Artykuły

Narodowego bohatera dzieje

Temat ten nam, Polakom, zawsze bliski. Dramat romantyczny, w którym sprawa narodowa i prometejski patriotyzm, nabrały szczególnej siły wyrazu, wraca raz po raz na sceny teatrów, by zawsze żywo poruszać umysły i serca narodu. Symbolami bohaterów narodowych stały się imiona Gustawa - Konrada z Mickiewiczowskich "Dziadów" czy Kordiana z dramatu Słowackiego. A oto siedem, lat temu, na scenę Teatru Narodowego, Adam Hanuszkiewicz wprowadził jeszcze jednego bohatera romantycznego, Wacława, o którym pisał niegdyś Adam Mickiewicz:

(...) jest on nieszczęśliwym, bo jest Polakiem; jest nieszczęśliwym, bo nie widzi moralnej przyczyny bytu swojej ojczyzny; bo w filozofii znalazł tylko apoteozę sił, które kraj jego zgubiły..."

Natomiast o autor z "Wacława dziejów", swoim przyjacielu, Stefanie Garczyńskim, który zmarł na obczyźnie mając lat dwadzieścia siedem, Mickiewicz napisze: "Ale przed śmiercią wydał dwie części poematu, który jest najrozleglejszym utworem filozoficznym pomiędzy wszystkimi, jakie są w językach słowiańskich" I nazwie go ze wszystkich poetów najbardziej polskim.

Wprawdzie historycy literatury polskiej nie podzielali tej opinii Mickiewicza o Garczyńskim, a prof. Julian Krzyżanowski wręcz napisał, że autor "Wacława dziejów" pielęgnowany na łożu śmierci przez autora "Pana Tadeusza", odrywającego się od pracy nad tym poematem, by zająć się nieszczęsnym gruźlikiem, wiernemu przyjacielowi zawdzięczał nie tylko opiekę w chorobie, ale znacznie więcej. "Oto Mickiewicz czuwał nad wydaniem jego poezyj i tyle w nich dokonał poprawek, że niekiedy mówić by można o jego współautorstwie. W prelekcjach zaś paryskich usiłował wyznaczyć zmarłemu tak wybitne miejsce w poezji polskiej, iż stworzył swoisty mit o nim, nie wytrzymujący jednak sprawdzenia z rzeczywistością."

Stefan Garczyński zmarł w 1833 roku. Sto, pięćdziesiąt lat później Adam Hanuszkiewicz wprowadził jego poemat na Scenę Narodową, wykazując, iż to właśnie Wacław był wzorcem Konrada, a w drodze Kordiana do czy nu zajdziemy echa doświadczeń Wacława.

Tak też zabrzmiał ten tekst ze sceny Słupskiego Teatru Dramatycznego, gdzie układu tekstu, przygotowując spektakl reżysersko i scenograficznie, poematem Garczyńskiego otworzył kolejny sezon teatralny. Zabrzmiał znajomo, zabrzmiał też współcześnie, gorąco, aktualnie. Marek Grzesiński podkreślił w programie, że w przedstawieniu słupskim, pragnął ukazać przede wszystkim te wartości dzieła Garczyńskiego, które mogą być istotne dla współczesnego odbiorcy.

"Kiedy Garczyński tworzył swoje dzieło, pokolenie, które on sam reprezentował (...) wkraczało w noc polistopadowej emigracji z poczuciem klęski i osamotnienia. Wykreowany przez niego bohater wyruszył w świat wyposażony w biografię charakterystyczną dla całego pokolenia. Jego los był wypadkową losów tej generacji i na jego przykładzie miała być przeprowadzona analiza przyczyn tej dojmującej katastrofy, jaka dotknęła cały naród. (...)

Na scenie słupskiej większość aktorów to, młodzi ludzie, ledwie po dyplomie. Jaki jest bohater ich pokolenia? Czy przedstawienie daje odpowiedź na to pytanie? Spektakl rozpoczyna niema scena. Na planie pustym, w kotarach, tłum szarych postaci, w podobnych kostiumach, zajętych wykonywaniem tych samych czynności. Narastający dźwięk skupi ich uwagę. Rozejrzą się, pośrodku sceny bieli się sukno. Oto podbiega jeden z nich, rozłoży koszulę, ale przebrany w nią musi zginąć. Owa koszula będzie symbolicznie przechodzić z rąk do rąk, bohater bowiem niejedno ma oblicze, a każdy z wybranych musi ginąć w starciu z grupą opozycjonistów, która z tej grupy dokonującej wyboru, natychmiast się wyłania.

Owa opowieść o sile i bez sile jednej generacji; o wielkości i małości, szlachetności i mierności tkwiących w jednym człowieku nie jest opowieścią łatwą. Marek Grzesiński przedstawienia nie rozbudowywał, nie ubarwiał. Prowadzi spektakl czytelnie czysto, starając się, by uwaga publiczności mogła się skupić na słowie, na tekście tak dziś jeszcze żywym i znaczącym.

Zatem publiczność musi uważnie wsłuchać się w tekst Garczyńskiego, który jeszcze w niektórych scenach na przedstawieniu premierowym nie brzmiał w pełni czytelnie. Jestem przekonana że po kilku spektaklach będą to już osobiste sprawy każdego z wykonawców.

A wśród nich są aktorzy zwracający uwagę swym talentem, których w tym przedstawieniu nie sposób nie zauważyć: Krzysztof Tyniec (Obcy w scenie III i Wacław w scenie IV i epilogu); Agnieszka Kotuła (Siostra w epilogu); Maja Pakulnis (Jadwiga), Bogdan Kochanowski (Wacław w scenie II, Spiskowiec, Oficer, Poeta); Marek Jagoda (Sługa w scenie III i Obcy w scenie IV); Jerzy Nowacki (Ksiądz w scenie II oraz Spiskowiec, Oficer i Karmazyn); Ireneusz Wykurz (Wacław w scenie III, Prezes, Oficer, Poeta), Nie można pominąć i pozostałych wykonawców: Sławomira Olszewskiego (Wacław w scenie I i Poeta), Kaja Kijowska (Matka, Dama), Włodzimierz Witt (Jagiełło). Z premierowego przedstawienia szczególnie utkwili mi w pamięci Krzysztof Tyniec Marek Jagoda i Jerzy Nowacki oraz Maja Pakulnis i Agnieszka Kotuła. Piękna muzyka, jaka nie tylko towarzyszy temu przedstawieniu, ale nadaje znaczenie poszczególnym scenom, jest dziełem Jerzego Satanowskiego, a świetne kostiumy projektowała Teresa Działek.

Marek Grzesiński otworzył sezon teatralny w Słupsku mierzą wysoko. Pragnie poprzez swój teatr prowadzić z publicznością dialog o sprawach najistotniejszych dla naszych czasów i swoją scenę chce uczynić instrumentem o czułych strunach. Warto posłuchać jak z tej sceny brzmią strofy poety:

Przybliż się do serc młodych

jeśli z przeznaczenia

Serce ci w dział przypadło

i czuć mocno umie,

Komu te serca biją!

- spytaj lud prostaczy,

Spojrzyj na naród cały

w smutku i rozpaczy.

Dowiesz się, że czas blisko

i będzie inaczej...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji