nie wszystko jest też wyjaśnione ze scenografią.

Tak jest prawie codziennie, dla poszczególnych scen szukamy przestrzeni, elementów, rekwizytów. To wymaga czujności, aby zdążyć na czas, ale niektóre decyzje odkładamy do chwili, gdy będziemy mieć pewność, że rozwiązanie sceny jest właściwe. Ja zresztą przywiozłem kompletne projekty z Warszawy, ale właśnie dlatego, że są, szukamy dla nich zaprzeczenia i odrzucamy to, co daje się odrzucić. Henk chodzi, przesuwa meble, sprawdza odległości, pyta o detale. Jest perfekcjonistą, notuje wszystko w egzemplarzu - tak było od pierwszej próby, nawet trochę mnie to peszyło, później irytowało; ja coś mówię czasem nie do końca przekonany, on notuje, i czuję, że muszę się pilnować, bo wpadnę we własne sidła. Dzisiaj okazało się, jakie korzyści płyną z tych notatek. Wracamy do scen, które próbowaliśmy przed tygodniem i Henk wszystko doskonale pamięta, gdy są wątpliwości, zagląda do egzemplarza i przypomina, jak było przed tygodniem.

Oddycham z ulgą, gdy prawie bez przerywania udaje się przejść większość scen. Rozstajemy się zadowoleni i w dobrych humorach. Henk zaprasza nas jutro na przedstawienie sztuki "Het Zuiden" Juliena Greena, w której aktualnie występuje. Grają w Amersfoort. Wybieramy się w trójkę z Magdą i Jimem, który zawiezie nas samochodem.

Piątek

Wieczorem podróż do Amersfoort.

Zastanawiałem się, czy jechać. Jestem przeziębiony, źle się czuję, ale następne przedstawienia są w Antwerpii, a więc tylko dzisiaj.

Siedzę, a właściwie leżę na tylnym siedzeniu. Magda obok Jima z przodu. Swobodnie konwersują. Jim odgięty niedbale ledwie trzyma kierownicę, mówi, że jazda samochodem bardzo go relaksuje, zauważam, że stopień jego zrelaksowania rośnie proporcjonalnie z szybkością jazdy. Przyjeżdżamy o ósmej, przed kasą informacja, że przedstawienie kończy się przed dwunastą. Trzy i pół godziny w obcym, nieznanym języku. Jak to wytrzymam?

Tymczasem od podniesienia kurtyny z każdą minutą upewniam się, jak warto było przyjechać. Piękna scenografia, znakomicie oświetlona - to pierwsze wrażenie wzbogaca się potem o przyjemność podziwiania harmonii formy tego przedstawienia, precyzyjnej reżyserii świetnie rozwiązującej kolejne sceny. Cieszę się z dobrej dyspozycji Henka, odnajduję tutaj w jego aktorstwie nowe akcenty. Niespodzianką jest wykonawca głównej roli - młody aktor, który gra wprost brawurowo; świetne wyczucie formy, ekspresja ruchu, intensywność, z jaką istnieje na scenie, budzi mój podziw.

Mógłby grać Stawrogina w "Biesach". Po przedstawieniu idziemy do Henka, rozmawiamy chwilę, przyjmuje z zadowoleniem gratulacje.

Cieszę się, że jednak pojechałem.

Podróż do Amsterdamu. W samochodzie Magda opowiada mi treść sztuki. Myślałem, że chodziło o treści polityczne, a starcia i namiętne dyskusje młodych ludzi są wyrazem różnych postaw ideowych w przeddzień wojny domowej. Okazuje się, że dramat dotyczy intymnej sfery życia osobistego i uczuciowych komplikacji między dwoma osobami tej samej płci zakończonych tragicznym pojedynkiem.

Bardzo mnie to zaskoczyło.

Sobota

Idę po próbie przez Leidseplein, mam ochotę powłóczyć się trochę po Amsterdamie, ale czuję się zmęczony, wsiadam w dwójkę i jadę do mojego mieszkania. Mieszkam w dwóch pokojach z kuchnią, najczęściej leżąc na zwalistych pluszowych kanapach, oświetlonych wymyślnymi lampami z marszczonymi abażurami, do których przyczepione są wesołe kolorowe kokardy. Znad telewizora patrzy na mnie figlarnymi oczkami pokaźnych rozmiarów biały porcelanowy kotek. Piję wino, nastawiam telewizor na Eurosport. W tym tygodniu codziennie tenis. Nie może być lepiej. Patrzę godzinami na gemy, sety, bekhendy, smecze. Czasami wstaję i uderzam piłkę wyobrażoną rakietą. Ale dość szybko tracę zapał do powtarzania tych gestów i zniechęcony idę spać.

Niedziela

Miła perspektywa wolnego dnia.

Leżę w łóżku, nie mam próby, nie muszę wstawać, nic nie muszę. Nagle panika. Co z moim dziennikiem?

Co pisać, jeśli nic się nie dzieje, jeśli ja staram się nawet nie

myśleć?

Jak nic, to nic.

Poniedziałek

Przed próbą, wsiadając do windy, spotkałem Hansa Hoesa. Co za spotkanie. Nie widziałem go kilka lat. Obaj ucieszyliśmy się ogromnie. Ma próby w sali piętro niżej. Nagle przed oczami obraz "Ameryki" Kafki w Haagse Comedie, którą robiłem w 1982 roku. Hans grał Karla Rossmana. Patrzę na niego i jak w kalejdoskopie przesuwają się postaci, sytuacje.

Od telefonu Joanny Bilskiej z Holandii do Wrocławia z pytaniem, czy interesuje mnie reżyseria w Haagse Comedie. Wymieniła "Amerykę", bo czytała o przedstawieniu we Wrocławiu i poleciła je Guido de Moorowi.

Joanna pracowała w Haagse jako dramaturg, teraz reżyseruje ciekawe przedstawienia. Do kilku robiłem scenografię. Pamiętam moją podróż zimą w pustym nieogrzanym pociągu, to był styczeń, początek stanu wojennego, granice były zamknięte, a ja jedynie dzięki interwencji strony holenderskiej dostałem paszport. Potem praca nad "Ameryką" i stały lęk o to, co w domu, co w Polsce, brak wiadomości, brak kontaktu. Trudno o bardziej sprzyjającą sytuację dla reżysera zajmującego się Kafką i jego koszmarami. Ale to już gdzieś daleko, tak że wydaje się prawie nierealne.

Tak jak nierealna wydaje mi się śmierć Guido de Moora. W niedzielę jadę do Hagi, aby głosować w ambasadzie na prezydenta Polski. Chciałbym odwiedzić grób de Moora.

Wtorek

Wieczorem. Przypominam sobie wiersz Tadeusza Różewicza, którego początek brzmi

Ik droomde van

Lew Tołstoj

hij lag te liggen

enortn als de zon

met ruige en

verwarde haren

maar

ik zag zijn hoofd

een gouden golvende plaat

leek zijn gezicht

waarover voortdurend licht

vloeide1

Czy dopuszczalne jest robienie scenicznych adaptacji dzieł, które są arcydziełami literatury?

Jak może przyśnić się zmarły pisarz, jeśli jest wrogiem takich praktyk? A może uzna za okoliczność łagodzącą to, że adaptacja jest wyrazem fascynacji, rodzajem hołdu, a nie objawem pychy i megalomanii.

Środa

Wkrótce zaczniemy ostatnie próby, już na scenie, a potem przedpremierową serię przedstawień z publicznością. Próbuję na nowo wywołać w sobie ten impuls pierwszego przeczucia scenicznej wersji "Śmierci Iwana Iljicza". Ale teraz nie jest to łatwe. Te sceny już żyją swoim życiem, ta rzeczywistość już rządzi się swoimi prawami, logika swojej formy i narzuca siebie, i dąży, aby stać się zamkniętą całością. Czuję, jak jestem przez tę formę wypierany, jak nagle znalazłem się poza nią - jak ktoś obcy. Patrzę na sceny, które widziałem wiele razy, patrzę na nasze powstające przedstawienie i myślę skrycie.

Tak, teraz trzeba raz jeszcze wewnątrz tego kamieniejącego świata podłożyć ogień, uruchomić żywioły, raz jeszcze próbować dotrzeć do tych ukrytych sił i tajemnic, które wyzwolą nowe energie.

Bawię się myślą, że Henk zadaje mi pytanie: Jaki jest plan najbliższej próby? Odpowiadam bez zająknienia:

Wywołać w sobie sen o Iwanie Iljiczu, najbardziej fantastyczny i nieodpowiedzialny, a jednocześnie tym snem kierować; być w środku i na zewnątrz równocześnie. Jakby w jednej rzece płynęły dwa nurty.

Wychodzę z próby z tym poczuciem radości, jakie niesie przeżywanie pasjonującej przygody albo oczekiwanie na niespodziankę. Wstępuję do baru, piję jonge jenever, patrzę na Leidseplein i myślę, jak wspaniale być teraz w Amsterdamie.

1 [Przyp. red.] fragment wiersza Tadeusza Różewicza, "Wspomnienie snu z roku 1963", z tomu "Regio" (1969), który znalazł się w scenariuszu przedstawienia "Śmierć Iwana Iljicza".

Śnił mi się

Lew Tołstoj

leżał w łóżku

ogromny jak słońce

w grzywie

zmierzwionych kudłów

lew

widziałem jego

głowę

twarz ze złotej falującej blachy

po której spływało

nieprzerwanie światło

nagle zgasł

poczerniał

Jerzy Grzegorzewski - reżyser, dyrektor teatrów. 29 czerwca 2009 roku obchodziłby siedemdziesiątą rocznicę urodzin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji