Artykuły

"Wesele" Wyspiańskiego w Teatrze Narodowym

Ostatnia inscenizacja "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze Narodowym, jak było to zresztą do przewidzenia, wywołała zrozumiałe zainteresowanie w dyskusjach i różnego rodzaju publikacjach na łamach czasopism. Powody tego zainteresowania są aż nadto znane, jednakże niektóre można raz jeszcze przypomnieć. Otóż dramaty Wyspiańskiego stanowią najlepszą możliwość wykazania umiejętności reżyserskich, aktorskich, scenograficznych itd. Ostatni okres przyniósł przecież głośne krakowskie przedstawienia. Myślę tutaj przede wszystkim o "Wyzwoleniu" w interpretacji Konrada Swinarskiego i "Nocy Listopadowej" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Aktualna inscenizacja "Wesela" Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym musiała budzić zainteresowanie już przez fakt wejścia z tą propozycją w kontekście rozgłosu wspomnianych krakowskich przedstawień Wyspiańskiego. Ponadto przed kilku laty Hanuszkiewicz inscenizował "Wesele" w telewizji a następnie przeniósł je na deski Teatru Powszechnego. Przy czym właśnie to przedstawienie z połowy lat sześćdziesiątych przez długi czas cieszyło się ogromną frekwencją i wywoływało wiele różnych opinii. Przyniosło reżyserowi nie tylko krajowy, ale i międzynarodowy rozgłos. Tym bardziej więc rosło zainteresowanie co do koncepcji inscenizacyjnej obecnej obsady aktorskiej itd. Słowem zwolennicy i przeciwnicy Hanuszkiewicza czekali, w zależności od swoich pozycji na kolejną propozycję teatralną wybitnego twórcy.

Obecna premiera "Wesela" jest ważnym etapem na drodze twórczej Adama Hanuszkiewicza. Jest to istotny jakościowy skok w jego stylistyce teatralnej realizującej "rozmowy o Polakach" przy pomocy narodowej dramaturgii. Hanuszkiewicz pokazał, jak dalece wierny jest wielkiej myśli o sprawach Polaków, którą odnaleźć można w naszych literackich pomnikach dziejowych. Jest on w swojej koncepcji scenicznej najbliższy, wiemy Wyspiańskiemu zarówno w funkcjach, jakie przypisywał Wyspiański teatrowi, jak i w dyskusji nad rodowodem polskiej inteligencji, o czym bodajże najszerzej traktuje "Wesele", A więc jest to "Wesele" Wyspiańskiego roku 1974 według Adama Hanuszkiewicza.

W takim to ujęciu na plan pierwszy wybijają się ostre akcenty krytyki polskiej inteligencji artystycznej roku 1900, ale także roku entego. Jest to ostra satyra czy wręcz przenikliwy pamflet na niemożność inteligencji, jej artystowskie pozy, gadulstwo, mitomaństwo. Słowem - te wszystkie przywary, jakie towarzyszą polskiej inteligencji artystycznej począwszy od jej narodzin. Ale jest to tylko jedna strona zagadnienia. Druga to szukanie i wskazywanie prawdziwych, patriotycznych, zdrowych elementów wśród narodu. Jest więc to sztuka o narodowym czynie, potrzebie pracy i walki z pozą i gadulstwem. O Polsce nie można gadać, Polskę trzeba budować. Taki jest dzisiejszy sens wielkiej wizji Wyspiańskiego.

Realizując tę ideę Hanuszkiewicz traktował wszystkie elementy przedstawienia integralnie, przeznaczając różnym jej składnikom (muzyce, dekoracji itd.) funkcje uzupełniające. Wydobył przy pomocy właśnie najnowocześniejszych środków teatralnych, najpełniejszego Wyspiańskiego. Bohaterów swojego przedstawienia przesunął Hanuszkiewicz z głębi sceny, jakby wśród widzów, na mocno rozbudowane proscenium.

Najważniejszą jednak sprawą była obsada aktorska, która najpełniej miała wyłożyć myśli i sens dzisiejszy Wyspiańskiego - Hanuszkiewicza. Najtrafniejszym wyborem było chyba obsadzenie Andrzeja Łapickiego w roli Pana Młodego. Jest to przecież najważniejszy przedstawiciel inteligencji artystycznej. Ten znakomity artysta najtrafniej zrozumiał zamysł reżysera. W każdym słowie, ruchu, geście zagranym jakby od niechcenia, Łapicki oddaje wszystkie te cechy, które eksponować chciał zgodnie ze źródłem Hanuszkiewicz. Jest człowiekiem wiekowo dojrzałym, podtatusiałym amantem, umie udawać (a właściwie być na scenie) chłopomańskim, pięknoduchem, co to nagle zapragnął wiejskiej miłości. Wszystko to Łapicki robi z najwyższym kunsztem swojego znakomitego, i śmiem twierdzić niepowtarzalnego aktorstwa. A jak umie sam się przy tym bawić, stojąc jakby obok postaci, którą przyszło kreować.

Panna Młoda w wydaniu Bożeny Dykiel to także ewidentny wykład aktorski w tę przecież niełatwą rolę. Potrafi być jurną chłopką, dziewczyną, co to wchodzi w życie i będzie od niego wiele wymagać. Wiernie umie oddać ogólniejszy rys społeczno-obyczajowy jako reprezentantka swojej grupy społecznej. Jest w swojej grze autentyczna, prawdziwa, emanująca dużym ciepłem i wiejsko-rubasznym zaangażowaniem.

Kolejną znakomitą propozycją aktorską tego przedstawienia jest ujęcie roli Gospodarza przez Tadeusza Łomnickiego. Jest to koncepcja postaci z przełomu historycznych przeobrażeń społecznych półinteligencka, półszlachecka z wyraźnym akcentem współczesnego dystansu. Dystansu, wynikającego z krytycznego stosunku wobec przemian, które z takim trudem torują sobie drogę w tym powolnym świecie artystowsko-chłopomańskim przełomu XIX i XX w. Jest to także kreacja, z której raz jeszcze emanuje u Łomnickiego nieprzeciętna możliwość dysponowania środkami artystycznymi.

Jest w tym przedstawieniu wielka ilość znakomitych aktorskich propozycji. Jedną z najlepszych jest także kreacja Tadeusza Janczara w roli Czepca. Tej postaci wierzy się na serio przez całe przedstawienie. Jest to przecież obok Panny Młodej druga postać wyrosła z tradycji jurno-chłopskiej. I widać, iż Czepiec - Janczar godnie tę tradycję kontynuuje, wręcz poszerza, nadaje jakby nowych, ożywczych rumieńców.

Zofia Kucówna - to także nowy rozdział w interpretacji roli Gospodyni. Mocno eksponuje w swoim ujęciu wielką wiedzę o życiu, mądrość i doświadczenie, a przy tym wielkie ciepło rodzinne. W podobnym tonie, lecz lirycznym ujęciem roli Marysi wystąpiła Ewa Żukowska. Z wielkim znawstwem i mistrzostwem zaprezentował postać Poety Adam Hanuszkiewicz, który raczej starał się na zimno komentować aktualne wydarzenia. Matejkowskim, świetnie współgrającym z wyobraźnią historyczną Wyspiańskiego Stańczykiem jest Henryk Machalica (w tej roli występuje również Daniel Olbrychski).

Jest w tym przedstawieniu wiele jeszcze znakomitych, niepowtarzalnych kreacji. Wystarczy wspomnieć choćby perłę aktorską - Kazimierza Opalińskiego w roli Dziada, Kazimierza Wichniarza w roli Księdza, Janusza Kłosińskiego w roli Żyda, Mariusza Dmochowskiego jako Wernyhorę itd. Warto zwrócić także uwagę na kilka niezłych aktorskich pozycji w wykonaniu najmłodszej generacji aktorskiej. Myślę tutaj o żywiołowo z dużym ciepłem zarysowanej roli Jaśka w wydaniu Krzysztofa Kolbergera, Krzysztofa Majchrzaka jako Staszka, Haliny Rowickiej jako Zosi itd.

W przedstawieniu zresztą bierze udział ponad pięćdziesiąt osób z zespołu aktorskiego. Wiele jeszcze można by wymienić udanych roi większych i mniejszych. Natomiast błędem było powierzenie roli Rachel piosenkarce - Magdzie Umer, która nie bardzo wie, co ma robić na scenie, a przede wszystkim prawie jej nie słychać na widowni.

Ważną funkcję w tej inscenizacji spełnia scenografia, której autorem jest znany mistrz Adam Kilian. Jest to bardzo malownicza, kolorowa propozycja. Kompozytorem interesującej muzyki jest Zbigniew Karnecki.

Jest to przedstawienie, które rzeczywiście wiele wnosi do prezentacji scenicznej Wyspiańskiego. Pokazuje autora "Wyzwolenia" także jako ostrego, przenikliwego, polityczno-obyczajowego pamflecistę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji