Artykuły

"Oczyszczeni" dotykają ciszą

Są spektakle, których nie sposób zapomnieć, przedstawienia, które wyzwalają w nas nieznane dotąd emocje. Rozmową z Grzegorzem Jarzyną i Krzysztofem Warlikowskim ("Gazeta" z 12-13 stycznia) rozpoczęliśmy dyskusję o teatrze, który dotyka. Jakie były Wasze ekstremalne doznania w teatrze? Publikujemy fragmenty listów naszych czytelników.

Po obejrzeniu "Oczyszczonych" w teatrze Rozmaitości pomyślałam sobie, że z tekstami Sarah Kane jest tak jak z utworami markiza de Sade. Jeśli nastawimy się na przemoc czy seks, to efekt będzie krótkotrwały i jednorazowy. Seks i przemoc podane w nadmiarze przestaną szokować czy podniecać, zaczną zwyczajnie nudzić. Jeśli nie umiemy posłużyć się nimi jako kluczem do czegoś jeszcze, czegoś więcej, to teatr Kane pozostanie pusty, jałowy, nudny. Bo czy wobec obrazków, jakie oglądamy codziennie w telewizji, cokolwiek może jeszcze szokować?

Tymczasem recenzje "Oczyszczonych", które czytałam przed pójściem do teatru, koncentrowały się na przytaczaniu scen seksu i przemocy. Miałam -jako widz - doznać wstrząsu, powinnam oburzyć się albo oczyścić, wyjść porażona odcinanymi i przyszywanymi członkami, nagimi ciałami aktorów, brutalnym językiem, krwią i spermą. Sceny, które miały mnie dotknąć najbardziej, nie pozostawiły we mnie trwalszego śladu. Sztuka Kane dotknęła mnie nie poprzez wrzask, ale dzięki pokładom ciszy, które reżyser umiał wydobyć, posługując się wrzaskiem jako środkiem, niejako celem. Krzysztof Warlikowski bywa poetą, który wspierany przez innych artystów potrafi wygrać tony najbardziej nieuchwytne i przenikające. Artystami okazali się też Stanisława Celińska i Jacek Poniedziałek. Ten ostatni zachwycił mnie - nie pierwszy raz - rodzajem powściągliwej, kontrolowanej, spowolnionej, pozornie drwiącej gry, która nie pozwala mi przejść do porządku dziennego nad słowem, gestem, grymasem - ale każe zatrzymać się i zapytać o ich sens i szczerość. Czuję w grze tego aktora jakieś przerafinowanie, którym wydobywa całą złożoność - współczesność swoich bohaterów. Jedna z moich ulubionych w "Oczyszczonych" scen to ta, gdy Karl prosi kochanka o obrączkę. Poniedziałek świetnie oddał ten nieudolny i rozpaczliwy cynizm, jaki wkłada na twarz człowiek, który boi się miłości. Wspaniale zagrany przez Jacka Poniedziałka jest też moment, kiedy jego bohater obserwuje tańczącego Karla. Ale jak obserwuje!

Bardzo podobała mi się Stanisława Celińska. Wielka aktorka. Zdanie, "Kocham twojego kutasa", zabrzmiało w jej ustach nieoczekiwanie jak wyznanie pensjonarki. Dla mnie to zdanie będzie objęciem całej sztuki. Ci bohaterowie wyjący o miłość, zdarci przez życie, pozbawieni złudzeń, chorzy z rozpaczy, będą gotowi zniszczyć się raz jeszcze, uwierzyć raz jeszcze, wydać się na ból z entuzjazmem pensjonarki niemającej pojęcia o życiu. Byle miłość przyszła. Kiedy wracałam do domu po skończonym przedstawieniu, uderzył mnie spokój nocy i spokój miasta. Na pewno nie czułam oburzenia ani nawet przerażenia. Raczej zamyślenie.

Anna Szymczak

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji