Artykuły

Pracowity geniusz

29 stycznia w warszawskim Teatrze Muzycznym "Roma" odbędzie się premiera "Crazy For You" Georgia Gershwina - najbardziej amerykańskiego z amerykańskich kompozytorów.

Niedawno świat obchodził stulecie urodzin George'a Gershwina. Słynny artysta przyszedł na świat 26 września 1898 roku w. nowojorskim Brooklynie, jako drugie spośród czworga dzieci żydowskich emigrantów z Rosji. Jego ojciec, Moryc Gerszowic, restaurator i piekarz, zmienił nazwisko na Gershwin, matka - Róża (z domu Bruskin), była córką petersburskiego kuśnierza. George już w dzieciństwie opanował grę na fortepianie, ale choć nigdy nie przeszedł systematycznej edukacji muzycznej, to przez całe życie dokształcał się u różnych pedagogów. W tamtych czasach karierę robiło się szybko albo wcale. Pierwszy poważniejszy sukces przyniosła Gershwinowi kompozycja do musicalu "La La Lucilla" (1919), ale. prawdziwym przebojem okazała się napisana w tym samym roku piosenka "Swanee", nagrana przez Ala Jol-sona - bohatera pierwszego filmu dźwiękowego "Śpiewak jazz-bandu". W ciągu roku sprzedano ponad dwa miliony płyt i przeszło milion egzemplarzy nut tego utworu, co jest wynikiem imponującym do dziś. Współpracując z bratem Irą, zdolnym autorem tekstów i librecistą, George Gershwin skomponował ponad 500 piosenek. Większość z nich weszła do 29 napisanych przezeń musicali. Serię triumfów na Broadwayu zapoczątkował spektakl "Lady Be Good" (1924), stworzony - podobnie jak "Funny Face" dla Adeli i Freda Astaire'ów, a ugruntowały ją "Oh, Kay!" i "Treasure Girl", napisane dla innej gwiazdy tamtych lat - Gertrudy Lawrence.

Barbarzyńca w filharmonii?

Świadectwem skali talentu Gershwina i jego ambicji, wybiegających daleko poza rozrywkę, była "Błękitna Rapsodia", przygotowana w roku 1924, w ciągu zaledwie kilkunastu dni, na zamówienie Paula Whitemana, szukającego utworu z pogranicza muzyki symfonicznej i jazzu dla swej orkiestry na występ w programie zatytułowanym "Experiment in Modern Music" w nowojorskiej Aeolian Hall. Eksperyment powiódł się w pełni. W czasie premiery, 12 lutego 1924 roku, partię fortepianu grał sam George Gershwin. Z "Błękitną Rapsodią" wkroczył kompozytor do sal koncertowych. Wielki sukces tego utworu, jak również premiera Koncertu fortepianowego F-dur w Carnegie Hall w roku 1925 przyniosły jednak twórcy, nie tylko oklaski i uznanie publiczności. Pojawiły się także głosy krytyki, sterowane przez czołowe postacie muzyki poważnej USA, przyglądające się z zazdrością oszałamiającym sukcesom Gershwina na Broadwayu i nie mogące się pogodzić z jego awansem do filharmonii. Według nich, wartościowa muzyka amerykańska powinna się trzymać tradycji europejskich, zwłaszcza anglosaskich, i wprowadzanie modnych rytmów tanecznych czy jazzu do utworów o ambicjach poważnych uważane było za "artystyczną tandetę". Motywem podnoszonym często przez oponentów Gershwina był brak gruntownego wykształcenia muzycznego kompozytora. Gershwina dotknęły te opinie, ale ani myślał się poddawać - pisał dalsze szlagiery na Broadway, przygotowując jednocześnie większe dzieła, takie jak: poemat symfoniczny "Amerykanin w Paryżu" czy opera "Porgy and Bess".

Przygody Amerykanina w Paryżu

Gershwin wierzył w siebie, ale znał także swe niedostatki. Gdy w roku 1928 przyjechał do Paryża, bardzo chciał podjąć studia u Maurycego Ravela, z którym już wcześniej zawarł znajomość. Jednak Ravel nie wyraził zgody. - Po co pan chce zostać drugim Ravelem, skoro może pan być pierwszym Gershwinem? - miał podobno zapytać.

Ekscentrycznemu Amerykaninowi konsultacji warsztatowych odmówili także inni tworzący w Paryżu muzycy. Anegdota przypisuje Igorowi Strawińskiemu słowna skierowane do Gershwina: - Jeżeli zarabia pan 100-200 tysięcy dolarów rocznie, to raczej ja powinienem zostać pańskim uczniem.

Gershwin zjawił się we Francji nie tylko ze sprecyzowaną koncepcją, ale i z gotowym tytułem swego nowego utworu: "Amerykanin w Paryżu". Jednakże nad Sekwaną powstała tylko środkowa, bluesowa część poematu. Praca szła z oporami, bowiem George nie mógł usiedzieć w apartamencie hotelu "Majestic", gdzie się zatrzymał. Chłonął atmosferę miasta, poznawał jego smak, barwy i dźwięki. Równie trudno pisało się Gershwinowi w Wiedniu. Wizyty u Lehara, Kalmana, Albana Berga rozpraszały go raczej niż napełniały skupieniem, tak że "Amerykanin" został ukończony dopiero jesienią, po powrocie do USA. Za to premiera odbyła się niemal natychmiast - 13 grudnia 1928 roku. Tego dnia nowe dzieło wykonała Orkiestra Filharmonii Nowojorskiej pod batutą Waltera Damroscha. Jeszcze w latach 30. "An American in Paris" znalazł się w repertuarze wielu znakomitych orkiestr, prowadzonych m.in. przez Arturo Toscaniniego, Artura Rodzińskiego, Leonarda Bernsteina, Herberta von Karajana, Eugene'a Ormandy'ego, Andre Kostelanetza.

Opera "Porgy and Bess" na premierze (10 października 1935 roku) została przyjęta dość chłodno, ale po paru latach zyskała niebywałą popularność. Polska publiczność miała okazję oklaskiwać ją w roku 1956 w znakomitym wykonaniu zespołu murzyńskiego Everyman Opera, stworzonego specjalnie dla wzorcowego przygotowania "Porgy and Bess" i prezentowania dzieła na całym świecie.

W ostatnich latach zapalonym popularyzatorem muzyki Gershwina w Polsce jest Adam Makowicz. Nasz pianista jazzowy przyjeżdżał z USA na gershwinowskie tournee po kraju, a także nagrał płytę (m.in. "Summertime", "Somebody Loves Me", "Rapsody in Blue") z towarzyszeniem Moskiewskiej Orkiestry Symfonicznej pod dyrekcją Krzesimira Dębskiego.

Muzyka, piękne kobiety i konie

Gershwin był tytanem pracy, ale jednocześnie żył pełnym życiem człowieka talentu i sukcesu. Lubił otaczać się pięknymi kobietami, rasowymi końmi, a w dobrym towarzystwie potrafił improwizować na fortepianie do świtu. Był kolekcjonerem sztuki współczesnej. Od roku 1926 zbierał obrazy Picassa, Chagalla, Utrilla, Kandinsky'ego, Modiglianiego. Sam w wolnych chwilach też brał pędzel do ręki - namalował m.in. portret podziwianego przez siebie kompozytora Arnolda Schoenberga. W roku 1936 przeniósł się do Hollywood, pisał dużo muzyki filmowej - np. "Shell We Dance", "The Goldwyn Follies". Śmierć (na raka mózgu) zaskoczyła go w pełni sił twórczych. Nie dożył nawet swych 39. urodzin. Zmarł 11 lipca 1937 roku. Jego muzyka jest atrakcyjna do dziś. Rozbrzmiewa zarówno w salach koncertowych, jak w klubach jazzowych i na dansingach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji