Artykuły

Lublin. Przedwyborcza debata o kulturze

O kulturze i staraniach o tytuł ESK mówili kandydaci na prezydenta Lublina. Pytania zadawali przedstawiciele lubelskich artystów i szefowie instytucji kultury, którzy tłumnie przyszli w poniedziałek na Wydział Politologii UMCS.

Problemy kultury raczej łączyły niż dzieliły kandydatów na prezydenta Lublina. Wszyscy na przykład zgodzili się, że powinno się zostawić całą ekipę, która wygrała finał ESK dla Lublina.

Prowadzący dyskusję prof. Grzegorz Janusz zaczął rozmowę od oczywistego stwierdzenia: jedna z osób, która uczestniczy w debacie jako prezydent miasta będzie musiała się zmierzyć z ostatnim etapem przygotowań do końca konkursu na Europejską Stolicę Kultury. Lublin jest w jego finale obok czterech innych miast - Warszawy, Wrocławia, Katowic i Gdańska. O tym, kto wygrał dowiemy się w przyszłym roku.

Pytania zadawali przedstawiciele lubelskich artystów i szefowie instytucji kultury, którzy tłumnie przyszli w poniedziałek na Wydział Politologii UMCS. Tak jak w poprzednich trzech debatach "Gazety" udział wzięło sześciu kandydatów na prezydenta Lublina: Zbigniew Wojciechowski (kandydat bezpartyjny), Izabella Sierakowska (startuje z własnego komitetu), Andrzej Bieńko (kandydat PSL), Lech Sprawka (kandydat PiS), Jerzy Gryz (kandydat SLD) i Krzysztof Żuk (kandydat PO).

Jak finansować kulturę

Pierwsze pytanie zadał Krzysztof Babicki, dyrektor artystyczny Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie: - Od kilku lat instytucje kultury świetnie ze sobą współpracują i nie ma w tym przypadku znaczenia komu podlegają, miastu, czy województwu. Co zrobić, żeby z korzyścią dla miasta, nadal tworzyć jedną kulturę lubelską?

- Współpraca z samorządem jest konieczna, ale finansowanie powinno opierać się też na sponsorach - przekonywał Krzysztof Żuk.

- Prywatni przedsiębiorcy powinni szerzej uczestniczyć w finansowaniu działalności kulturalnej, bo władza publiczna ma ograniczone możliwości - uważa Jerzy Gryz.

Lech Sprawka nie miał wątpliwości: - Współpraca powinna dotyczyć wszystkich samorządów regionu. Wspólne działanie oznacza też współfinansowanie. Przy tych trudnościach budżetowych, jakie mamy każda kumulacja działań sprzyjać będzie tworzenie szerokie oferty kulturalnej. To też dotyczy inwestycji. Pole do takiej współpracy miedzy samorządami daje Euro 2012, jeśli Kazimierz Dolny, Nałęczów i Puławy będą ośrodkiem treningowym.

Andrzej Bieńko zgodził się z przedmówcami. Zbigniew Wojciechowski dodał: - Jeżeli nie będzie współpracy, to nie osiągniemy sukcesu. Zresztą twórcy w naszej aplikacji do ESK ściśle powiązali Lublin z regionem.

Brawami publiczność przyjęła pytanie plastyka Jarka Koziary: - Z czego w bogatej ofercie kulturalnej Lublina kandydaci skorzystali w ostatnim czasie.

Krzysztof Żuk: - Przede wszystkim wymieniłbym "Konfrontacje Teatralne" - byłem na "(A)Polonii" Warlikowskiego i "Przejściu" Mądzika. W międzyczasie zobaczyłem koncert Ewy Błaszczyk, którą bardzo lubię. Byłem też na bardzo dobrym koncercie w filharmonii.

Jerzy Gryz: - Koncert pani Błaszczyk.

Lech Sprawka: - Koncert poświęcony poezji Siergieja Jesienina.

Andrzej Bieńko: - Proszę państwa ja jestem pracodawcą ponad 1100 osób, a moi pracownicy też korzystali z dóbr kultury.

Izabella Sierakowska: - A ja się uczciwie uderzę w piersi, że dwa miesiące nie byłam nigdzie, po prostu nie miałam czasu. Nawet nie chodzi o kampanię. Kobiecie po prostu jest ciężej. Ja na przykład w tej chwili myślę, że muszę pojechać do domu i podać kolację dzieciom. Ale na każdej premierze teatru Osterwy jestem.

Zbigniew Wojciechowski: - Na premierze "Przejścia" Leszka Mądzika byłem ostatnio, a dwa tygodnie temu na występach teatralnych w Drohobyczu.

Więcej imprez masowych

Rafał "Koza" Koziński, lubelski animator kultury przypomniał, że jeszcze cztery lata temu wydatki Lublina na kulturę były "grubo poniżej średniej krajowej". - Teraz już doszliśmy do tego poziomu, widać rozwój festiwali, dostajemy nagrody. Jakie państwo mają pomysły na wspieranie kultury? - zapytał Koziński.

Jerzy Gryz zaproponował, żeby miasto dofinansowywało bilety teatralne dla uczniów i studentów.

Lech Sprawka: - Duże wydarzenia kulturalne to wspaniały element promocji i rozwój turystyki, która jest jedną z nadziei województwa. Goście zostawiają konkretne pieniądze. Biorąc pod uwagę korzyści, jestem za podtrzymaniem tendencji wzrostowej wydatków na kulturę.

Andrzej Bieńko uważa, że najwięcej korzyści przyniesie zwiększenie liczby imprez masowych w mieście, takich jak Jarmark Jagielloński.

Zbigniew Wojciechowski zapewnia: - Jeśli zostanę prezydentem, to na finał ESK pieniędzy nie zabraknie.

- Wrocław ma swoje osiągnięcia, ale mimo istniejącego bogatego życia kulturalnego, nie udało się zatrzymać turystów dłużej niż na dzień, dwa, bo jadą dalej do Krakowa. To również dotyczy naszej Nocy Kultury. Wyraźnie widać brak promocji oferty kulturalnej Lublina, szkoda, że nie udało się tego zrobić z Konfrontacjami Teatralnymi. Jeśli chcemy mieć efekty, nie należy żałować środków na promocję - przekonywał Krzysztof Żuk.

Teresa Księska-Falger, wieloletnia dyrektorka Filharmonii Lubelskiej zaznaczyła: - My się po prostu nie umiemy chwalić tym co mamy. Ale ciążenie ku kulturze w Lublinie jest ogromne i w tym jest gigantyczny potencjał.

- Przy okazji wyborów do krótkiej listy w konkursie Europejskiej Stolicy Kultury we wszystkich ogólnopolskich mediach o Lublinie mówiło się więcej niż z jakiegokolwiek innego powodu przez cały rok - podkreślił reżyser teatralny Paweł Passini.

Wyjście z teatrem na ulicę

Zbigniew Wojciechowski zwrócił uwagę, że nie wszystkich stać na uczestnictwo w kulturze i na przykład kupienie biletów do teatru dla całej rodziny. Dlatego "teatr powinien wyjść na ulicę". - Do budynku teatru wchodzi tylko wąska grupa ludzi i to powtarzająca się, a robienie teatru na placach i ulicach byłoby wyjściem do mieszkańców. Teatry uliczne często mają wysoki poziom kultury - mówił Zbigniew Wojciechowski.

Krzysztof Żuk widzi potrzebę edukacji kulturalnej na poziomie studentów. Powiedział też, co mu nie odpowiada jako zwykłemu widzowi: - Jak idę na koncert do filharmonii i widzę tam reklamy wszystkich sponsorów, to mi to przeszkadza. One powinny być, ale nie w taki sposób, aby to rozpraszało w czasie koncertów czy spektakli - stwierdził Krzysztof Żuk.

Jerzego Gryza niepokoi z kolei to, że oferta kulturalna w mieście nie dociera do wszystkich mieszkańców. - Kultura w Lublinie ma podwójny charakter, albo jest to kultura elitarna skierowana do elitarnego środowiska, albo jej w ogóle nie ma. Pojedźcie na Bronowice, Dziesiątą, Tatary, Kalinowszczyznę i zapytajcie, jakie są spektakle w Lublinie, już nie mówiąc już o tym, co robi Brama Grodzka itd. Nie ma masowego zainteresowania kulturą w Lublinie. Stare Miasto, Krakowskie Przedmieście, plac Litewski - tu się koncentruje życie kulturalne. Jakie jest zainteresowanie rad dzielnic sprawami kulturalnymi? O czym my tak naprawdę mówimy? O ścieżce kulturalnej w szkołach, gdy uczniowie nie mają czasu na wyjście do teatru? Do kina może, na jakieś propagandowe filmy - mówił Gryz.

Te słowa kandydata wywołały ostrą reakcję obecnych na sali artystów.

- Ja panu odpowiem. Multimedialną wystawę Plac Zabaw w Warsztatach Kultury w ciągu miesiąca odwiedziło 10 tysięcy dzieci, za darmo brały udział w takich lekcjach - przypomniał Rafał "Koza" Koziński.

- Ja czuję się dotknięty, bo od lat gramy tzw. szkolne spektakle, na których jest po 500, 600 osób - mówił reżyser Janusz Opryński, szef Teatru Provisorium. Nie zgodził się ze stereotypem za drogiej kultury, bo do każdego należy decyzja na co wyda pieniądze. Opryński jednocześnie zwrócił uwagę, że długofalowa strategia kulturalna miasta nie może powstać w oderwaniu od strategii gospodarczej.

- To nie jest tak, że spektakle plenerowe są tańsze, bo się nie płaci za bilety. Jest wręcz przeciwnie - dodał Paweł Passini. I dodał: - Bilety teatralne w Lublinie są najtańsze w Polsce.

- Może wasze środowisko zażąda od was ideologizacji kultury, czy będziecie w stanie się temu przeciwstawić? Czy dajecie nam gwarancję wolności? - tak brzmiało pytanie Janusza Opryńskiego do kandydatów.

Wszyscy kandydaci jak jeden mąż stwierdzili, że na cenzurowanie kultury sobie nie pozwolą. - To pytanie o charakter - podkreślił Lech Sprawka. I przypomniał, że złożył dymisję ze stanowiska kuratora, bo nie zgadzał się z polityką ministra Giertycha. - Jestem wierny idei partii, a nie osobom - podkreślił Sprawka.

- Ja bym nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, apelowała o więcej pomysłów - zapewniła Izabella Sierakowska (startuje z własnego komitetu). Kandydatka na debatę spóźniła się około godziny, zatrzymały ją ważne sprawy prywatne. Od początku w spotkaniu nie brał udziału także Zbigniew Wojciechowski, bo składał kwiaty pod pomnikiem Józefa Piłsudzkiego.

A jeśli nie ESK to co?

Paweł Passini: - Chcę wierzyć, że wszyscy państwo zapoznali się z naszą aplikacją do ESK, ale co będzie, jak nie dostaniemy tego tytułu? Czy wtedy wysokość wydatków na kulturę spadnie?

Kandydaci powtarzali, że nie wyobrażają sobie takiego scenariusza i będą robić wszystko, żeby w przypadku klęski Lublina w konkursie Europejskiej Stolicy Kultury nie było cięć wydatków na kulturę. - Ważne jest zapewnienie ciągłości pracy zespołu, który przygotował aplikację Lublina do ESK. Jest to autorski sukces prezydenta Włodzimierza Wysockiego - mówił Lech Sprawka.

Waldemar Tatarczuk, dyrektor Galerii Labirynt upomniał się z kolei o centrum sztuki współczesnej w Lublinie. Tatarczuk zaczął pesymistycznie: - Artyści wizualni od lat wyjeżdżają z Lublina. Mikołaj Smoczyński zmarł i jego prace jadą do Krakowa, bo tam powstaje muzeum sztuki współczesnej. Takie miejsca powstają w mniejszych miastach niż Lublin.

Przy tej okazji Izabella Sierakowska powiedziała o swoim pomyśle utworzenia w Lublinie centrum sztuki współczesnej w dawnej słodowni przy ul. Misjonarskiej. Wówczas dyrektor Tatarczuk taktownie przypomniał posłance, że to jest jego pomysł i forsował go w mieście już pięć lat temu. Krzysztof Żuk podkreślił, że nie ma sensu zaczynać nowej, dużej inwestycji dopóki nie zacznie się już zaczętych spraw, czyli remontu Teatru Starego i budowy Centrum Spotkań Kultur. Inni kandydaci z nim się zgodzili.

Piłsudski podzielił kandydatów

Prof. Dobrosław Bagiński z wydziału artystycznego UMCS poruszył wątek estetyki miasta i przy tej okazji wysnuł kilka refleksji na temat pomników w Lublinie. Dobrosław Bagiński zwrócił się bezpośrednio do Zbigniewa Wojciechowskiego: - Pan, panie pretendencie postawił Piłsudskiego na tak koszmarnym cokole i w tak złych proporcjach, że to jest po prostu skandal.

Wojciechowski się na to obruszył: - Książę Poniatowski jest na podobnym cokole i jakoś nikt nie krytykuje. Profesorze, niech się pan nie pastwi, dobrze?

- No właśnie, nie mamy poczucia śmieszności - skomentował Dobrosław Bagiński.

- Żeby rozwiać wątpliwości, nie będziemy cokołu zmieniać, dobrze? - stwierdził Wojciechowski.

- A dlaczego nie? - dopytywała Izabella Sierakowska.

- Ale dlaczego pan nie słucha profesjonalisty. To tak jakbym ja rozmawiał o gospodarce i mówił, że mam prawo - komentował na gorąco Janusz Opryński.

Debata o kulturze była ostatnią z czterech przygotowanych przez "Gazetę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji