Artykuły

Talii sumowanie

Ogólnopolski Festiwal Komedii Talia podsumowuje Beata Stelmach-Kutrzuba w Temi.

Ogólnopolski Festiwal Komedii Talia, imprezę, na którą czekają cały rok tarnowscy teatromani, mamy już za sobą. Czas na podsumowania, oceny i postulaty.

Muza patronująca XIV edycji festiwalu była "rozsupłana" (bynajmniej nie rozwiązła), bowiem na festiwalowym logo, które towarzyszyło wszystkim jego wydarzeniom, widniał niezasznurowany gorset, nawiązując dowcipnie do znaczenia rzeczownika pospolitego talia. Pod tym znakiem przez 9 dni trwania imprezy tarnowianie mieli okazję obejrzeć 5 spektakli konkursowych i 4 towarzyszące im pozakonkursowe. Niestety, przedstawienia, jak w ubiegłym roku, z powodu przedłużającego się remontu budynku teatru odbywały się w Pałacu Młodzieży na niewymiarowej scenie, dlatego też oglądaliśmy jedynie spektakle kameralne, niewymagające dużej przestrzeni i rozbudowanej scenografii. A oto krótkie przypomnienie startujących w konkursie przedstawień.

"Lekcję szaleństwa" Eugene'a Ionesco w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza pokazał w Tarnowie Teatr Nowy z Zabrza. Na inscenizację złożyły się dwie jednoaktówki - "Lekcja" i "Szaleństwo we dwoje". Obie w charakterystycznej dla autora poetyce absurdu i groteski ukazywały śmieszności, nonsensy w codziennych stosunkach międzyludzkich. Był to spektakl tyleż zabawny, co intrygujący. W obsadzie zobaczyliśmy Joannę Żółkowską i Paulinę Holtz (znane z serialu "Klan") oraz Wojciecha Leśniaka.

Z kolei "Bożyszcze kobiet" Neila Simona to komedia obyczajowa w reżyserii Cezarego Morawskiego, zaprezentowana przez Teatr Capitol z Warszawy. Przygody żonatego właściciela rybnej restauracji, szukającego rozrywki i urozmaicenia w schadzkach z kobietami w mieszkaniu matki rozchmurzyły nawet największych ponuraków. Piotr Gąsowski w towarzystwie trzech pań - Hanny Śleszyńskiej, Anny Dereszowskiej, Anny Deki - dał prawdziwy pokaz komediowego aktorstwa.

Najwięcej jednak uciechy mieli licznie przybyli tarnowianie na spektakl "Klimakterium...i już", zrealizowany przez Agencję Artystyczną Klimaty z Warszawy. Sztukę Elżbiety Jodłowskiej wyreżyserował Cezary Domagała, a prześmiesznymi dia-

logami i piosenkami bawiły nas, oprócz autorki, Krystyna Sienkiewicz, Elżbieta Jarosik i Ludmiła Warzecha - doświadczone, komediowe "wyjadaczki". Robiły to na tyle skutecznie, że publiczność nagrodziła przedstawienie główną nagrodą.

Bardzo dobry spektakl pokazał też Teatr Ludowy z Krakowa. "Duety" Petera Quiltera w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego to sceny z życia par znajdujących się na różnym etapie znajomości - od randki "w ciemno" po rozwód. Pełen ciepłego humoru tekst w bardzo dobrej inscenizacji i równie dobrym aktorskim wykonaniu (Maja Barełkowska, Tadeusz Łomnicki) śmieszył i wzruszał jednocześnie.

Ostatni ze spektakli konkursowych "Szczęśliwy dzień" Andrzeja Chichłowskiego w reżyserii Andrzeja Grabarczyka wniósł elementy metafizyczne na scenę Pałacu Młodzieży. A stało się to za sprawą aniołów, których intrygi wprowadziły serię nieporozumień między parę kochających się ludzi. Na szczęście jak w rasowej komedii romantycznej prawdziwa miłość zwyciężyła przeszkody i wszystko zakończyło się happy endem, co przekonująco na scenie pokazali Joanna Kupińska, Andrzej Grabarczyk i Marek Siudym.

I na tym koniec, bo przedstawień w konkursie było niestety tylko pięć. A przecież pamiętamy czasy, kiedy o Grand Prix Talii rywalizowało ich przynajmniej dwa razy tyle.

Z imprez towarzyszących uwagę zwracał oryginalny, bo radiowy teatr ze spektaklem "Kocham pana, panie Sułku". A w nim legendarne już postacie z tekstu Jacka Janczarskiego - wiecznie naiwna, słodka i zakochana Pani Eliza, szorstki i niezbyt rozgarnięty Pan Sułek oraz towarzyszący im jak cień, tajemniczy Gajowy Marucha. Choć Andrzej Ferenc (narrator), Marta Lipińska i Krzysztof Kowalewski zasiedli j ak w radiowym studiu przed mikrofonami, to ekspresji płynącej za ich sprawą ze sceny było aż nadto.

Natomiast kabaret Super Duo, złożony z dwóch, ale za to jakich artystów z werwą bawił publiczność piosenkami i skeczami, wśród których nie zabrakło słynnych i klasycznych już tekstów, z dialogiem Konrada Toma "Sęk" na czele. Starszym widzom aż łza zakręciła się w oku na wspomnienie kabaretu Dudek, młodszym, którzy nie pamiętają dawnych czasów, łzy popłynęły ze śmiechu, bo trzeba przyznać, że panowie Michnikowski i Dziewoński znaleźli godne siebie zastępstwo w osobach Mariana Opanii i Wiktora Zborowskiego, współtworzących kabaret Super Duo.

Dwie pozostałe imprezy towarzyszące przygotowali gospodarze, czyli Tarnowski Teatr. O ile jednak premiera sztuki Jacka Chmielnika "Romanca" znakomicie wpisała się w zestaw festiwalowych propozycji, to "IIdefonsjada według Hermenegildy Kociubiń-skiej" okazała się spektaklem nie na tę okazję, pomysłem organizacyjnie chybionym. Chłopcy biorący udział w przedstawieniu są sympatyczni i utalentowani, ale daleko im jeszcze do profesjonalizmu, w konfrontacji z aktorami i spektaklami zawodowymi ich śpiew z playbacku, sztuczność i drobne nieporadności sceniczne to klapa na całej linii. W przyszłości organizatorzy powinni lepiej przemyśleć, co na festiwalu chcą zaprezentować, by po teatrach z Warszawy, Krakowa, Śląska czy innych nie zapachniało nagle tarnowską amatorszczyzną, choćby poza konkursem. A "Romanca" tak pięknie przecież wszystko zaczęła....

Mimo tej "wpadki" tarnowianie mieli na Tali to, czego najbardziej oczekują - dobrą zabawę oraz znane z ekranów telewizyjnych i kinowych twarze na tarnowskiej scenie. Wybuchy śmiechu na widowni i rozmowy podczas antraktów potwierdzają, że poziom satysfakcji publiczności był naprawdę wysoki.

Chętnie czytano też tradycyjną już, festiwalową gazetkę, której siedem numerów ukazało się podczas trwania całej imprezy pod wspólnym tytułem "4 Strony Talii". To wesołe wydawnictwo warte byłoby pochwały, gdyby w zespole redakcyjnym zatrudniono korektora. Nawet bardzo dowcipne teksty, a takich w gazetce nie brakowało, zapisane powinny być poprawnie pod względem ortograficznym i interpunkcyjnym, tym bardziej że wydawcą był teatr - instytucja kultury.

Nowością natomiast była akcja charytatywna, którą prowadzono wśród widzów na rzecz chorej dziewczynki. W moim przekonaniu, to dobry pomysł, by przy okazji zabawy, jaką zapewniają nam komedie, zrobić coś dla tych, którym nie jest do śmiechu. To tak, jakby swoją radością się z nimi podzielić. Pięknym gestem popisali się twórcy nagrodzonego spektaklu "Klimakterium", którzy włączyli się w akcję i przekazali zdobytą nagrodę wartości 15000 złotych na leczenie sześciomiesięcznej Kalinki. Takie lub podobne działania charytatywne mogłyby w przyszłości towarzyszyć kolejnym edycjom festiwalu i na stałe wpisać się w jego "krajobraz".

A w następnym roku czeka nas Talia jubileuszowa, bo piętnasta. Warto już teraz pomyśleć, jaką formułę powinien mieć jubileuszowy festiwal. Co się sprawdziło? Co trzeba zmienić? Na pewno zadbać, by tegoroczne potknięcia nie powtórzyły się. Ale nie tylko. Chcielibyśmy przecież, by tarnowska Talia w środowisku teatralnym osiągnęła taki prestiż, jakim cieszy się Tarnowska Nagroda Filmowa w świecie filmu. Powinno się więc zapraszać więcej teatrów i spektakli do konkursu, aby rywalizacja nabrała rumieńców, a tarnowski widz miał rzetelny przegląd tego, co bawi Polaków na bliskich i odległych scenach w kraju. W wyremontowanym budynku będą wszak warunki do wystawiania także dużych przedstawień. Publiczność z pewnością nie zawiedzie, sądząc po dotychczasowej frekwencji na festiwalowych spektaklach. Powinno się też powołać profesjonalne jury, na co zwracałam już uwagę w ubiegłym roku, złożone ze znawców sztuki teatralnej, by tarnowskie Grand Prix miało swoją wagę i znaczenie. Nagroda publiczności, jakże cenna dla twórców, mogłaby istnieć równolegle i być przyznawana drogą głosowania, jak miało to miejsce dotychczas. Zdaję sobie sprawę, że to, co piszę, to swoisty "koncert życzeń", za którym kryją się spore koszty. Jeśli jednak teatr był w stanie je udźwignąć trzy czy cztery lata temu, czemu nie miałby sobie z nimi poradzić teraz. Ponadto słyszeliśmy podczas otwarcia festiwalu o dodatkowych pieniądzach pozyskanych przez placówkę od władz wojewódzkich i miejskich na rzecz właśnie przyszłorocznej Talii. To byłaby szansa, by Ogólnopolski Festiwal Komedii stał się ogólnopolskim nie tylko z nazwy, by nabrał w końcu rozmachu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji