Artykuły

Tu pokochasz czarownicę

"Dzikie łabędzie" w reż. Krystyny Jakóbczyk w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Wiruje scena obrotowa, wśród nocnych ciemności tańczą baśniowe wiedźmy, knując zemstę na królu Marku. Tak się zaczyna sztuka "Dzikie łabędzie", napisana przez Krystynę Jakóbczyk (na motywach powieści Hansa Christiana Andersena). Niewątpliwie gwiazdą najnowszej premiery w teatrze Miniatura jest wiedźma Mordena - w tej roli Edyta Janusz-Ehrlich.

Podła Mordena przybywa na królewski dwór, aby otruć dobrą królową Marię i zająć jej miejsce na tronie obok króla Marka. Wcześniej zapewne była czarną wroną, toteż rękawy jej sukni obszyte piórami przypominają skrzydła. Edyta Janusz-Ehrlich gra formą. To ruch buduje postać pięknej wiedźmy. Ramiona odchyla jak do lotu, niecierpliwie porusza nimi. Lekko przekrzywia głowę, za chwilę zacznie dziobać? Aktorka stworzyła wiarygodną psychologicznie postać uwodzicielskiej, pełnej słodyczy Mordeny (jest taka tylko w obecności króla), ale jednocześnie to okrutna macocha dla królewiczów. Aby plan zniszczenia rodu króla Marka się powiódł, musi on wyruszyć na długą wojnę. Kiedy król wyjeżdża, Mordena postanawia pozbyć się królewskich synów i królewny Elzy. Dalej nie będę opowiadać akcji, gdyż baśń o "Dzikich łabędziach" Andersena znają pewnie wszyscy.

Atutem spektaklu jest scenografia. Czech Paweł Hubicka zbudował na obrotowej scenie delikatną, ażurową konstrukcję. Rozchylają się skrzydła i jesteśmy w zamku, za chwilę wirująca obrotówka przenosi nas na uroczysko wiedźm, gdzie Elza wędruje po bajkowym moście. W dekoracjach i maskach widać inspiracje obrazami Giuseppe Arcimbolda - włoskiego XV-wiecznego malarza, który nazywany jest malarzem dziwów lub klaunem swojego czasu. Maski czarownic jakby żywcem zawędrowały z obrazów Arcimbolda. Zastrzeżenia mam jedynie do stroju króla Marka. Ubrany w czarne pantalony, wygląda jak magik z cyrku - na głowie ma cylinder. Nieszczęśliwa to postać, fatalnie zagrana. Trudno ocenić, czyja to wina - aktora Arkadiusza Urbana czy reżyser Krystyny Jakóbczyk. Na szczęście król Marek krótko przebywa na scenie.

Królewna Elza - w tej roli Magdalena Żulińska, zwykle znana z temperamentu scenicznego. Tym razem jest wyciszona, łagodna, może nawet za bardzo. Duży plus dla aktorki za śpiew bez mikrofonu.

A skoro jesteśmy przy muzyce, to dodajmy, że skomponował ją Piotr Salaber, od dłuższego czasu współpracujący z gdańską Miniaturą. To znakomity kompozytor. Jego muzyka do spektaklu "Bracia Karamazow" (w Teatrze Miejskim w Gdyni) została wymieniona przez miesięcznik "Teatr" w kategorii najlepsza muzyka sezonu 2005/2006. Tym razem również jest doskonała, budująca nastrój niepokoju lub szczęścia.

W wiedźmę Mordenę wcieliła się utalentowana Edyta Janusz-Ehrlich

Są w tym przedstawieniu obrazy godne zapamiętania, np. tańczące, pełne ekspresji wiedźmy, odlatujące łabędzie i scena, gdy stara Niania (Hania Miśkiewicz) zjawia się, aby król podpisał decyzję o uwolnieniu z wieży królewny Elzy. Otumaniony wywarem z mandragory król Marek pyta: - Kto tam? I słyszy odpowiedź: - To ja, generał w przebraniu Starej Niani. A gdy Niania się pręży i salutuje - dzieciaki wybuchają śmiechem. Niewiele jest jednak sytuacji zabawnych czy żartobliwych. Akcja pełna jest dramatycznych zwrotów.

Można się czepiać, zastanawiać, czy baśń jest czytelna, gdyż tekst został ostro pokrojony, czasem się pojawiają wyrażenia niezrozumiałe dla małego widza. Można się czepiać, ale po co? To piękne przedstawienie, pełne urody plastycznej i magii, które zachwyci zarówno dzieci, jak i dorosłych. Świetny ruch sceniczny Henryka Konwińskiego. W teatrze Miniatura ukończono remont widowni. Pojawił się nawet balkon. Jest czysto, jasno, przestronnie. Podobno w czerwcu rozpocznie się przebudowa sceny.

Jak zapewnia dyrektor Konrad Szachnowski, będzie ona najnowocześniejsza w Polsce (jeśli chodzi o teatry lalkowe). Pożyjemy, zobaczymy. A co ma do zaoferowania w tym sezonie gdańska Miniatura? Pięć przedstawień. Świetną "Kora-linę" Neila Gaimana, klasyczne "Pchłę Szachrajkę" Brzechy, "Tygrys tańczy dla Szu-Hin" Świrszczyńskiej, "Szalone zoo" i "Cichą noc" (jak dla mnie -akurat ta sztuka powinna zniknąć z repertuaru).

Cóż, "Koralina" Gaimana, pisarza i scenarzysty komiksów, broni honoru domu - to spektakl zarówno dla dzieci, jak i dla młodzieży. Zadziwiająca opowieść o dziewczynce, która po drugiej stronie drzwi w starym domu odkrywa alternatywny - lekko przerażający świat.

Pozostałe przedstawienia są dla najmłodszych, to czcigodna klasyka. Jeśli chcemy pójść z dzieckiem do teatru, wybór jest więcej niż skromny. Uważam, że oferta repertuarowa Miniatury powinna zostać poszerzona i unowocześniona.

- Od lat wystawiamy teksty, których nie ma w kanonie lektur szkolnych, utwory, jakie powinien znać każdy inteligent - odpowiada dyrektor Szachnowski. - Natomiast jeśli chodzi o eksperymentowanie w teatrze, może się ono udać lub nie, a teatr Miniatura to przedsiębiorstwo i powinien mieć pełną widownię.

I jak na razie, odpukać, ma.

Dyrektor zdradził, że wkrótce się rozpoczną próby do musicalu "Alicja w Krainie Czarów". Obiecywał, że zespół pomału zostanie odmłodzony i jak na razie słowa dotrzymuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji