Artykuły

"Polska krew" na scenie Teatru Muzycznego

W poszukiwaniu coraz to nowych propozycji repertuarowych, dyrekcja poznańskiego Teatru Muzycznego sięgnęła po bardziej znaną z tytułu aniżeli naocznie (i "nausznie") sztandarowej operetki Oskara Nedbala "Polska krew". Powodu dla którego ta melodyjna operetka nie gościła na naszych scenach szukać należy w libretcie niejakiego Leo Steina, wiedeńczyka który wprawdzie był zręcznym dostawcą dla kompozytorów, ale Polski nie znał wcale, a Polaków jedynie jako arystokratów bywających w jego rodzinnym mieście.

- I dlatego - powiedział reżyserujący rzecz gościnnie Józef Słotwiński - wspólnie z Andrzejem Jareckim i Ziemowitem Fedeckiim przerobiliśmy owo libretto gruntownie. Zachowując charakter i humor pierwowzoru, zmieniliśmy morał i "wydźwięk" utworu. Do głosu doszedł szlachetny romantyzm, a prawdziwą bohaterką "Polskiej krwi" stała się kobieta - Polka, inteligentna, gospodarna, dobra no i - przysłowiowo - ładna. Ona też zmienia sympatycznego szaławiłę Bola w przykładnego, bo szczerze zakochanego małżonka. Doprawdy szkoda, że nie udało się nam przygotować "Polskiej krwi" na dzień 8 marca...

Dodajmy, że Józef Słotwiński ma na swym artystycznym koncie szereg realizacji telewizyjnych. Niebawem - 1 kwietnia - zobaczymy na małym ekranie w jego reżyserii "Wesołe kumoszki z Windsoru".

Teraz niespodzianka: oto choreografia i utanecznienie spektaklu jest dziełem... Barbary Bittnerówny. Ta znakomita tancerka, ulubienica również poznańskiej publiczności, po raz pierwszy zaprezentuje się u nas w swej nowej roli. Nowej - chociaż od siedmiu już lat jest choreografem realizującym liczne spektakle w dwudziestu teatrach na terenie całej Polski.

- Z prawdziwym wyruszeniem przystąpiłam do pracy - powiedziała nam artystka - Tyle niezapomnianych przeżyć łączy mnie z Poznaniem. Tutaj przecież rozpoczęłam swą artystyczną karierę, kiedy to po wojnie dyr. Zygmunt Latoszewski zaangażował potwornie stremowaną 19-latkę od razu jako primaballerinę Opery! Tańczyłam tu cztery lata, ale - jak mogłam się już przekonać, poznańscy melomani pamiętają mnie. A pierwszą osobą która szczerze ucieszyła się na mój widok był... portier hotelu "Poznań", który - jak mi zaraz powiedział - widział niemal wszystkie spektakle z moim udziałem.

Bardzo lubię pracować z aktorami, lubiłam zresztą zawsze partie charakterystyczne łączące kunszt taneczny z aktorskim. Jednakowo interesuje mnie przy tym dramat jak komedia, operetka jak farsa. Prawdę powiedziawszy "czysty" taniec już mnie trochę nuży - szukam więc emocji. A tę daje mi współpraca z teatrem. Takim na przykład jak poznański Teatr Muzyczny z jego znakomitą atmosferą twórczą oraz utalentowanym, zdyscyplinowanym i ambitnym zespołem.

Miło mam było to usłyszeć, tak jak cieszą nas odwiedziny Barbary Bittnerówny. Do zobaczenia na premierze!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji