Artykuły

Wieczór kawalerski narodu polskiego

"Klub polski" w reż. Pawła Miśkiewicza z Teatru Dramatycznego w Warszawie na II Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Warszawa Centralna 2010 "Migracje". Piszą Joanna Derkaczew i Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej.

"Klub polski" to najciekawsze z polskich wydarzeń październikowego festiwalu Warszawa Centralna "Migracje".

Nie było żadnego klubu. Bywały koła (Koło Sprawy Bożej), bractwa, legiony, "domki" (Domek Jańskiego), zgromadzenia, zakony (Zakon Zmartwychwstańców), towarzystwa. Na trafiających do Paryża byłych żołnierzy, uciekinierów, artystów, uczestników Powstania Listopadowego czekała wielka duchowa oferta. Mogli wybrać sobie jakiś "podziemny krąg", zmajstrować sobie jakieś "życie rodzinne" lub brylować na salonach. Jedno okazało się niemożliwe - stworzenie spójnego środowiska, opartego na zaufaniu, wzajemnym wsparciu, spójnych poglądach i programie działania.

Paweł Miśkiewicz i Dorota Sajewska przygotowując w Teatrze Dramatycznym spektakl o Wielkiej Emigracji pokazali jej rozbicie. Po hymnie odśpiewanym wspólnie przez aktorów, chóry i publiczność rozpoczyna się czterogodzinny ciąg przygnębiających monologów. Tylko z rzadka rozbijają tę litanię sceny zbiorowej ekstazy. Aspołeczny, pogrążony w depresji Chopin (japoński aktor Hiroaki Murakami) zwierza się z wyobcowania. Bogdan Jański (Paweł Tomaszewski) niczym rozkapryszone dziecko zachwyca się własnym upadku moralnym, ksiądz Hieronin Kajsiewicz pomstuje na Mickiewicza (Mariusz Benoit) i Żydów, pogrążona w rozkosznej neurozie Celina Mickiewiczowa-Szymanowska (Aleksandra Konieczna) wpada co chwila, by poocierać się o stojący w centrum sceny fortepian.

Biograficzne wstawki i portrety emigrantów przeplatają się z fragmentami "Kordiana", "Dziadów", "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego", , "Rozmowa z matką Makryną Mieczysławską", "Nie-boskiej Komedii". Miśkiewicz i Sajewska zderzają fragmenty podniosłe i kanoniczne ("Wielkiej Improwizacja" w klasycznym, pełnym powagi wykonaniu Mariusza Benoit czy skarga Pani Rollisonowej - Teresa Budzisz Krzyżanowska) z pasażami buffo. Złapana za romantyczne serca publiczność zostaje więc rozbrojona monologiem fałszywej męczennicy Makryny Mieczysławskiej (Stanisława Celińska) czy lamentem Leona Szypowskiego (Jerzy Trela), poczciwego starego wiarusa, zdradzanego przez młodą żonę.

Ze spektaklu wyłania się obraz Polski zawieszonej gdzieś między Turcją, Egiptem, Mińskiem a Orleanem. Romantyzm wydaje się rodzajem egzotycznej choroby wynikającej z niehigienicznego trybu życia i nadmiaru czasu na duchową szarpaninę. Fascynujące jest przekonać się, jak ta wsobna, histeryczno-depresyjna formacja duchowa do dziś prowokuje i drażni, jak głęboko wżera się w pamięć, ciało i krew.

Spektakl o "polskim piekiełku" na wygnaniu był ostatnim, a zarazem najciekawszym wydarzeniem trwającego od 15 października Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Warszawa Centralna 2010 "Migracje". Dwutygodniowy program przygotowany przez Teatr Dramatyczny zdominowały refleksje na temat pomieszania mediów (teatr-film jak w inscenizowanym dokumencie Aernouta Mika "Communitas"), gatunków (opera-performance w Juliany Snaper "Głęboko na pięć sążni...") czy epok (romantyzm-współczesność w polsko-szwajcarskim spektaklu "Glissando"). Nadzieje zawiódł Johan Simons, którego "Trzy kolory" wg cyklu Krzysztofa Kieślowskiego były męczącą zabawą skojarzeniami z egzotyczną soc-Polską.

Przegląd miał dwa jasne punkty: przedstawienia "Chór myli się potwornie" Rene Pollescha oraz "Piekło na ziemi" Constanzy Macras i jej grupy Dorky Park. Spektakle łączy nie tylko Berlin - miasto, w którym są na co dzień wystawiane, ale niespotykany na polskich scenach sposób pracy z aktorem.

Rene Pollesch opowiadał o miłości i ekonomii żonglując konwencjami: w jego przedstawieniu mogliśmy zobaczyć i estradowe piosenki, i teatr polityczny. Bohaterami byli kilkunastoosobowy chór dziewcząt w sukniach na fiszbinach w afrykańskie wzory, ich przewodniczka, pani i pan. Na tle kwiecistej kurtyny zamieniali się rolami. Raz chór był młodzieńcem, który chciał uwieść panią, raz chórem, który chce uwieść panią. Pan raz był zdradzanym, a raz zdradzającym mężem.

Constanza Macras przygotowała spektakl z nastolatkami mieszkającymi na berlińskim Neukolln. "Piekło na ziemi" można czytać jako głos w sprawie mniejszości tureckiej w Berlinie, ale i jako spektakl o dojrzewaniu. Choreografka wykorzystała wigor dzieciaków - oglądając spektakl ma się wrażenie, że podglądamy prywatne historie występujących nastolatków. Widzimy pierwsze próby określania siebie wobec świata, z którego się wyszło (ojciec zbankrutował na sprzedaży hula-hop), pierwsze marzenia i plany "kim będę w przyszłości?", pierwsze miłosne podchody. Reżyserka i choreografka tworzy ich świat z elementów tańca nowoczesnego i baletowej klasyki, piosenek, jakie nastolatki wymyślają same o sobie nudząc się w domu czy prowadzonych przez grupy bitew na taniec. Brawa po spektaklu przypominały aplauz po koncercie rockowym.

Warszawa Centralna to festiwal ambitny, przemyślany, aspirujący do statusu laboratorium nowych form i idei. Tegoroczna edycja pokazuje, że takie podejście bywa obciążone dużym ryzykiem, a "sprofilowany tematycznie" nie zawsze znaczy to samo, co "nowatorski".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji