Artykuły

Nie oszukujmy się w sprawie inicjatyw obywatelskich

Porzuciłem nadzieję, że uda się stworzyć stałe, przejrzyste mechanizmy publicznego mecenatu, w oparciu o które organizacje pozarządowe i publiczne mogłyby rozwijać swoją działalność i prowadzić programy kulturalne i edukacyjne przez wiele lat - w felietonie dla e-teatru pisze Paweł Wodziński.

W 1993 roku wielki niemiecki reżyser teatralny, Peter Stein, udzielając Zbigniewowi Michowi wywiadu dla "Dialogu", został zapytany, jak przezwyciężyć kryzys uczestnictwa niemieckiej publiczności w działaniach niemieckich teatrów. Odpowiedział, że trzeba zaproponować inne niż dotychczas, nowe formy pracy, zakładać nowe sceny, nie można natomiast wspierać tak zwanych wolnych grup teatralnych, ich dotowanie jest bowiem "ładowaniem w opiekę socjalną pieniędzy przeznaczonych na kulturę". Wypowiedź szokująca, będąca dowodem wiary jedynie w moc i siłę sprawczą instytucji, w istocie odbierająca prawo otrzymywania publicznych dotacji niezależnym artystom, organizacjom pozarządowym oraz inicjatywom obywatelskim. Przypomniałem sobie słowa Steina, przysłuchując się sobotnim obradom zgromadzenia Obywateli Kultury. Głównym tematem spotkania były: Pakt dla Kultury, propozycje zwiększenia wydatków na kulturę, propozycje zmian prawnych i systemowych umożliwiających równy dostęp do kultury wszystkim obywatelom.

Bardzo się cieszę, że Obywatele Kultury zwrócili uwagę na wykluczenie znacznych grup Polaków z udziału w kulturze, że dostrzegli zagrożenia cywilizacyjne, które z tego wynikają. Z całego serca kibicuję temu ruchowi, licząc na to, że uda się zwiększyć nakłady państwa na kulturę, zmienić system jej organizacji i sposób jej postrzegania. Ale jestem niemal pewien, że nawet jeśli uda się doprowadzić do zwiększenia nakładów, to przeszkody strukturalne spowodują, że nie spełnią się oczekiwania sygnatariuszy paktu. Dodatkowe środki nadal będą przeznaczane na wielkie i efektowne projekty kulturalne w dużych miastach, bo tam są silniejsze merytorycznie instytucje, które przygotują atrakcyjniejsze projekty. Dzięki systemowi europejskiej wymiany kulturalnej część funduszy zasili działania promocyjne polskiej sztuki i kultury za granicą. Wieloletnie i niezbyt atrakcyjne medialnie programy wyrównujące poziom cywilizacyjny, edukacyjny i kulturalny obszarów wykluczonych będą cieszyły się mniejszą popularnością. A jeśli już większe środki zostaną skierowane do obszarów wykluczonych, to po to, by doraźnie wesprzeć istniejące lokalne organizacje pozarządowe oraz instytucje samorządowe.

Po 20 latach obserwacji, jak działa w Polsce system finansowania i zarządzania kulturą, uczestniczenia w różnych dyskusjach jak ten system poprawić, zaczynam rozumieć, co miał na myśli Peter Stein. Chcę powstrzymania regresu, o którym mówią Obywatele Kultury, zapewnienia równego dostępu do kultury, ale nie mam ochoty oszukiwać siebie i innych opowieściami o społeczeństwie obywatelskim, które jest w stanie samo się o to zatroszczyć, korzystając jedynie z publicznych dotacji na pojedyncze projekty. Porzuciłem nadzieję, że uda się (mimo, że do tej pory się nie udało) stworzyć stałe, przejrzyste mechanizmy publicznego mecenatu, w oparciu o które organizacje pozarządowe i publiczne mogłyby rozwijać swoją działalność i prowadzić programy kulturalne i edukacyjne przez wiele lat. Nie spodziewam się też, że zostanie wykreowana spójna polityka kulturalna, uwzględniająca potrzeby wykluczonych z kultury, że zaistnieją nagle wielkie fundacje czy fundusze finansujące latami niekomercyjne teatry, muzea, galerie i biblioteki.

Chciałbym, żeby sfera obywatelska stale się poszerzała, doceniam wysiłek i efekty pracy ludzi pracujących w organizacjach pozarządowych, ale gdyby pojawiły się dodatkowe pieniądze, to przeznaczyłbym je na stworzenie w Polsce sieci nowych i nowoczesnych instytucji publicznych (państwowych, bądź z udziałem państwa), z własnymi, nowymi budynkami, programami, budżetem, zapewniając im szanse działania w perspektywie wieloletniej, w dużej skali, niezależnie od lokalnych uwarunkowań. Nie wiem, ile takich instytucji powinno w Polsce być, to rzecz do namysłu i dyskusji. Ale powinny powstawać, tak jak powstają w naszym kraju muzea, w miejscach szczególnie ważnych, instytucje nowego typu, być może centra kultury, z galeriami sztuki nowoczesnej, niekomercyjnym teatrem i kinem, przestrzenią edukacyjną, księgarnią, biblioteką i kawiarnią w jednym kompleksie, proponujące zarówno nowe formy pracy, jak i nowe formy uczestnictwa, przyciągające ludzi nie zainteresowanych dotychczas uczestnictwem w kulturze.

Jeśli nie uda się przekonać państwa do zaangażowania w ten projekt, a tylko ono ma na to wystarczające środki, jeśli nie powstanie na początek choćby kilka nowoczesnych instytucji mogących być wzorem dla innych, zmiana prawa czy zwiększenie sum na finansowanie kultury nie przyniosą spodziewanego efektu. Pieniądze zostaną rozproszone, wydane na pojedyncze projekty i bardzo często władowane, jak to kolokwialnie wyraził Peter Stein, w opiekę socjalną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji