Artykuły

Kielce. Jubileusz Teatru Kubuś

Kubuś kończy 55 lat i tym samym - jak mówi jego szefowa - wchodzi w najlepszy wiek męski. Trochę biedny, ale z wielką pasją, zaangażowaniem i - co najważniejsze - kolejnymi pokoleniami wiernej publiczności.

Rozmowa z Ireną Dragan* [na zdjęciu]:

Monika Rosmanowska: W jakiej kondycji jest nasz 55-latek?

- Kubuś staje się Kubą. Nie jest już młodzieniaszkiem, jest w najlepszym dla mężczyzny wieku i codziennie udowadnia, że jest silny, zdrowy i wciąż ma duży potencjał.

Równocześnie jest chyba biedny.

- Rzeczywiście, dotacje z miasta są niewielkie, a co za tym idzie nie najlepsze są płace. To, niestety, przekłada się na kondycję pracowników. Są zmęczeni. Część, nie mogąc utrzymać rodzin, zatrudnia się w innych firmach, szuka innych możliwości zarobku. I to jest problem. Mam aktora, który równocześnie spełnia się zawodowo i jest dobrym managerem w Generali. Ale to Kubuś jest na pierwszym miejscu.

Co więc ich trzyma w teatrze?

- Pasja, magia sceny i magia publiczności. Kolejne pokolenia przychodzą na spektakle, bo teatr jest dla nich ważny. Mimo kryzysów, problemów mamy swoich widzów. Mamy, które przychodziły, jak były małe, teraz przyprowadzają swoje dzieci. Ten czar łączy. Aktorzy pracują przez lata i wciąż przychodzą młodzi.

Pieniądze z miasta to jedno, ale możecie sięgać i sięgacie do kasy ministra kultury.

- Proszę mi nawet o tym nie wspominać. Tych pieniędzy jest, po pierwsze, mało i trudno je zdobyć, a gdy już się to udaje, nigdy nie ma ich tyle, ile miało być. To zniechęca, a pracy, jaką trzeba włożyć w przygotowanie projektów, jest naprawdę dużo. Tak było w przypadku naszego wyjazdu do Chin na międzynarodowy festiwal i na Expo, na którym pokazaliśmy się z najlepszej strony. Prosiliśmy o niewiele, a dostaliśmy połowę tego. To syzyfowa praca. Trudno też o wsparcie prywatnych sponsorów. Jesteśmy dla nich za mali, nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem.

Jakie wyzwania widzi Pani przed "Kubusiem"?

- Chciałabym przyciągnąć do teatru publiczność najmłodszą, ale też dojrzalszą. Staramy się przygotowywać coś dla dorosłych, choć być może powinniśmy to robić częściej. Nie chodzi przy tym o to, aby być konkurencją dla naszej sceny dramatycznej. Musimy poszukiwać nowej formy, nowego spojrzenia, nowego języka. A jako teatr lalkowy mamy większy potencjał, operujemy znacznie większym wachlarzem teatralnych znaków. Nie wytyczam kierunków na następne lata. Już na początku swojej pracy zadeklarowałam, że będę na scenie przybliżać inne kultury i słowa dotrzymałam.

Czego życzyć Kubusiowi?

- Więcej pieniędzy i większej wolności finansowej. Pomysłów nam nie brakuje.

*Irena Dragan od 29 lat jest dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Lalki i Aktora "Kubuś".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji