Artykuły

Ręce opadają

Co się nam podoba (lub nie podoba) wiemy, aż nadto dobrze. Ciekawi za to jesteśmy, co się podoba lub nie podoba innym, obcym, tym, co do nas przyjeżdżają i szukają różnych wrażeń. Przeczytałem niedawno reportaż pióra Gisele Elch, zatytułowany "Polskie lato", sub-sumujący na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" doznania autorki z warszawskiej sceny, kulturalno-artystycznej. Bardzo to pouczająco lektura. Podoba się więc autorce "Wyzwolenie" w Teatrze Polskim. Pisze: "Kazimierz Dejmek ma odwagę wypowiedzieć na scenie to wszystko, co pozbawione osłony przełomu wieku (- autorka ma na myśli datę napisania "Wyzwolenia", przyp m.) byłoby dziś w Warszawie karalne, co mogłoby oznaczać internowanie a nawet "więzienie". Podoba się autorce reportażu nabożeństwo na Żoliborzu, podczas którego aktorzy recytują wiersze poetów XIX wiecznych i dalej pisze doświadczona pani, że są tu u nas w życiu kulturalnym "zjawiska, które można wytłumaczyć chyba jedynie utrzymującym się w warunkach prawa wojennego irracjonalizmem bądź też nielogicznością systemu". Dowodami jej zdaniem, na nielogiczność systemu bądź na ów jego irracjonalizm są m.in. fakty ukazania się "Miazgi" Jerzego Andrzejewskiego, "Ronda" Kazimierzo Brandysa, tomików wierszy Wiktora Woroszylskiego itp...

SĄ dwa podejścia do zagadnień, poruszanych przez autorkę. Pierwsze - to jej własne podejście. Trzeba podpowiedzieć "systemowi" że jest nie dość systemowy, że zbyt luźno zaciągnął oczko wskazując na przykłady "antysystemowych" premier czy pubiikacji delikatnie zasugerować ingerencję cenzury. No bo co to za "system", który toleruje takie rzeczy? Na wszelki wypadek autorka sufluje jeszcze inne nazwiska i tytuły

I drugie podejście - to, które głos, że "system", który się lęka piosenki nie wart jest, by trwał choć jeden dzień. Na tej podstawie, jako publicysta prorządowy nie gorszę się faktem publikacji "Miazgi" czy też wierszy nawróconych poetów nie męczy mnie "Wyzwolenie" (- przeciwnie do dziś cieszę się wspomnieniem dziesięciominutowej owacji, jaką źle poinstruowana klaka urządziło na premierze miłej pani B., wziąwszy ją za inną aktorkę). Nie gorszę się więc i tylko o tym marzę, by wokół podobnych zdarzeń tworzyło się normalna atmosfera, wolna od egzaltacji i innych nierozumnych szaleństw, nic me mających wspólnego z merytoryczną oceną ról, przedstawień czy książek.

I choć wiem, że marzenie to mało jest dziś realne, to przecież wiem również, że tylko spokój owego "irracjonalnego systemu" może nas w takich wypadkach ocalić od kompletnego wariactwa. Oto panienko z "FAZ" drukuje listę antysystemowych dzieł i tylko czeka, by któreś i nich zostało zatrzymane lub skonfiskowane byłby z tego materiał do drugiej nieporównanie sroższej publikacji.

PUBLICYŚCI i korespondenci zagraniczni (nie wszyscy, nie wszyscy...) dają nam taką lekcję systemowego zaangażowano i lojalności wobec faktów że ręce opadają "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ma w tym względzie niejakie zasługi specjalne Gorszy się na przykład że Karl Dedecius włączył do programu swojej "Bibliotek polskiej" powieść Leona Kruczkowskiego, redakcja wie bowiem lepiej, co powinien robić Dedecius, tak jak też wie lepiej, co "irracjonalny system" powinien zrobić z powieścią Andrzejewskiego. Wyobraźmy sobie, że począwszy od dziś "Trybuna Ludu" będzie odradzać Stanisławów Bębenków czy Andrzejów Wasilewskiemu publikację prac tego czy innego autora zachodnioniemieckiego: zaraz znajdzie się FAZ i napisze, że "irracjonalny system" tępi publikacje autorów RFN. Jak powiedziałem, ręce opadają...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji