Artykuły

Kielce. "Białe małżeństwo" Różewicza wg Szczawińskiej

Premiera dramatu w 1975 roku zakończyła się skandalem. Ze względu to, że poruszono tam temat seksualności i płciowości, który do tej pory był tabu, kardynał Stefan Wyszyński ostro potępił sztukę. Czy i tym razem dramat będzie bulwersować?

- W "Białym małżeństwie" zbiegają się dwie rzeczy, które mnie interesują. To historia polskiej kultury, jej mity i trupy skrywane w szafach, przewartościowanie kanonu i inne podejście do naszej tradycji, a także tematyka gender, szukanie odmiennego języka kobiecego - mówi reżyser sztuki Weronika Szczawińska.

Dramat Tadeusza Różewicza opowiada o dwóch młodych panienkach, które dorastają w atmosferze nadmiernego erotyzmu. Ojcu nie wystarcza już żona do zaspokajania swojej chuci i wykorzystuje do tego celu służbę. Dziadek ma również problemy z moralnością.

Inna jest główna bohaterka dramatu - Bianka. Buntuje się przeciwko poślubieniu niedojrzałego młodzieńca, którego rodzice próbują jej "wcisnąć."

Premiera dramatu w 1975 roku zakończyła się skandalem. Ze względu to, że poruszono tam temat seksualności i płciowości, który do tej pory był tabu, kardynał Stefan Wyszyński ostro potępił sztukę. Czy i tym razem dramat będzie bulwersować?

- Na pewno dramat nie stracił na aktualności, jeśli chodzi o ludzkie popędy, namiętności i skrywane żądze - mówi Szczawińska.

Jednak w swojej interpretacji odrzuca skandal związany z biologią. Punktem wyjścia są natomiast didaskalia. - Pozbawiliśmy nasz spektakl XIX-wiecznego kostiumu, koncentrując się na rozpisaniu problemów na partyturę poszczególnych postaci - twierdzi reżyserka.

Każda postać w sztuce jest osaczona przez swoją biologiczność i popędy, które nią kierują. Znajduje się przez to w pułapce, czuje się osaczona. Bianka, główna bohaterka sztuki, nie chce się podporządkować żadnemu z tych światów.

Buntuje się i zaburza funkcjonowanie pozostałych postaci. - Bianka to terrorystka słowa, ciała i formy - ktoś, kto nie godzi się na funkcjonowanie nie tyle w płciowości, ale w tym, co my z tą płciowością robimy - uzasadnia Szczawińska.

Czego jeszcze możemy oczekiwać od nowej interpretacji "Białego małżeństwa"?

Reżyserka pozostaje wierna tekstowi dramatu. - Jego język jest ostentacyjnie sztuczny, przepoetyzowany. Aby go wyeksponować, zamieniliśmy go na ruch, na pracę ciałem. Aktorzy są nie tylko wykonawcami, ale także współtwórcami spektaklu - mówi Szczawińska.

- Praca tą metodą jest fantastyczna - mówi Dawid Żłobiński, który zagra Dziadka. - Do roli podszedłem bardziej ciałem, formą. Nie zastanawiałem się nad psychologią granej postaci. Szukałem "z ciała", bardziej organicznie tego wszystkiego, co ten bohater z sobą niesie i tego czym on jest napiętnowany - uzupełnia.

"Białe małżeństwo" to kontynuacja poprzednich prac Szczawińskiej (Jelinek, Harrower), które opowiadały o rozmaitych wcieleniach kobiecości. - Tutaj perspektywa jest poszerzona - Bianka to terrorystka, która chce zarazić wszystkich swoja wywrotowością - mówi Szczawińska.

Weronika Szczawińska ukończyła studia w Akademii Teatralnej w Warszawie, jest też doktorantką PAN i - jak sama siebie określa - "dramaturżką". Do tej pory zrealizowała m.in.: "Jackie - śmierć i księżniczka" na podstawie tekstów Elfriedy Jelinek, "Zemstę" Fredry, "Noże w kurach" Davida Harrowera. Premiera "Białego małżeństwa" w reżyserii Weroniki Szczawińskiej w sobotę 4 grudnia w teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji