Artykuły

Wojciech Pszoniak łączy Gliwice i Paryż

Paryż ma wieżę Eiffla, Gliwice wieżę Radiostacji. Miasta łączy także Wojciech Pszoniak. To tu zaczęła się jego droga do światowej sławy. Opisuje ją w filmie Krzysztof Korwin Piotrowski - pisze Iwona Sobczyk w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Wspomniana droga zaczęła się jednak mniej niż skromnie - w bydlęcym wagonie, którym w 1946 roku do Gliwic przyjechała ze Lwowa rodzina Wojciecha Pszoniaka. Przyszły aktor miał wtedy trzy lata. Ojciec Wojciecha dostał pracę jako kierownik biblioteki na Politechnice Śląskiej. Matka, prawdziwa dama, starała się prowadzić dom tak, jakby wojna i wszystko, co z nią związane, nigdy się nie wydarzyło.

Przesiedleńców ulokowano przy ul. Arkońskiej 7. W filmie Piotrowskiego Pszoniak wspomina, że w piwnicy hodowano gęsi na fois gras, a u sąsiadki z kamienicy naprzeciwko zaopatrywano się w znakomite marynowane śledzie. Z tej racji mały Wojtek nazywał ją panią Śledzikową. Przypomina sobie lekcje w Domu Plastyków, które udowodniły jego totalny brak malarskiego talentu, zakończoną podobną klapą misję zostania ministrantem w kościele św. Piotra i Pawła (potknął się o komżę i nie zadzwonił na podniesienie), lata spędzone w orkiestrze wojskowej, do której wstąpił jako 13-latek, rozmaite zawody, które wykonywał, zanim postanowił zostać aktorem (m.in. laboranta na politechnice, psiego fryzjera i pomocnika murarza), oraz gliwickich znajomych. - Nad nami mieszkał z rodziną mały Adaś Zagajewski. Strasznie tupał, aż trzęsła nam się lampa - opowiada w filmie aktor. Obaj artyści zaprzyjaźnili się dopiero wiele lat później, w latach 70., już w Paryżu.

Towarzystwo w ówczesnych Gliwicach było wyborowe. Naprzeciwko Pszoniaków mieszkali Barbara i Stanisław Ptakowie. To tutaj Pszoniak poznał Andrzeja Barańskiego i Tadeusza Różewicza. - Miał już za sobą doświadczenia gry w amatorskim teatrze i kabarecie, kiedy postanowił z Barańskim założyć przy Politechnice Śląskiej Studencki Teatr Poezji STEP. Młodzi artyści chcieli wystawiać rzeczy poważne i trafili na twórczość Różewicza. Z początku nie wiedzieli nawet, że mieszka w Gliwicach. W końcu doszło do spotkania, które zaowocowało wielką przyjaźnią - opowiada Piotrowski, reżyser i autor scenariusza filmu.

To właśnie podczas kręcenia dokumentu o gliwickich latach Różewicza reżyser wpadł na pomysł, żeby opowiedzieć także historię Pszoniaka. Aktora nie trzeba było długo namawiać. - Każdy człowiek potrzebuje swojego miasta. Ja swoje pierwsze miasto straciłem. W pewnym sensie Gliwice są moją zastępczą rodziną - mówił w filmie, a podczas spotkania po niedzielnej premierze dokumentu na gliwickiej Scenie Bajka dopowiadał: - Mam dwa ukochane miasta. Jednym z nich są Gliwice, gdzie spędziłem prawie 20 lat i przeżyłem wszystko, czego może doświadczyć młody człowiek. Drugim jest Paryż.

W filmie "Z Gliwic do Paryża - Wojtek Pszoniak" o artyście opowiadają m.in. Małgorzata Braunek, Anna Polony, Anna Seniuk, Jerzy Hoffman, Olgierd Łukaszewicz, Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn i Andrzej Wajda. Fabularyzowany dokument wyprodukowany przez miasto Gliwice będzie można zobaczyć w kinie Amok jeszcze raz w czwartek o godz. 19.30 w ramach festiwalu Camera Silesia. Potem trafi do sieci kin studyjnych. W styczniu film będzie można zobaczyć w programie 2 TVP.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji