Artykuły

Teatralne wojaże i - sukcesy

Jakże często piszemy: sukces! W kolejnych wywiadach, rozmowach, relacjach specjalnych wysłanników, tak na dobrą sprawę każdorazowa wizyta polskich teatrów za granicą kończy się sukcesem. Jak było naprawdę? Czasem, w kilka tygodni po triumfalnym przyjeździe do kraju nadchodziły niekoniecznie entuzjastyczne recenzje, czasem w miarę upływu czasu, z okazji różnorakich porównań pisaliśmy i mówiliśmy: tamtym razem było to nieporozumienie, ale tym to już... naprawdę powodzenie.

Powiada ktoś, iż nasze teatralne sukcesy można podzielić na "zwykłe" i "prawdziwe". Zwykłe odnosi się już z przyzwyczajenia, prawdziwe - czasami. Przecież jednak bywają i - mają szanse się utrwalić.

Dyskutowano o tym ostatnio w Pagarcie na konferencji prasowej zorganizowanej z okazji pobytu Teatru Narodowego w NRD, a ściślej w dwóch miastach tego kraju - Berlinie i Halle. Przyczynkiem był właśnie: sukces. Powodem do głębszych refleksji fakt, iż pokazywano po raz pierwszy w NRD "Wesele" Wyspiańskiego, utwór uznawany przez wielu za hermetyczny, na tyle polski, iż trudny do zaakceptowania przez ,.obcych". Jeżeli w NRD go zaakceptowano, przyjęto, oklaskiwano - a był pokazywany bez pośrednictwa słuchawkowego przekładu, to składa się na to kilka niewątpliwie przyczyn. Wśród nich - sam kształt przedstawienia wzbudzającego emocje, porywającego aktorstwem, harmonią i barwą, przedstawienia odmiennego zresztą od warszawskiej premiery: skondensowano tekst, poprzesuwano akcenty, gra aktorska podobno właśnie dopiero w NRD nabrała kolorytu i wyrazistości, słowem - było to "inne" przedstawienie.

Osobną sprawą jest zagadnienie właściwej interpretacji zamierzeń reżyserskich i tu także niespodzianka. Zamysł został bezbłędnie odczytany przez wszystkich niemal recenzentów i krytyków. Skąd się to rodzi? Ze znajomości tekstu? Chyba raczej ze znajomości polskiego teatru. Wśród krytyków NRD jest wielu takich, którzy odwiedzają często nasz kraj, spotykają się z polskimi ludźmi teatru, rozumieją, jakimi prawami rządzi się nasz teatr. To ma swoje znaczenie.

Powołując się na przykład Narodowego i "Wesela", a trzeba tu dodać, iż przedstawienia nie poprzedził i nie zbliżył w tym kraju film Wajdy, dotąd jeszcze w NRD nie wyświetlany - warto na sprawę wyjazdów zagranicznych polskich teatrów spojrzeć szerzej. Trzeba bowiem korzystać z tej szansy, z momentu, w którym teatr nasz (przecież słusznie!) tak wysoko notowany jest na światowej giełdzie. Przyczynił się do tego także ostatnio warszawski sezon Teatru Narodów, pobyt w naszym kraju wielu krytyków z różnych części świata, ich zachwyt dla osiągnięć polskich scen. Zachwyt przekazany "na piśmie" w wielu krajach.

Po pobycie w USA i Kanadzie z "Zemstą" Fredry dyrektor Gustaw Holoubek w wywiadzie na naszych łamach powiedział m. in., iż nie ma przeszkód, by polski teatr zaprezentował się nie tylko polonijnej, ale także amerykańskiej publiczność. Jest w tym zapewne wiele racji. Rzecz w tym, że takie wizyty, jakie ostatnio składały nasze teatry w świecie - muszą być przygotowane. Muszą się odbywać w odpowiednich warunkach, w odpowiedniej oprawie, muszą być propagandowo dyskontowane.

Pagart pragnie tym problemom poświęcić więcej, niż dotąd uwagi. Zamierza owe problemy przygotować także poprzez większe niż dotąd zainteresowanie dla przekładów polskiej literatury dramatycznej, otoczenie opieką i serdecznym pośrednictwem tych reżyserów, scenografów, którzy pracują na wielu scenach Europy. I torują także drogę polskiemu teatrowi w świat.

Sprawy to istotne. Warto korzystać pełniej z istniejącej szansy.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji