Artykuły

Żądza koloru pik

"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Marta Olejniczak w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Po pół roku pechowa "Dama pikowa" znów na scenie Teatru Wielkiego. Czy powrót się udał?

Świat teatru rządzi się swoimi prawami. Aktorzy bywają wyjątkowo przesądni, zrobią wszystko, by zapewnić powodzenie odgrywanej przez nich sztuki. Dlatego unikają na scenie pawich piór, które są symbolem nieszczęścia. Szczególną wagę przywiązują do scenariusza sztuki. Jeśli upadnie na podłogę, trzeba go koniecznie przydepnąć. Za dramaty przeklęte uznaje się "Makbeta" Williama Szekspira i "Mazepę" Juliusza Słowackiego. Aktorzy wierzą, że przyciągają one do teatru śmierć i choroby.

Podobnych "magicznych właściwości" upatruje się w "Damie pikowej" Piotra Czajkowskiego. Jej realizację w Teatrze Wielkim zapowiadano już w zeszłym sezonie. Przesądy towarzyszące tej operze potwierdziły się i tym razem. Przed rozpoczęciem prób generalnych rozchorowali się odtwórcy głównych ról. Spektakl pokazano ostatecznie tylko raz - w kwietniu tego roku. Była to pierwsza łódzka realizacja Mariusza Trelińskiego, absolwenta Szkoły Filmowej.

Druga premiera "Damy pikowej" - koprodukcji Opera Tel Aviv Yafo, Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie i Teatru Wielkiego w Łodzi - przebiegła już bez zakłóceń. Interpretację opery Treliński podporządkował postaci Hermana (Krzysztof Bednarek), który popada w karciany nałóg. Zasady gry i towarzyszące jej ryzyko wpływają na logikę działań mężczyzny. Żądza bycia bogatym przekształca się w obsesję. Główny bohater uczyni wszystko, by wydobyć od bogatej Hrabiny (Małgorzata Walewska) tajemnicę trzech kart. Ich znajomość ma zapewnić mu wygraną w kasynie i majątek do końca życia.

Postaci w inscenizacji Trelińskiego przywodzą na myśl bohaterów "Zbrodni i kary". U Dostojewskiego Raskolnikow zabija starą lichwiarkę dla pieniędzy. Morderstwo doprowadza go do choroby psychicznej. Pokonuje ją dzięki miłości i wierze. W "Damie pikowej" Herman zabija Hrabinę dla zysku. Miłość do Lizy (Lada Biriucov) traci na znaczeniu. Tajemnica trzech kart i mechanizm hazardowej zabawy wciągają gracza, który na szali kładzie pieniądze i swoje życie.

Nieuchronną klęskę Hermana zapowiada mroczna scenografia - Boris Kudliczka zaprojektował ją z czarnej, połyskującej pleksi - szpitalny monitor i wieszczące śmierć kruki.

Odbijające się w ciemnej podłodze krzesła i żyrandole, w połączeniu z grą świateł potęgują bezcelowość postępowania Hermana: tak jak mnożą się działania, które mają doprowadzić go do zdobycia tajemnicy trzech kart, tak w oczach widzach multiplikuje się przestrzeń szaleństw gracza.

Ciekawe rozwiązanie Treliński i Kudliczka uzyskali w scenie deszczu. Na plastikową scenę spadają nie krople, ale malutkie kulki. W sferze dźwiękowej zaowocowało to prawdziwą ulewą.

W premierowym pokazie "Damy pikowej" zachwycały przede wszystkim umiejętności wokalne głównych wykonawców: Bednarka, Walewskiej, Zbigniewa Maciasa, Agnieszki Makówki i Roberta Ulatowskiego. Śpiewacy wypadli imponująco. Ich głosy kontrastowały z melancholijnie grającą orkiestrą.

Opera jest gatunkiem wymagającym. Reżyser decydujący się na wprowadzenie zmian w układzie libretta musi dbać, by muzyka pozostawała w ścisłej relacji z pokazywanymi na scenie obrazami. Treliński zdecydował, że zobaczymy "Damę pikową" z punktu Hermana. Ciekawy pomysł nie do końca sprawdził się w realizacji, sztuka straciła na dynamice.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji