Odrobina szaleństwa z odrobiną pokory
Rozmowa z JANEM SZURMIEJEM, reżyserem spektaklu familijnego "Ania z Zielonego Wzgórza"
- Dlaczego warto wracać do "Ani z Zielonego Wzgórza"?
- Bo zwraca nam uwagę, bez względu na to, ile liczymy sobie wiosen, na potrzebę szczerej rozmowy, tolerancji, przyjaźni, bezinteresownej pomocy udzielonej w potrzebie. Ania straciła rodziców i trafiła do starszych ludzi (rodzeństwa), których uczy poczucia wyobraźni z odrobiną szaleństwa, a oni ją odrobiny pokory wobec życia. Czy nie jest to jakiś sposób na życie dla każdego z nas?
- Ale "Ania z Zielonego Wzgórza" to także rodzaj zabawy?
- O, tak! Ania wzrusza do łez, ale i wywołuje uśmiech z powodu swoje egzaltowanej trochę duszyczki! Zrobiłem ten spektakl w konwencji musicalu, to w nim, czego nie jesteśmy w stanie dopowiedzieć słowem, bo jest nieuchwytne, wyrażamy piosenką. Jego oprawa plastyczna jest skrótowa, w formie pewnego symbolu, lecz na czym to polega nie powiem, niech dopiero dowiedzą się widzowie!
- No właśnie, czy ten spektakl jest tylko dla młodej widowni?
- Nazywamy taki teatr, teatrem familijnym, tak samo jak istnieje kino familijne. Moja "Ania z Zielonego Wzgórza" jest dla całej rodziny, od dziadków, po rodziców i dzieci. Każde z nich wyniesie z teatru jakieś wartości i wzruszenia. Bo nie jest to kolorowy obrazek, który nie jest w stanie wyzwolić żadnych emocji. Przynajmniej, ja tak sadzę. A całą resztę niech dopowie widownia!
JAN SZURMIEJ, wybitny reżyser, choreograf i aktor, występował w Teatrze Żydowskim w Warszawie, był dyrektorem Teatru Muzycznego we Wrocławiu i Teatru Roma w Warszawie. Największy rozgłos zyskał jako twórca spektakli muzycznych, "Ósmy krąg", "Skrzypek na dachu" i "Piaf" były nagradzane na festiwalach. Inne, znane inscenizacje, to "Pierścień i róża", "Sztukmistrz z Lublina", "Zorba", "Kabaret" i "Król włóczęgów".