Artykuły

Chorzowskie musicale

Teatr Rozrywki w Chorzowie: SKRZYPEK NA DACHU Josepha Steina, Jerry'ego Bocka i Sheldona Hamicka. Przekład: Antoni Marianowicz. Reżyseria i scenografia: Marcel Kochańczyk, choreografia: Henryk Konwiński, kostiumy: Barbara Ptak, kierownictwo muzyczne: Jerzy Jarosik i Leopold Kozłowski. Premiera: 28 XI 1993.

CABARET Joe Masteroffa, Johna Kandera i Freda Ebba. Przekład: Kazimierz Piotrowski i Wojciech Młynarski. Inscenizacja i reżyseria: Marcel Kochańczyk, choreografia: Henryk Konwiński, scenografia: Bogusław Cichocki, kostiumy: Dorota Morawetz, kierownictwo muzyczne: Jerzy Jarosik. Premiera: 18 IX 1992. Przedstawienia pokazane w ramach Przeglądu Repertuaru Teatru Rozrywki w dniach 15-20 111 1994.

Musicale coraz częściej pojawiają się na polskich scenach. Grają je zarówno teatry dramatyczne, operetkowe a nawet sceny operowe. Nic dziwnego, ten repertuar zawsze może liczyć na nadkomplety widowni i jest grany przez wiele sezonów. Najczęściej są to jednak wciąż te same tytuły. Bardzo małe urozmaicenie repertuarowe spowodowane jest przede wszystkim brakiem praw autorskich na wystawienie najnowszych szlagierów i stąd polska publiczność wciąż jeszcze czeka na takie klasyczne już dzieła jak: A Chorus Line Marvina Hamlischa, Hair Galta Mac Dermota, Oklahoma! Richarda Rodgersa czy na dwa największe przeboje lat osiemdziesiątych: Cats i Upiora w operze Andrew Lloyd Webbera. Jak na razie musimy cieszyć się więc kolejnymi Skrzypkami na dachu i Kabaretami, zwłaszcza, że niektóre z nich są znakomite. Tak właśnie jest w chorzowskim Teatrze Rozrywki, gdzie oba przedstawienia przygotował Marcel Kochańczyk.

Od lat dyrektorem Teatru Rozrywki jest Dariusz Miłkowski. W jego teatrze na dwóch scenach wystawiane są musicale i kameralne spektakle muzyczne, ale nie jest to jedyna oferta zespołu. W repertuarze znajdują się m.in. Księżniczka Turandot Gozziego, najnowszy spektakl Józefa Szajny Ślady, Kaczo Schaeffera, a także przedstawienia dla dzieci. Teatr prowadzi również bogatą działalność impresaryjną sprowadzając i pokazując w Chorzowie najciekawsze wydarzenia krajowego życia kulturalnego. Galeria Antrakt zaprasza widzów na wystawy poświęcone wybitnym twórcom związanym z teatrem. Do najciekawszych ekspozycji należy zaliczyć wystawy rysunków, gwaszów i plakatów Józefa Szajny oraz otwartą w marcu - projektów kostiumów i dekoracji Barbary Ptak, autorki kostiumów do takich filmów jak: Faraon Kawalerowicza, Noce i dnie Antczaka, Ziemia obiecana Wajdy czy Królowa Bona Majewskiego. Według jej projektów przygotowano też kostiumy do chorzowskiej inscenizacji Skrzypka na dachu. Musical Josepha Steina, Jerry'ego Bocka i Sheldona Harnicka jest bez wątpienia jednym z największych sukcesów nie tylko artystycznych ale i kasowych w historii gatunku. Jest połączeniem muzyki i świetnego libretta (co nieczęsto idzie w parze) z intrygującym folklorem żydowskim. Po inscenizacji Jerome Robbinsa, a przede wszystkim po filmie Normana Jewisona niewiele już można powiedzieć nowego przygotowując Skrzypka. Bo też chyba nie idzie tu o odkrywcze wersje, ale o przekazanie wzruszającego dramatu mieszkańców Anatewki.

Chorzowskie przedstawienie oglądałem w pięć miesięcy po premierze. Dziś dalekie jest od doskonałości. Śpiewane jest na ogół dobrze, natomiast ze stroną aktorską jest już znacznie gorzej. Nie wyczuwa się tu napięcia między postaciami, zupełnie opadły emocje i gra się trochę bez namysłu. W tekście Steina są ogromne pokłady humoru ale i dramatyzmu, trzeba je tylko odpowiednio wypunktować. Aktorzy chorzowscy grają prawie bez pauz, ich reakcje są zbyt szybkie i zbyt "gotowe". Kilka przykładów:

- zabawna pomyłka Tewjego, który myśli, że Lejzor chce kupić od niego krowę, gdy w rzeczywistości chodzi o córkę Cajtel, nie jest dostatecznie wypunktowana,

- Lejzor Wolf za łatwo godzi się z tym, że Cajtel wyjdzie ze Motla a nie za niego i na weselu cieszy się razem ze wszystkimi (zwłaszcza, że za chwilę rozpocznie kłótnię),

- pogrom wsi na nikim z obecnych nie robi większego wrażenia, itd. Przedstawieniu Kochańczyka wystarczyłaby zapewne solidna próba wznowieniowa i wszystko byłoby w porządku. Jestem tego pewien, gdyż od strony wokalnej jest to spektakl bez zarzutu. Z wykonawców z przyjemnością wymieniam: Stanisława Ptaka (Tewje Mleczarz), Martę Kotowską (Gołda), Jolantę Strzelecką, Marię Meyer i Małgorzatę Gadecką-Opolską (ich córki) oraz Artura Święsa (Motel).

Marcel Kochańczyk jest autorem inscenizacji i reżyserem również innego przedstawienia Teatru Rozrywki. Cabaret Johnna Kandera, Joe Masteroffa I i Freda Ebba jest z pewnością jednym z największych sukcesów teatru. I Tutaj uznanie należy się całemu zespołowi i wszystkim twórcom przedstawienia. Grane jest ono od prawie dwóch lat i nic nie utraciło ze swej świeżości i wymowy.

Republika Weimarska lat trzydziestych, czas kryzysu i szalejących bojówek hitlerowskich, Kurta Tucholsky'ego i Klausa Manna. Dekadencki Berlin ze światem nocnych kabaretów ale i ciągle mieszczańskich domów. O tym mówi musical Masteroffa i o tym jest także chorzowskie przedstawienie. Ostro zderzają się tu dwa światy: niczym nie skrępowanego kabaretu "Kit-Kat" i statecznego tradycyjnego domu Fraulein Schneider. Ale nad wszystkim wisi coraz groźniej narastająca fala hitleryzmu. Akcja rozgrywa się na scenie (tam znajduje się pokój Sally), a gdy wydarzenia przenoszą się do kabaretu, polem gry jest proscenium, podest wchodzący na widownię, a nawet pomost nad oknem sceny. Rozbłyskują światełka umieszczone dokoła i Mistrz Ceremonii rozpoczyna swój show. Prowadził go bardzo przebiegle i sprytnie. Jacenty Jędrusik, znakomity w tej roli, panuje niepodzielnie nad wydarzeniami i potrafi nie tylko rozśmieszyć. Gdy w finale pierwszego aktu po pieśni Tomorrow belongs to me, będącej "hymnem" hitlerowskiej młodzieży, przechodzi powoli przez scenę patrząc wprost na widownię, staje się złowieszczy i groźny. Chorzowski Cabaret jest śpiewany, tańczony i grany znakomicie. Są tu prócz Jędrusika, trzy dobre role. Przede wszystkim pełna ciepła i serdeczności, prawdziwie "przedwojenna" para: Elżbieta Okupska i Stanisław Ptak (w rolach Fraulein Schneider i Herr Rudolfa Schultza). Ich dramat je przejmujący, są zbyt słabi by ocalić swą miłość przeciwstawiając naciskom polityki. Maria Meyer dobrze śpiewa i stwarza postać wyrazistą. Jej Sally Bowles niczego nie chce rozumieć, chce po prostu brać życie takim jakim ono jest.

W sumie Cabaret w Teatrze Rozrywki jest jednym z najciekawszych i najlepszych przedstawień musicalowych w historii tego gatunku na polskich scenach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji