Artykuły

W żydowskim raju bez zmian

"Księga raju" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Co musiałoby się wydarzyć na scenie Teatru Żydowskiego, by zaszła tam autentyczna zmiana? By zamiast "muzeum sentymentalnych pejzażyków" zaistniał tam teatr, który angażuje, dotyka, porusza? "Księga raju" Cieplaka nie przynosi przełomu.

Dla Piotra Cieplaka najbardziej teatralna jest sama codzienność. Regularne, powtarzalne czynności i natręctwa zmienia od lat w ogromne widowiska na narodowych scenach i w minispektakle dające się spakować do jednej walizki. Wszędzie tropi rytuał, celebrację, intymny czy zbiorowy obrzęd oswajania świata. Jak przygotowujemy rano kawę? W jakiej kolejności zapalają się światła w starej kamienicy? Jakimi rytmami żyje rynek cichego miasteczka? Piotr Cieplak szuka w tych zwykłych gestach ballady o człowieczeństwie, wspólnocie, małych, śmiesznych lękach, o potrzebie sensu i nadziei. Od lat uchodzi więc za reżysera, któremu najbliżej do aniołów. Reżysera najbardziej uduchowionego, tkliwego i jasnego w całym pokoleniu podejrzanych indywiduów zajętych szokowaniem, prowokowaniem i snuciem apokaliptycznych wizji.

Nie dziwi zatem, że właśnie Piotr Cieplak został zaproszony przez Gołdę Tencer do odświeżenia wizerunku Teatru Żydowskiego. Na podstawie "Księgi raju" Icyka Mangera (tworzący w jidysz pisarz i poeta, patron przyznawanej w Izraelu prestiżowej nagrody literackiej) miał stworzyć spektakl, który przyciągnie nowych widzów, a nie odstraszy starych. Spektakl nowoczesny, ale zgodny z tradycją. Atrakcyjny, ale nie wystawiający na zbyt ciężką próbę przyzwyczajeń stałej publiczności i zespołu aktorskiego. Szansa na pogodzenie tych sprzeczności nie była wcale mała. Ekipa Teatru Żydowskiego od kilku dekad zajmuje się przecież przede wszystkim rekonstrukcją codziennego życia wielonarodowych miasteczek, montowaniem etno-kolaży i muzycznych pocztówek z elementami kultury żydowskiej, polskiej, rosyjskiej, ukraińskiej. Wiele w tym zwykle kiczu, idealizacji i tandety, ale też sprawności w komponowaniu sentymentalnych obrazków "z przytupem". Te dwie fascynacje "zwyczajnym" (melancholijną fascynację Cieplaka i muzealną fascynację zespołu teatru) dałoby się pewnie pogodzić.

Spektaklowi według Mangera bliżej jednak do rozczarowującego obie strony kompromisu niż do udanej unii. "Księga raju" jest prawie trzygodzinną baśnią na dobranoc, utrzymaną w sennym, powolnym rytmie. Życie codzienne w żydowskim raju pokazywane jest przez serię zapętlonych, powtarzających się scenek rodzajowych, które mogłyby równie dobrze pojawić się w "Skrzypku na dachu" czy musicalu o młodości Marca Chagalla. Sztuczne brody, doklejone skrzydła, chałaty i pejsy - wszystko po staremu. Policjant przegania z ławki parę dzieciaków. Żydowscy krawcy marzą o miłości. Ktoś wygląda przez okno, które właśnie wjechało zza kulis. Platforma ze studentami chederu powtarzającymi niestrudzenie listy przodków i potomków kolejnych proroków, jeździ w tę i z powrotem gdzieś w na dalszym planie. Radio Raj nadaje prognozy pogody na najbliższe stulecia. Nad tą niebiańską krzątaniną zapalają się i gasną gwiazdy. Czasem tylko przez płot wedrą się tancerze z raju tureckiego, a mityczny zwierz, shor habor czmychnie do gojów. Poza tym - wszystko bez zmian.

Rajską historię Icyk Manger opisał jako opowieść dziecka Szmula Abo, któremu udało się nie utracić pamięci o swoim poprzednim wcieleniu. Legenda mówi, że przed narodzinami wszyscy żyjemy w niebie jako anieli. Dopiero prztyczek w nos wymierzony przez anioła przewodnika wykasowuje wszelkie wspomnienie o tym etapie. Szmulek, który nie chciał zapomnieć swoich przygód, wrażeń, a przede wszystkim swojego najlepszego przyjaciela Szczylka, w decydującym momencie podetknął pijanemu aniołowi kartofel zamiast nosa.

Ziemskie życie aniołka Piotr Cieplak stłoczył na maleńkiej ruchomej scence marionetkowej. Kołyska, domowe sprzęty, zatroskana matka i zasłuchani w opowieść malucha cadycy wydają się przez to mniej realni niż szalejące na dalszych planach anioły. Ziemia to tylko złudzenie, projekcja, tymczasowy przystanek na drodze powrotnej do nieba.

Raj Cieplaka - Mangera nie jest wolny od wad, uprzedzeń, głupoty i transgranicznych konfliktów. Jest w nim też miejsce na ekstrawagancję i nieszczęście, tęsknotę i ryzyko. Salon fryzjerski prowadzą pstrokato ubrane "córy babilonu" i transwestyta. Strzegący gojskiej granicy Święty Piotr mógłby być zahukanym aparatczykiem, w którym nie zanikły jeszcze ludzkie odruchy. Szczylek będzie musiał powalczyć o miłość anielicy gojki.

W spektaklu sporo jest punktów, które mogłyby się rozwinąć w odważniejszą wypowiedź, ale giną wygładzone przez radosną scenkę grupową i kojącą muzykę zespołu Cukunft.

"Księga raju" pozostaje lirycznym pejzażem, jakich wiele na scenie Teatru Żydowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji