Artykuły

O miłości

- Ludzie coraz rzadziej śpiewają o prawdziwej miłości. Może wstydzą się uczuć? - MAGDALENA KUMOREK, aktorka związana z Teatrem Muzycznym Capitol we Wrocławiu, o premierowym recitalu "Byle nie o miłości" [dziś, 14 marca na PPA].

Małgorzata Matuszewska: Tytuł Pani recitalu brzmi intrygująco. Byle nie o miłości, więc o czym?

Magda Kumorek: Oczywiście zaśpiewam piosenki o miłości, a właściwie o jej różnych barwach. Razem z Piotrem, autorem wszystkich kompozycji i aranży, opowiadamy nie tylko o zakochaniu, czyli samym tylko początku miłości. Także o jej wszechogarniającej potrzebie, substytutach, którymi ludzie niekiedy próbują zastąpić prawdziwą miłość, co przecież nie może się udać. Mówimy też o załamaniach. A tytuł "Byle nie o miłości" nadałam recitalowi z przekory. Trochę dlatego, żeby uciec od banału. Ludzie coraz rzadziej śpiewają o prawdziwej miłości. Może wstydzą się uczuć? To wbrew pozorom nie jest prosty temat, a ja postanowiłam zmierzyć się z nim niebanalnie.

Kiedyś zaśpiewała Pani zabawną piosenkę "Sierotka" o tzw. słodkiej idiotce. Czy recital będzie melancholijny, czy jest w nim poczucie humoru?

- Nie mam zamiaru smęcić, bo to nigdy nie brzmi atrakcyjnie. Obok refleksyjnych piosenek zaśpiewam też zabawniejsze teksty. Ale recital nie jest komediowy.

Na początku kariery śpiewała Pani piosenki Agnieszki Osieckiej. Czy dziś także usłyszymy jej teksty?

- Nie. Zaśpiewam piosenki do słów Doroty Czubkiewicz, Mirki Szawińskiej, Agaty Miklaszewskiej, Zuzanny Ginczanki, Jana Wołka i Bolesława Leśmiana. Przed kilkoma laty zdobyłam pierwszą nagrodę w Konkursie Interpretacji Piosenek Agnieszki Osieckiej. Znalazłam się w nim zresztą przypadkiem. Studiowałam wówczas na Akademii Teatralnej w Warszawie. Na tablicy ogłoszeń zobaczyłam plakat informujący o zgłoszeniach do konkursu. Do uczestnictwa w nim namówiła mnie koleżanka. Pierwsza nagroda dała dodała mi animuszu i sprawiła, że chciałam pójść tą drogą dalej. Znalazłam się w finale 22. PPA i zdobyłam drugą nagrodę.

Nie stoję w miejscu i ciągle staram się odkrywać dla siebie coś nowego. Ale etap zachwytu Osiecką w moim życiu już się skończył.

Miłość też zyskała nowy wymiar, bo urodziła Pani dziecko. Czy to z jego powodu porzuciła Pani rolę Agnieszki w serialu "Samo życie"?

- Mój syn Franciszek ma 9 miesięcy. Rozstałam się z serialem, nie wiedząc jeszcze, że przyjdzie na świat. Chciałam dać sobie szansę na zrobienie czegoś nowego. Przyjechałam do Wrocławia z Warszawy, związałam się z Capitolem. Dużym przeżyciem był dla mnie udział w spektaklu poświęconym Jackowi Kaczmarskiemu. Teraz przygotowuję się do roli Dziennikarki Wtorek w najnowszej premierze "Skat". Na razie nie mogę zdradzać jej szczegółów. W każdym razie praca nad nią jest dla mnie dużym wyzwaniem.

Chyba nie tylko artystycznym, ale i organizacyjnym, bo Pani dużo czasu spędza na próbach, a Franciszek na pewno tęskni za mamą.

- Dziecko daje napęd do życia. Pewnie wszystkie podobnie przeżywamy macierzyństwo i zabrzmi to banalnie, ale ta powtarzalność jest przecież piękna. Mnie wystarczy, że po męczącej próbie czy nerwowym dniu zobaczę uśmiech mojego Franka.

Jak ułożyła się Pani współpraca z Piotrem Dziubkiem?

- Bardzo dobrze. Piotr stawia sobie i innym bardzo wysokie wymagania. Na początku spieraliśmy się o kształt recitalu. Dla Piotra - muzyka głos był kolejnym instrumentem. Ponieważ jestem aktorką, więc dla mnie najważniejszy jest tekst, który mam zaśpiewać. Po wielu dyskusjach znaleźliśmy złoty środek. Teraz najważniejszy jest dla mnie dzisiejszy wieczór - sprawdzian przed publicznością.

Premierowy recital "Byle nie o miłości" Magdy Kumorek 14 marca o godz. 22 w Teatrze Kameralnym, bilety po 50 i 40 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji