Artykuły

Grzeczny chłopiec siekierą

Najciekawsze role biorą się z obsadzenia aktorów pod włos. Jak gram grzecznego studenta, to nikogo nie zaskoczę, nie potrząsnę nikim. Ale co by było, gdyby taki grzeczny chłopiec z przedziałkiem wpadł w szał i złapał za siekierę? - pyta Maciej Stuhr w rozmowie z Adamem Lissem.

Czat, szmal i lista wyborcza nr 6 to rzeczy, w które wierzą młodzi ludzie, według słów granego przez Pana bohatera w "Pogodzie na jutro". Taka jest współczesna młodzież?

- Nie, to oczywiście było pewne uproszczenie. Wszystkich nie można wrzucać do tego samego worka. Ojcu chodziło o uwypuklenie i zaznaczenie tego, co najbardziej go kłuje w oczy.

Pana to nie kłuje?

- W żadną listę wyborczą nie wierzę. Gazeta codzienna jest dla mnie zbiorem porażających informacji. Internet traktuję z przymrużeniem oka. Nie jako ostateczne źródło informacji. A już w żadnym wypadku nie jako rzetelne odzwierciedlenie opinii na jakiś tam temat.

A szmal?

- O tym zawsze trudno się rozmawia. Żyjemy jednak w takim świecie, że trudno od pieniądza uciec, i ja nie uciekam, ale chciałbym, żeby w jak najmniejszym stopniu determinował moje życie.

To co determinuje Pana życie, co wyznacza wartości, chodzi Pan do kościoła, wierzy w Boga?

- Nie w każdym kościele czuję się dobrze. Chodzi o atmosferę, księdza, który mówi to, co mówi, organistę, który śpiewa tak, jak śpiewa. To wszystko powoduje, że często nie potrafię skupić się na modlitwie. Wolę pokontem-plować w ciszy i samotności.

Pana ostatni film "Pogoda na jutro" mówi o niedojrzałości rodziców. Pan jest mądrym ojcem?

- W tych sprawach nie ma mądrych. Nie ma utartych szlaków. Każdy rodzic ma "premierę" przy swoich dzieciach. Życie zweryfikuje, czy mieliśmy w sobie tyle mądrości, by mądrze pokierować czyimś losem. Wydaje mi się, że jestem człowiekiem odpowiedzialnym.

Nie wyjdzie Pan z domu któregoś dnia pobiegać, i nie wróci za kilkanaście lat?

- To, co wiemy o sobie na pewno, to to, że niewiele rzeczy o sobie na pewno możemy powiedzieć. Ludzie często mówią: "ja to bym nigdy czegoś takiego nie zrobił". To błąd. Teoretycznie jak rozmawiamy sobie tutaj przy stoliku, to mogę powiedzieć, że jestem pewien tego, że nie wyjdę na kilkunastoletni jogging. Ale to, co się dzieje z człowiekiem, jest tajemnicą. Dlatego będąc świadomym pewnych zagrożeń, trzeba cały czas nad sobą pracować.

Pobrzmiewa mi tu trochę Maciej Stuhr - psycholog. Czy dyplom z psychologii pomaga w Pana zawodzie?

- W dużej mierze tak. Ale bardziej na zasadzie tego, jaki jestem po tych studiach, jakie książki przeczytałem, jakich ludzi poznałem, niż z racji konkretnych rozwiązań czy technik psychologicznych. Aktorstwo i psychologia zajmują się odpowiedzią na, w gruncie rzeczy, to samo pytanie: dlaczego człowiek zachowuje się tak, jak się zachowuje.

Czy łatwiej było także zrozumieć tych, którzy nieżyczliwie komentowali Pana karierę. Sugerowali, że wspiął się Pan po plecach ojca?

- Byłoby nie fair, gdybym po części nie przyznał takim głosom racji. Faktem jest, że jak się jest dzieckiem znanej osoby i zaczyna się coś robić w tym samym fachu, to trafia się od razu na świecznik. A jak wszyscy patrzą, trzeba coś pokazać. Na starcie miałem więc szansę, której nie dostała większość moich kolegów. Ale za to tolerancja wobec ich debiutanckich błędów była zdecydowanie większa.

Często radzi się Pan ojca w sprawach zawodowych?

- Nawet bez pytania mniej więcej wiem, co by ojciec na dany temat powiedział, jak by zareago wał. Wiem, ale to nie znaczy, że zawsze proszę o błogosławieństwo, tym bardziej że wiele rzeczy postrzegamy inaczej.

A co z Maciejem Stuhrem - kabare ciarzem? Pana zespół podobno się rozpadł?

- Moja grupa kabaretowa rzeczywiście już nie istnieje. Ale i marzy mi się jeszcze zrobić kabaret, który w swoich założeniach sięgałby do najpiękniejszych tradycji tej sceny.

Kabaret Starszych Panów?

- Nawet boję się to mówić na głos. Jak nie wyjdzie, spalę się żywcem. Na razie wszystko jest w fazie przedkoncepcyjnej.

Wystąpił Pan ostatnio w produkcji offowej "Baśń o ludziach stąd"...?

- Wolność, którą daje kamera cyfrowa, ogranicza do minimum aspekt budżetowy. Kino offowe pokazuje, że nie jest to już zabawa dla najbogatszych. Ludzie, którzy tworzą ten rodzaj kina, są prawdziwymi zapaleńcami, czego czasami brakuje w kinie zawodowym. I to jest wspaniałe. Oczywiście takie produkcje mają też wiele słabych stron. Jedną z nich jest warstwa techniczna: cztery cienie, niewyraźny dźwięk, to mocno doskwiera.

Wróćmy więc do większych produkcji. Podobno z grzecznego chłop ca, którego Pan często grywa, w najnowszej produkcji telewizyjnej Pasikowskiego przeobraża się Pan w ganiającego ze spluwą Brudnego Hardego?

- Nie, to lekka w przesada. Nie jestem Brudny Harry, lecz nasz rodzimy komisarz w miejskim ko misariacie. Gram młodego policjanta w wydziale zabójstw, który zmaga się z niewątpliwymi trudnościami tego fachu.

To i tak spora zmiana.

- Najciekawsze role biorą się z obsadzenia aktorów pod włos. Jak gram grzecznego studenta, to nikogo nie zaskoczę, nie potrząsnę nikim. Ale co by było, gdyby taki grzeczny chłopiec z przedziałkiem wziął siekierę i wpadł w szał? To by było dopiero ciekawe, zawsze warto prowokować.

Rola konferansjera na różnego rodzaju galach to też forma prowokacji czy zwykła chałtura?

- Wbrew pozorom konferansjerka to bardzo trudne zajęcie. Co zrobić, żeby nie było sztampowo, jak obudzić tych ludzi w fotelach, jak zrobić, żeby było inaczej. Pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy to to, żeby nie było tak, jak wszyscy myślą, że będzie. Ale takie imprezy są zwykle bardzo schematyczne. Nie da się ukryć, że w przełożeniu na dzień pracy na estradzie można zarobić najwięcej. Ale ja jestem aktorem i nie zamierzam zostać estradowcem.

Czy jest jakiś produkt, który byłby Pan skłonny reklamować?

- Na dziś nie ma takiej możliwości. Podobała mi się odpowiedź Mastroianniego, gdy go zapytano, czy wystąpiłby w reklamie. Powiedział, że nigdy, przenigdy nie sprzeniewierzy się ideałom zawodu, chyba że będzie mu potrzebny nowy basen. Nie buduję basenu.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji