Artykuły

Bo w niej był seks

Misternie utkana z setek cytatów monumentalna monografia Kaliny Jędrusik przekonuje, że rolę wiodącą w jej życiu odgrywało łóżko - pisał Tomasz Z. Zapert w Rzeczpospolitej. Dziś 83 rocznica jej urodzin.

Stanisław Dygat pewnego dnia uraczył przyjaciół taką oto dykteryjką: "Wracam kiedyś wcześniej z delegacji i nie zgadniecie, co zastałem w domu. Kalina spała zupełnie sama!". Jego zdumienie wydaje się autentyczne, zważywszy na słowa żony: "Nie wyobrażam sobie życia bez seksu. (...) Brak seksu to kalectwo, które trzeba leczyć".

Włodzimierz Korcz wspominał z kolei: "Po jednym z koncertów w jakimś małym miasteczku (...) przyszły miejscowe panie, które miały nam wypłacić honoraria. Przyniosły stertę dokumentów do podpisania. Kalina podpisała pierwszy z wierzchu i oddała im ze słowami: "Macie, odp....... cie się".

Panie zamarły, a ja skuliłem się ze wstydu i po prostu uciekłem. Za chwilę słyszę zza uchylonych drzwi, jak Kalina im peroruje:

"O co wam chodzi? O p...... enie! Przecież nie ma nic piękniejszego na świecie!"

Nie ma się tedy co dziwić, że nikt inny nie mógł tak jak ona interpretować szlagieru z Kabaretu Starszych Panów "Bo we mnie jest seks".

Jestem, jaka jestem

Jak to się zatem stało, że jej związek z Dygatem przetrwał niemal ćwierćwiecze? Może dlatego, że po kilku latach przeistoczył się w małżeństwo otwarte: "Oboje akceptowali zdrady, których się dopuszczali. Kalina przeżyła wiele miłości". Prasa brukowa w PRL nie istniała, toteż jej romansami z aktorami: Tadeuszem Plucińskim, Władysławem Kowalskim, operatorem Wiesławem Rutowiczem, tyczkarzem Włodzimierzem Sokołowskim, piosenkarzem Wojciechem Gąssowskim oraz muzykami Aleksandrem Jedyneckim i Januszem Trzcińskim (czy lista Michalskiego jest aby kompletna?) ekscytowała się jedynie Warszawka, której tandem Dygat-Jędrusik był wyrazistym ucieleśnieniem. Mokotowskie mieszkanie Dygata pełniło funkcję artystycznego salonu, którą - już za czasów Gierka - przejęła żoliborska willa, kupiona dzięki protekcji ówczesnego pierwszego sekretarza KW PZPR Józefa Kępy. Aczkolwiek zdaniem jednego z najbliższych przyjaciół pary Krzysztofa Kąkolewskiego - i skłonny jestem się z nim zgodzić: "Wbrew temu, co się mówi, Dygat wcale nie miał dworu, tylko wybierał sobie pewnych ludzi, którzy go interesowali. (...) Jednych na długo, innych nie do końca. Kiedy na przykład Morgenstern nakręcił serial "Polskie drogi", gdzie komuniści uczyli Polaków walki z Niemcami, to Stasiu owszem, nie zerwał z nim znajomości, ale tamten popadł u niego w niełaskę".

Ze starannie wydanej - także pod względem ikonograficznym - książki wynika, że Dygat kształtował artystyczne emploi małżonki. Widział w niej wampa, seksbombę, femme fatale... Ingerował w jej pracę, skądinąd bardzo interesowało go środowisko aktorskie, które ukazał w krzywym zwierciadle na łamach "Przekroju". Przez kilkanaście miesięcy drukowano tam powieść niejakiej Anny Tarczyńskiej pt. "Jestem jaka jestem". Socjeta dumała, kto jest autorem tego pamfletu na nią, tak trafnie i na bieżąco charakteryzującego stosunki panujące w stołecznej cyganerii z czasów małej stabilizacji towarzysza Wiesława. Dopiero po latach wyszło na jaw, że pisał to Dygat na kanwie relacji swej połowicy o niewyparzonym języku, czego dowodem choćby jej list do małżonka z roku 1963:

"Czytam teraz z nudów nasze wszystkie czasopisma. Gdzie bez przerwy zdjęcia i wiadomości na temat tej całej zgrai moich koleżanek, często amatorek, i tych wszystkich skurwysynów, naszych przyjaciół.(...) Zdaje się, że trzeba będzie bardzo mądrze i na zimno oczywiście wejść w skórę świni, szui i kurwy, ale tym razem naprawdę, o ile już nie jest za późno. I tak zresztą o nas, zwłaszcza o mnie, tak się mówi, z tym, że dodają jeszcze - głupia (głupi), prawda? (...)

Żadne nerwy, żelazny spokój, uprzejma uśmiechnięta buzia, a w środku świnia! Wtedy będziemy wielcy, wspaniali, uznani, szlachetni i będziemy mieć dużo pieniędzy. Spójrz na naszych nawet najbliższych - G. H. (Gustaw Holoubek), J. Mar. (Jerzy Markuszewski), A. Ł. (Andrzej Łapicki). Przecież to jednak w pewnym sensie świnie i spryciarze jak diabli. Zastanów się, jakim sposobem, ile, dla takiej, takiej koszmarnej nogi Majki (Wachowiak, ówczesnej żony Holoubka - przyp. Dariusz Michalski) potrafił załatwić Gucio. Właściwie nie życzyłabym sobie niczego więcej, jak być w jej sytuacji zawodowej - kręci film za filmem, gra świetną rolę u jego boku w teatrze, w telewizji będzie grać u Gucia i Gruzy bez przerwy, razem z Guciem będzie śpiewać u Kydryńskiego piosenki. Takie zero, taka rozdeptana żaba, nie aktorka. Czyżewska kręci podobno w 5-ciu filmach równocześnie pięć głównych ról, a scenarzyści piszą dla niej już na rok 1970 wspaniałe role. Żona Antczaka (Jadwiga Barańska - przyp. D. M), jak wiesz, nie wychodzi z telewizji, on niedługo zacznie kręcić filmy i tylko dla niej, i tylko z nią. Andrzej Ł (apicki), który niedawno wyrwał się do życia, lawiruje między Beatą (Tyszkiewicz) a Czyżewską - wspaniałymi partnerkami-dupami".

Prawda, jak niewiele w ciągu przeszło czterech dekad zmieniły się mechanizmy naszego showbiznesu...

Polly i Holly

Zasługą Michalskiego jest weryfikacja wielu mitów otaczających, niby nimb, jego bohaterkę. Nie kąpała się w szampanie. Gomułka jej nie lubił, ale nie na tyle, by - kiedy ujrzał ją na szklanym ekranie - ciskać w telewizor kapciem, względnie popielniczką. Gomułkowa nie wywierała presji na telewizyjną banicję artystki. Markuszewski insynuował - z pozycji jurora drugiego festiwalu opolskiego - twierdząc, że: "Jędrusik nie mogła wygrać imprezy - podejrzewano ją o nieodpowiednie pochodzenie. Do władzy doszedł Moczar i wszystko śmierdziało nacjonalizmem".

Autor książki ujawnia też niejeden Kalinowy sekret. Urodziła się rok wcześniej, niż podawała, miała przyrodniego brata, młodszego o lat 18, jej ojciec był senatorem II RP (z ramienia Ozonu). Ta wyrafinowana sybarytka i hedonistka miała do czynienia ze sportem (narciarstwo i jeździectwo). Kiedyś opowiadała swej drugiej połowie, że jazdy konnej uczył ją prawdziwy, elegancki rotmistrz: "I tak, i tak, i jeszcze taką pozę, i taką figurę. Stasio, który jej się bacznie przyglądał, jak zwykle leżąc w łóżku, zapytał: "Słuchaj, czy ty jesteś pewna, że on cię uczy jeździć na koniu?"".

Z ról filmowych aktorki wybijają się cztery: emanująca seksapilem Lucy Zuckerowa w ekranizacji "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta, żydowska matrona w serialu produkcji NRD "Hotel Polanów i jego goście" (niestety, od 23 lat walka o prawa autorskie uniemożliwia jego reemisję), amantka Joanna w "Lekarstwie na miłość" z oszałamiającą 43-sekundową sekwencją artystki kąpiącej się w wannie. Inna kwestia, że dzięki nadmiarowi piany nie był to pierwszy akt w polskiej komedii. Na to trzeba było jeszcze poczekać niespełna rok. Do premiery "Poradnika matrymonialnego" przedstawiającego w pełnej krasie wdzięki adresatki życzeń Dygata: "Niech ci wszystko w tym roku tak sprzyja, jak ja Ci sprzyjam".

Ostatnia kreacja filmowa Kaliny Jędrusik - jako właścicielki węgierskiego lupanaru - pochodzi z ponadczasowych "C. K. Dezerterów": "Propozycję Janusza (Majewskiego) uznałam za znak czasu. (...) Bo skoro karierę filmową rozpoczęłam od rólek cichodajek, mewek, panienek niezbyt ciężkich obyczajów, to musiałam kiedyś zagrać ich szefową - burdelmamę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji