Artykuły

Zabawka i ofiara czyli wstrząsająca historia człowieka-słonia

John Merrick był naznaczony nieuleczalne: chorobą wrodzoną, która zniekształciła mu twarz, kształt głowy, budowę ciała, zdeformowała aparat mowy. W wiktoriańskim Londynie, zresztą nie tyłka tom u schyłku zeszłego stulecia nędza plus kalectwo spychały człowieka na dno ludzkiej egzystencji, pozbawiały prawa do godności, bycia człowiekiem, nawet - do życia. Jedynym miejscem, gdzie mógł przetrwać w upadającej egzystencji, były ludowe jarmarki, na których dzielił los tresowanych zwierząt; śmiech gawiedzi pozwalał mu przynajmniej nie umrzeć z głodu.

John Merrick znalazł jednak schronienie. W 1886 roku trafił do miejskiego Szpitala Londyńskiego, gdzie roztoczono nad nim opiekę. Lekarz, który mu ją zapewnił, dr Treves, opisał ten szczególny, nieznany wówczas przypadek kliniczny, zanotował też losy Merricka - jarmarcznego człowieka-słonia.

Po blisko 100 latach, do zapisków chirurga dotarł dramaturg angielski Bernard Pomerance i na ich podstawie napisał utwór sceniczny zatytułowany właśnie "Człowiek-Słoń". Poszedł jednak dalej niźli tylko opisanie wstrząsających losów jednego ludzkiego nieszczęścia. W sztuce zawarł własną wiedzę o epoce i społeczeństwie, kulturze, a zwłaszcza e ludziach. I wykazał ograniczoność ogólnie przyjętego kodeksu obyczajowego, zasad współżycia między ludźmi, wyznawanych i głoszonych wartości: ich ograniczoność i bezradność wobec zjawiska wykraczającego poza akceptowane normy, wobec wybryku natury, jej zagadki, jaką dla współczesnych jawił się Merrick.

Sztuka, zanim trafiła na scenę Teatru Współczesnego, przeszła przez sceny londyńskie, przetłumaczona została na wiele języków, posłużyła jako scenariusz do filmu Dawida Lyncha. To że film prezentowany był w Polsce z górą dwa lata temu w ramach Przeglądu Filmów Brytyjskich, należy poczytywać za szczęście dla zespołu warszawskiego i reżysera Marcela Kochańczyka. Bowiem grzeszył tymi samymi niedostatkami co przedstawienie - był miejscami nużący, w swej rozwlekłości tracił rytm wydarzeń i napięcia, raził niespójnością dramaturgiczną gdy obrazami projekcją stanów emocjonalnych bohaterów uzupełniał treść i wymowę filmu o komentarz autorski.

Słabości te oczywiście należy zapisać na karb autora sztuki. A że mimo wszystko film poruszał mocno widza i głęboko zapadł w pamięci - to uczyniła już sama historia pokrzywdzonego przez los i naturę człowieka, który stał się i zabawką, i ofiara dla okrutnego motłochu jak i dla dobrze urodzonych litościwych filantropów.

Nikogo obojętnym nie pozostawia tez warszawskie przedstawienie, przez Kochańczyka wyreżyserowane, może ze zbyt małą drapieżnością, ale z dużą kulturą i oszczędnością inscenizacyjną, która wymownie wskazuje na jarmarczno-salonową sensację jaka towarzyszyła życiu Merricka.

Jego samego gra Adam Ferency i gra go bardzo dobrze, jedynie środkami aktorskimi przedstawiając wygląd i zniekształcenie ciała bohatera. Maja Komorowska tym razem jest piękną, tolerancyjną inteligentną Panią Kendal, aktorką, jedyną która stara się okazać przyjaźń i zrozumienie Merrickowi. W przedstawieniu biorą udział również m.in Ilona Stawińska, Krzysztof Kolberger, Czesław Wołłejko, Krzysztof Kowalewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji